Polub NaszePanstwo.pl na   

Kronika wypadków żałosnych VII(15.04.2023 – 30.04.2023)




"W tym roku Poniedziałek Wielkanocny ma dla Polaków szczególny wymiar. To właśnie dzisiaj przypada 83. rocznica Mordu Katyńskiego i 13. rocznica Katastrofy Smoleńskiej" — 10 kwietnia napisał na Twitterze premier Mateusz Morawiecki.
Napisał co napisał. Problem w tym, że także zilustrował. Na zdjęciu dotyczącym katastrofy w Smoleńsku można było zobaczyć fragmenty zwłok. Nastąpiły zwykłe wyrazy oburzenia, które oczywiście Pinokio ma w swojej drewnianej dupie. Tak czy siak, ciśnienie w garze znowu zostało podniesione i to nie tylko dlatego, że patologiczny kłamca i mitoman coś tam sobie pisze na Twitterku, tylko ze względu na to, że stara się jak najbardziej ze zwykłej w sumie informacji zrobić kolejne zarzewie konfliktu. I jest to wbrew pozorom działanie dość pragmatyczne: zbliżają się wybory, które są być albo nie być dla całej grupy potencjalnych przyszłych lokatorów zakładów penitencjarnych. Trzeba konsolidować betonowy elektorat i powoli dąć miechami, aby rozgrzało się do czerwoności akurat jesienią i aby 15. października, bo najprawdopodobniej wtedy odbędą się wybory – jak największa liczba wyznawców znów dostała małpiego rozumu.
 
PKP Cargo okleiło lokomotywę wizerunkiem Lecha Kaczyńskiego. Bardzo mi się to wazeliniarstwo podoba. Coraz bardziej. Stosowny pomnik powinien powstać w każdym mieście powiatowym. Zdjątka powinny być na mleku, dżemie i piwie „Lech”. Facjata Kaczyńskiego winna wyglądać z każdego zaułka, załomu, muru i ściany: od muzeum do wychodka. Niechżeby latały po niebie samolociki z tą bliźniaczą gębusią wleczoną za ogonem, niech mają to na burtach wszystkie polskie statki i samoloty, niech do każdego wizerunku jeszcze kremówkę dodają. Wciąż jest jeszcze za mało, zwiększyć ciśnienie w rurach i tłoczyć, tłoczyć, tłoczyć!
A da to w przyszłości gwarancję, że wszystkie te dzieła sztuki podzielą los byłych „leninków”. Wątpicie? Poziom zniesmaczenia i wkurwu rośnie: im więcej pchają tej wazeliny ludziom w gęby, tym bardziej ludziom się przelewa. Przed siedzibą Solidarności w Gdańsku ustawiono winiety, na których reprezentowano historyczne zdjęcia obściskiwań działaczy Solidarności i JPII. Ktoś to poniszczył i porozbijał. Tak, jasne, to jest wandalizm, którego pochwalać nie należy. Ale – czy wyobrażacie sobie coś takiego, taką reakcję, dziesięć lat temu?! Ja nie. To pokazuje, do jakiego stopnia obecny tragikomiczny reżim opluł i obrzydził Polakom wszelkie świętości. Ważne jednakowoż, że nie tak sobie, o nie, nie! - przecież mamy coś w rodzaju świętej wojny cywilizacji, zgniła moralnie cywilizacja śmierci niszczy i chce zdepopulować zbawienną cywilizację Putinów i Czarnków, to wszystko więc dla wyższych celów: żeby gejowy Jarucha porządził tym lasem. To po to te potoki szlamu, które nas zalewają od kilku lat.
 
„Wiceminister spraw wewnętrznych Błażej Poboży zgubił prywatnego iPhone'a. Do akcji poszukiwawczej zaangażowano trzech policjantów z komendy głównej wyposażonych w najnowszy sprzęt. — Każda osoba, która stanie się ofiarą przestępstwa, może liczyć na takie same działania — przekonuje w oficjalnej odpowiedzi centrala policji.” [TVN24]
Jest tu rzecz jasna parę pięterek żenady, z czym w pisim państwie przyszło nam się już od lat oswoić. Ostatnie zdanie to jakieś curiosum wyrwane ze snu wariata, bo przecież w gruncie rzeczy nie wiadomo, czemu ma służyć: ani nie wierzy w nie „centrala policji”, ani ludzie, do których to było skierowane, ani pies z kulawą nogą od plebana z Wyrwidołów. Jako żywo przypomina rosyjskie komunikaty do obywateli: nikt w nie nie wierzy i stanowią coś w rodzaju tubylczego rytuału.
Następne pięterko to sam fakt, że policja lata na posyłki do takich głupot. Dzielni funkcjonariusze znaleźli I’phone’a u jakiegoś urzędnika, który znalazł go na chodniku i czekał, aż właściciel zadzwoni, bo nie mógł go rzecz jasna odblokować.
A trzecie pięterko anuluje dwa pierwsze, ale nie można o tym skurwerenowi powiedzieć:) Otóż był to telefon prywatny, a nie służbowy, więc nie mogło być na nim wrażliwych danych. I nasza dzielna policja popędziła go szukać, bo, cytując raz kolejny – „Każda osoba, która stanie się ofiarą przestępstwa, może liczyć na takie same działania”, hłe, hłe, hłe. Czuć pismo nosem, prawda? Nie powinno ich tam być, ale zapewne były. Albowiem nasza pisia nepotyczna warstwa rządząca jest tyleż zachłanna, co nieudolna i ignorancka: zakazali używać prywatnych maili i telefonów w celach służbowych? No może i tak, ale nikt nie będzie panu na ministerialnych włościach nic nakazywał. Hasło jest 1234 bo tak i odpierdulta się od jego oświeconej wysokości pana ministra Najjaśniejszej Kaczopospolitej.
 
 
„Metropolita Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego Paweł (Petro Łebid) będzie przebywał w areszcie domowym do 30 maja.” [Onet.pl]
Sąd w Kijowie skazał go na to za szerzenie rosyjskiej propagandy i negowanie rosyjskich zbrodni.
„Posiadłość, w której przebywa metropolita, znajduje się na terenie wsi Worońkiw, ok. 40 km od Kijowa. Z ustaleń dziennikarzy hromadske.ua wynika, że działka metropolity ma 40 hektarów. Stoi na niej dom duchownego, który ma 580 m kw., a także dom dla gości o powierzchni 170 m kw. oraz altana. Całość ogrodzona jest płotem, który nie pozwala zobaczyć, co jest w środku. Nie jest to jednak tajemnicą, ponieważ w 2016 r. metropolita próbował sprzedać dom za 1,3 mln dol […] metropolita Paweł zapewniał w sądzie, iż mieszka "w małej chatce", w której "nie ma na czym spać, nie ma ogrzewania, nie ma światła, nie ma kubka, nie ma nawet łyżki".
Zaraz, zaraz, skąd ja to znam? Czy ja nie widziałem już gdzieś takiego bidnego pustelnika bez własnej łyżki, żebrzącego o datki u miłosiernego ludu? Gdzie ja spotkałem takiego ascetę w skromnej marmurowej samotni, dowożonego przez kierowcę skromną furmaneczką Audi A6 na wypasie i trzęsącemu zgrzebną puszeczką na datki w celu zakupienia helikopterka?
Ach, jakiż ten świat mały – gdzie nie zerkniesz, bogobojni ludzie mali majątkiem, a jakże wielcy duchem!
Nie tylko zresztą w kwestiach majątku tak wielu pośredników między Bytem Najwyższym a nami ma w sobie tę wspólną niebywałą skromność, właściwą ludziom nawykłym do obcowania z Absolutem. Media z całego świata obiegło nagranie, na którym widać, jak słynny buddyjski przywódca religijny dalajlama całuje chłopca i prosi, by ten "ssał mu język".
 
W najnowszym sondażu IBRIS Konfederacja zdobyła prawie 12 punktów procentowych.
Panie, zlituj się nad tym krajem. Tak długo było w miarę normalnie – dlaczego rozkręca się nieubłaganie ta spirala samozatracenia i głupoty? Czy naprawdę musi być tak, że jeden wystarczająco zdeterminowany człowiek dla swojego interesu może rozhuśtać cały kraj od bieguna rozsądku do bieguna samobójczej głupoty?! Nagle brak jakichś w miarę pewnych mechanizmów obrony demokracji, przyzwoitości, rozsądku? Dyskurs polityczny i społeczny coraz bardziej przypominać musi wrzaskliwą walkę małp, a sposób sprawowania funkcji publicznych dwór Mobutu Sese Seko? I to w kraju w środku Europy, członku Unii Europejskiej?
To co się dziwić, że dwie trzecie świata wygląda, jak wygląda?!
Ja wiem, że świat nigdy nie był szczególnie normalnym miejscem, ale to, co dzieje się z ludzkimi umysłami w ramach ostatniej dekady to jakiś horrendalny bieg kuli śniegowej zbudowanej z głupoty. Może ja już za stary jestem, może wpadam w tryb jęczenia, że kiedyś to było lepiej – ale, na miłość boską, kiedy patrzę na to, co się wyprawia… Nie, wojny nigdy nie były zbyt mądre, ale ich propagandowe uzasadnienia miały przynajmniej jakiś patos czy tragizm czasem, jakąś filozofię – a teraz mamy starcia imperiów pod hasłem kto może nosić spódniczki. Mam nadzieję, że się mylę, ale to akurat propagandowe zgłupienie podejrzanie zgrywa się w czasie z upowszechnieniem Internetu…
 
 
Portal Wirtualna Polska dotarł do listy firm, które z ukraińskiego zboża jadącego tranzytem zrobiły zboże miejscowe robiąc na tym ot takie małe interesiki na grube pieniąchy. Spora ich część ma powiązania z obecnym obozem władzy. Co wskazywałoby na to, że odrzucenie projektu ustawy PSL o systemie kaucyjnym i obsmarowanie Tuska od onuc za to, że ostrzegał przed tym, co się stanie – to nie była zwykła sakramentalna nieudolność niemiłościwie panującej nam władzy. Bo może oni i niewiele potrafią, ale kraść potrafią!
Nieeeee! To być nie może! To musi być lewackie oszczerstwo! A słyszeliście, co teraz wygadują o Janie Pawle Drugim?!
I tak da capo al fine…
Tak a propos: minister Edward Siarka wydał dyspozycję, by w każdym polskim nadleśnictwie powstał las upamiętniający papieża Polaka. Skala paranoi wyraźnie się rozkręca.
 
„Serbia, jedyny kraj w Europie, który odmówił nałożenia sankcji na Rosję za jej inwazję na Ukrainę, zgodziła się dostarczyć broń do Kijowa lub już ją wysłała — wynika z tajnego dokumentu Pentagonu, którego treść opisuje Reuters.”
Ojej. Zdaje się, że Ruskich powoli już wszyscy mają dość. Nawet tradycyjni sojusznicy. Dziwne, nie?
 
"Emmanuel Macron myślał, że przywdziewa buty generała de Gaulle'a, występując przeciwko Stanom Zjednoczonym w Cieśninie Tajwańskiej. W rzeczywistości potknął się o geopolityczny dywan Azji i Pacyfiku, kluczowego pola bitwy o globalną stabilność w XXI w." [Le Figaro]
Ten buc pojechał do Chin, żeby mrugnąć do Kubusia Puchatka, że w zasadzie mógłby sobie wziąć Tajwan. Jak rzekł niegdyś de Talleyrand: to gorzej niż zbrodnia, to błąd. Kolejne żałosne mocarstwo in spe, dawno przebrzmiałe i skompromitowane ostatnią wojną. Brytyjczycy potrafili się pogodzić z utratą imperium, Francuzi najwyraźniej mają jednak takie kompleksy, że nijak nie potrafią zrozumieć, że mimo posiadania broni atomowej i bogatej historii podboju i francuskiej kultury nie są i nigdy nie będą już mocarstwem. Problem w tym, że nadal aspirują na ten szczebel, od kilkudziesięciu lat i od kilkudziesięciu lat równie głupio i bez sensu. W podgryzaniu USA.
Z tego to powodu de Gaulle potrafił ślinić się do Moskwy, a teraz Macron ślini się do Chin. Jest to tak małostkowe, idiotyczne i obrzydliwe, że czyni Francji znacznie więcej szkód, niż kiedykolwiek przyniesie korzyści.
Ale wytłumacz głupcowi, że głupi. Jakby rozumiał, co wyprawia – to by nie był głupi.
 
 
 
Pisi przeprowadzili niedawno nowelizację kodeksu wyborczego. Jest tam piękny pomysł na to, jak spowodować, żeby głosy Polonii głosującej nie po myśli kaczelnika były nieważne, ale o tym będzie w „Kronice” dalej. Ministerstwo Cyfryzacji zyskało dzięki tej nowelizacji duży wpływ na przygotowanie wyborów, ich przebieg oraz kontrolę. Jest ono m.in. jedyną instytucją, która będzie miała dostęp do nagrań z lokali wyborczych. Bo, wicie rozumicie, w myśl nieśmiertelnej myśli towarzysza Stalina „Nieważne, kto głosuje, ważne, kto liczy głosy” należy zawczasu zadbać o to, by głosy policzone były odpowiednio. Może być tak, że Smoleńsk, komisja mająca zrobić z Tuska ruska, fantastyczne baśnie o reparacjach i atak zlewaczonej gejowskiej Europy, oraz po bonie na pomniczek JP II (którego obrażajo wiadome siły) i Kaczki w każdym ogródku – że to już wszystko może nie wystarczyć, a forsy dzięki niewzruszonej postawie Zerro ni ma i nie będzie. I co? Te nasze misie pysie, ci nasi bezinteresowni zbawcy, ci stratedzy, mędrcy, wizjonerzy, reformatorzy – mieliby iść po wyborach do pierdla?! No jakże to tak? Strzeżonego Pan Bóg strzeże. Jeszcze się coś przy Państwowej Komisji Wyborczej pomajstruje, Julkę przy kotletach poinstruuje, coś się tam pomajsterkuje przy Sądzie Najwyższym i dobrze bydzie.
Że przesadzam?
Tacyście tego po tych ośmiu latach pewni? Bo ja jestem pewien jednego. Boją się, jak jasny szlag.
 
Niemcy wyłączają do soboty trzy ostatnie elektrownie atomowe. I znów aż się prosi o powtórzenie cytatu z Talleyranda. Ci z kolei nie marzą o mocarstwowości, tylko z czystko niemieckim praktycznym uporem widzą tylko to, co na końcu nosa. I leząc za interesem wpadają do odkrytego kolektora ściekowego.
Uzależnili prawie cały przemysł od ruskiego gazu, bo tanio było. Uruchomili cały swój upór na walkę a zanieczyszczeniem klimatu (co godne pochwały), ale, jak to oni, tak topornie i bez wyobraźni, że skutki są odwrotne od zamierzonych (co godne nagany). Teraz w imię ekologii, pod naciskiem nieco zdebilałych ekologicznych organizacji – albowiem KAŻDA ideologia w końcu pierze mózgi - wyłączają najbezpieczniejsze i najczystsze źródła energii, żeby wywalić w atmosferę dwa razy tyle CO2 co wcześniej. No brawo! Upośledzenie w najczystszej postaci. Sprawy nie ułatwia fakt, że rządzi teraz SPD z Zielonymi.
 
„Były egzorcysta, który w swojej książce chwalił się, jak przy pomocy salcesonu wypędził demony z wegetarianki, teraz zajął się budową nieruchomości za dotację ze Skarbu Państwa. Z kwoty 43 mln zł, jaką otrzymał z Funduszu Sprawiedliwości, za który odpowiada resort Zbigniewa Ziobry, zaledwie 3 mln zł zostaną przeznaczone na pomoc ofiarom przestępstw. Resztę pochłonie luksusowy budynek, w którym znajdzie się m.in. pięć sal nagraniowych i dwa biura.”[Gazeta Wyborcza]
Dzień jak co dzień w tym pisim domu wariatów, w który przekształcono cały kraj. A całość podlana octem siedmiu złodziei.
 
A propos złodziei. „Powołujemy duży zespół śledczy do zbadania oszustw związanych z importem ukraińskiego zboża — poinformował w czwartek minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro. W ramach zespołu prokuratorzy będą współdziałać ze służbami celnymi, skarbowymi, ABW i policją.” Rumiany Zbynio sprawdzi, czyi ludzie siedzą w Wipaszu. Jak z PiSu – będzie materiał do szantażyku o miejsca na listach w przyszłych wyborach. Jak kto z Solidurnej Polski się zaplątał – będzie zaplanowana błyskawiczna rozprawa z takim obwiesiem, tak gdzieś do 2038 roku. Za to bezwzględna! W końcu Zerro to szeryf z pistolecikiem za paskiem, nie zapominajmy o tym.
 
„Duma Państwowa opowiedziała się za wprowadzeniem zmian w ustawie o rejestrze osób zobowiązanych do służby wojskowej. Chodzi o wdrożenie elektronicznego systemu powiadamiania o poborze. Kreml przekonuje, że władze po prostu digitalizują archaiczny system, jednak wśród Rosjan zapanował strach.” [Agencja AFP]
Morale w ruskim narodzie rośnie. Coraz bardziej wolno „dyszy czieławiek”. Do tej pory na front wysyłali jakichś biednych Kałmuków, Buriatów, Ewenków i Tuwińców. Ale tak jakoś się porobiło, że imperialne marzenia petersburskiego bandyty zaczynają potrzebować mieszkańców Moskwy i Petersburga. 400 tysięcy ludzi się Sauronowi zachciało, żeby biuścik Stalina na biureczku patrzył spod krzaczastych brwi z mniejszym wyrzutem. A ja mam hipotezę, może obrazoburczą, ale bardzo chciałbym w nią wierzyć. Otóż powtarza się w Polsce dość stadnie i bezrefleksyjnie, że społeczeństwo rosyjskie popiera Putina i wojnę z Ukrainą. Idą za tym dość nieludzkie pohukiwania o tym, jacy ci Rosjanie straszni, niereformowalni i w zasadzie wszyscy do odstrzału.
Jest wiele prawdy w tym, że Rosjanie sami są winni temu, co ich spotyka. Swoją biernością, głupotą i wiarą w brednie doprowadzili kolejny raz do sytuacji, że ponad stu czterdziestu milionami ludzi rządzi szalona mafia, ciągnąca całą resztę do kolejnej przepaści. Jest też pewnie prawdą to, że jakieś trzydzieści procent tej szarej masy ma faktycznie mózgi sprane propagandą i wszelkie potworności Saurona popiera. Zapytacie, skąd te trzydzieści procent? Ponad dziesięć lat temu, kiedy jeszcze jakieś niezależne organizacje badawcze w Rosji istniały, przeprowadziły półoficjalne badania opinii publicznej na temat poparcia dla Putina (przy wyborach, w których oficjalnie miał coś pod 80%).  W których wyszło… 28%. Rzecz jasna to wynik nieprecyzyjny, nie znamy metodologii, nie wiemy, czy próba była reprezentatywna, jak liczna i z jakiego obszaru… Ale coś w tym jest. Wiem, że już o tym pisałem, ale ta magiczna oscylacja w okolicach 30% nie daje mi spokoju. Nietrudno pewnie się domyśleć, dlaczego.
Cała reszta być może się boi. Być może realizuje stały topos „rosyjskiej duszy”: przyczaić się, uprawiać ketman, emigrować wewnętrznie, uważać na to, co się mówi. „Tisze jediesz, dalsze budiesz”… Za prawdziwością mojej hipotezy nie przemawia propaganda żadnej ze stron. Ale być może przemawiają niektóre fakty: kolejki wiejących „poborowych” przez granicę z Gruzją na przykład.
Społeczeństwo rosyjskie jest bierne i zastraszone. Winne i owszem. Ale i samo jest ofiarą. Pytanie brzmi: jak bardzo jest zastraszone. Czy jest granica, po której przekroczeniu reżim Putina upadnie? Chciałbym wierzyć, że jest. Bardzo chciałbym.
 
Marta Kaczyńska z trzecim mężem, „tajemniczym biznesmenem”, uwiła sobie jedno z licznych gniazdek na Mazurach. Oboje orzą jak mogą, ciężko jest, ale jakoś koniec z końcem wiążą. Pierdyknęli tajemniczy przekop na Mazurach między jeziorami. Swoją drogą: co oni mają z tymi przekopami?! No nic, palnęli sobie przekopik, bo kto biednemu zabroni, a tu się prokuratura doczepiła, że samowola budowlana.
Ale że jak samowola?! Marta zawsze dziewica, powstała z błogosławionego nasienia i łona, wzór cnót i prawicowych wartości - i samowola?
No i prokuratura umorzyła.
Trawestując: każda osoba, która stanie się ofiarą takiej godnej pożałowania omyłki prokuratury, może liczyć na takie same działania.
Gdybym nie miał obaw o kraj, chciałbym zobaczyć starcie Ziobry i Kaczyńskiego przy równych siłach obu stron. To byłaby wiekopomna walka pięknego z nadobnym. Jednakowoż rumiany Zbysio fika na skutek politycznego zbiegu okoliczności, ale dla Prezesa Wszystkich Prezesów jest nadal fornalem od rozrzucania gnoju. Może to i dobrze, bo mimo że uważam Szanpan Prezesa za największego szkodnika w historii wolnej Polski, to Zbynio przy tej samej władzy byłby daleko gorszym koszmarem, możecie mi wierzyć. Stopień zwichrowania psychicznego i kompleksów na innym poziomie. Kaczka przestała już nawet nosićmały pistolecik po windach, a Zerro właśnie na tym młodym, drapieżnym etapie :D
Tak czy siak, wracając do meritum: Martunia jest zaiste godnym podsumowaniem świętej spuścizny poległego pod brzozą Prezydenta Tysiąclecia. W sumie pomniczek też by się należał.
 
Premier Mateusz Morawiecki powołał Kazimierza Kujdę do rady nadzorczej Banku Gospodarstwa Krajowego — poinformował w czwartkowym komunikacie bank.
I nie ma się co dziwić – koleś ma świetlany życiorys. Agent SB, a potem skarbnik PC, „Srebrnej” i innych tam wieżowców naszego rodzimego Farquada. Czy to przeszkadza wyznawcom pisiej sekty? A skądże. Dla nich to nieistotne. Istotne, że Tusk jest Niemcem. Albo Ruskiem. Albo Niemcoruskiem. Albo Ruskoniemcem. Już tam nam jakoś Holecka wyjaśni…
Oni wszyscy naturalnie walczą z postkomunizmem. W imię jedynie słusznej partii i pod przewodnictwem swojego wszechwładnego pierwszego sekretarza :D
 
„FBI aresztowała w czwartek Jacka Teixeirę, żołnierza sił powietrznych Gwardii Narodowej z Massachusetts, który zostanie oskarżony o bezprawne wydobywanie, przechowywanie i przekazywanie niejawnych dokumentów związanych z obroną narodową — ogłosił prokurator generalny USA Merrick Garland.”
Chodzi o wyciek tajnych dokumentów, dotyczących planowanej ofensywy ukraińskiej. Inkryminowany to szczawik, który w wieku lat dwudziestu paru został zatrudniony w takim miejscu i z racji wrodzonej indolencji umysłowej cholernie się nudził. Czy został zwerbowany w wyniku koronkowej akcji rosyjskiej siatki wywiadowczej? Nie. Czy był szantażowany? Nie. Czy zrobił to ze względu na tkwiące mu w duszy buntownicze przekonania? Nie.
To po prostu modelowy przypadek naszych czasów: mało finezyjny idiota, który chciał się pochwalić na Discordach i Tik Tokach, jak ważną ma pracę. Wrzucał to zaraz po fotografowaniu się w mundurze w miejscowej toalecie. Selfik dla zauroczonych pań, rozumiecie. I zazdrosnych panów.
No cóż, nadeszły czasy weryfikacji złudzeń. Tworzono niezwykle wydajne systemy obrony przeciwrakietowej, które obchodzi byle dron za piętnaście dolarów sztuka z dostawą. Tworzono niezwykle skomplikowane stopnie tajności poufnego przez zakazane, aby jednocześnie zatrudniać jakiegoś szczawika o mentalności ameby, który miał tylko przynieść, podać i pozamiatać.
Czego się boję? Właśnie tej weryfikacji. Paradoksalnie wolę żyć w świecie, w którym dzieją się takie rzeczy, niż w świecie, w którym nasze złudzenia staną się prawdą. W którym każda obrona przeciwrakietowa będzie w 100% szczelna, a żaden idiota nie zagrozi żadnemu poufnemu projektowi. Myślę, że AI da radę, tyle, że nas już w tym projekcie nie będzie.
Zbyt zawodny element…
 
 
„Minister zdrowia Niemiec Karl Lauterbach i minister rolnictwa Cem Oezdemir przedstawili w środę plany rządu dotyczące legalizacji marihuany. Dorośli będą mogli prywatnie uprawiać marihuanę w określonych ilościach. Posiadanie maksymalnie 25 g marihuany nie będzie karalne.”
Kolejny kraj idący ku normalności. Najpierw drobna uwaga: zwróćcie uwagę na arystokratyczno- luksemburskie nazwisko niemieckiego ministra rolnictwa. Tak, to Turek. Najlepszy przykład, że Niemcy wreszcie pojęły, na czym polega dziejowy sukces USA i stworzyły własny melting – pot.
Powiecie, że to się nie sprawdza, bo Francja i Anglia toną w chaosie spowodowanym napięciami kulturowymi, uchodźczymi i religijnymi. No tak, to jest być może fakt. Tyle że – Francja i Anglia udają wielokulturowość, w istocie tworząc napięcia kastowe – natomiast Niemcy przeorane mentalnie tym, co zrobiły w II wojnie światowej, FAKTYCZNIE asymilują obcokrajowców. Chodzę sobie po Stuttgarcie i – uwierzcie mi – jest tu nie mniej kolorów skóry i narzeczy niż w Brooklinie, Queens, Marsylii czy Londynie. Powiecie: to Turkowie, spadkobiercy europeizujących idei Ataturka. Nie, nie tylko. Jest tu też sporo ludzi ze środkowej Afryki (dla mnie niezwykle urokliwe, że są języki niemal pozbawione samogłosek), są wyznawcy islamu szyickiego, są Marokańczycy i Libańczycy, a nawet spotkałem jednego poludniowoafrykańczyka… białego. O tym, że piłem sobie ostatnio piwko z Chorwatem pożenionym z Brazylijką, to nawet nie wspomnę. A wybuchów, zamieszek, morderstw – niemal wcale:)
Wracając do meritum: w związku z tym, że tak bardzo nie chcecie znać mojego zdania na ten temat, to ja je wam wyłuszczę.
Człowiek to wolna jednostka i wolno mu robić, co mu się żywnie podoba, dopóki nie wchodzi w wolność innych. To moje liberalne i chrześcijańskie credo. A zatem jeśli człowiek pragnie słuchać dwadzieścia cztery godziny na dobę Sanah zwieszony głową w dół – proszę bardzo; chce się żenić z tosterem – zapraszam, niezapomniane wrażenia z eksplorowania gorących otworów (wybaczcie, nie mogłem się powstrzymać), chce żreć tłuczone szkło i popijać kwasem – droga wolna, chce palić marihuanę, pić alkohol, skakać na banji, wierzyć pisowi – jak najbardziej bracie, brnij w to, za wyjątkiem nieletnich oczywiście.
Nieznane są drogi oświecenia:)
Pomijając wartość wolności jednostki samą w sobie, są jeszcze pragmatyczne przesłanki dla jej kultywowania. Oto zakazy prowadzą wyłącznie do nasilenia zjawisk, z którymi walczą: wprowadźcie prohibicję, a abstynenci staną się moczymordami, zakażcie aborcji, a dojdzie do rzezi mniemanych niewiniątek, zakażcie narkotyków, a nie tylko wzrośnie liczba narkomanów, ale także przestępczość z ich handlu.
W związku z tymi konstatacjami znajduję politykę niemiecką dotyczącą używki z THC za satysfakcjonującą. A co w tej kwestii postuluje Ziobro?
Nawet nie pytajcie :)
 
„Premier Mateusz Morawiecki kontynuował korespondencję służbową z prywatnej skrzynki e-mailowej, pomimo skandalu związanego z wyciekiem e-maili ze skrzynki ówczesnego szefa KPRM Michała Dworczyka. Jak czytamy na łamach "Gazety Wyborczej", po ujawnieniu afery, premier jedynie zmienił adres skrzynki.”
To jest tak monotonne, jak walenie cepem o ścianę w takcie na jedną czwartą. Ci kretyni są impregnowani na jakikolwiek głos rozsądku. Opisujesz to człowieku i masz wrażenie bycia Syzyfem: głaz tej ignorancji, pychy, głupoty i próżności wciąż stacza się w dół. Ale czasem już dość tej harówy! Na co tak się męczyć, Syzyfie? Po prostu sobie przekleję: „Hasło jest 1234 bo tak i odpierdulta się od jego oświeconej wysokości pana ministra Najjaśniejszej Kaczopospolitej”.
 
Jest sobie działacz PiS, który jest po AWF-ie i do tej pory zajmował się sportem. Jest sobie Pinokio, co wyłazi tu i ówdzie i bredzi o „interesie narodowym” i „wspieraniu polskiego rolnictwa”, tudzież chrzani coś o powołaniu Rolno-Spożywczej Spółki Inwestycyjnej, bo to, wiecie, dobra zmiana i nad wszystkim panujemy. Bydziem robić polskie potężne holdingi nacjonalistyczne. Do produkcji zboża, przetworów, batoników i haczyków na ryby. Czemu chrzani? Bo akurat była panika na rynku cukru i cena bardzo wzrosła, a skurweren czasem na zacier potrzebuje (nie, no dobra, przesadzam, z pińcet plus już go na małpeczki stać.)
No i pierdolnęli dwieście milionów na tę spółkę. A co tam, stać ich, nie z ich przecie. Cena cukru sobie spadła, temat przycichł… ale spółka prężnie działa! A jakże! Co prawda jest „na etapie organizowania swej działalności” (nie zmyślam, to odpowiedź spółki na interpelację poselską), ale sukces już ma. Otóż jeden pan po AWF-ie wie już, jak rosną buraki. Na własnym przykładzie.
Ej, ludziska, właśnie przyszła mi do głowy rewolucyjna myśl! Narzekacie? A chodźta wszyscy się zapiszem do PiS? Wyobraźcie sobie: takie pole buraków… ile by z tego cukru… kremówek… ech…
 
 
Było sobie głosowanie za wotum nieufności dla ministra edukacji Czarnka. Typa znacie, zamilczmy nad tą mogiłą szarych komórek, powołałbym się tylko na cytat z klasyka: „Nie rozmawiam ze spoconymi chamami”. No cóż, każdy widzi, z czego krawiec kraje, ciemniaki nie umarły wraz z Gomułką, zawsze znajdzie się taki biedny przykład na ślepe ścieżki ewolucji. Ale co tam mieć pretensje do prymitywa? Przecież może przyjść mały cwaniaczek i nam obrzydzenie podbić.
„Początkowo chciałem zagłosować za wotum, za odwołaniem — mówił na antenie RMF FM Paweł Kukiz, pytany o nocne głosowanie w Sejmie, dotyczące losów ministra edukacji. Ostatecznie koło Kukiz'15 poparło Przemysława Czarnka, a sam Paweł Kukiz wstrzymał się od głosu.”
Początkowo się zdziwiłem, że Paweł Kukiz będzie startował z list PiS. Nie, co wy, żarcik:)
 Co by nie sądzić o Kubie Wojewódzkim, szpilę zasadzić potrafi. Oto jego „michałek” z „Polityki”: „Wszystko wskazuje na to, że Paweł Kukiz wystartuje w najbliższych wyborach z list PiS. W „Encyklopedii Polskiego Rocka” pojawi się kolejne hasło zaczynające się od litery k.”
Trudno mieć inne odczucia.
 
„Mimo ostatnich zapowiedzi nowego ministra rolnictwa Roberta Telusa, że proceder sprzedaży w Polsce "technicznego" zboża z Ukrainy jako spożywczego został zahamowany, rolnicy twierdzą, że trwa on w najlepsze” — donosi "Rzeczpospolita".
No cóż. Policja pod schodkami na placu i pod willą Prezesa. CBA szuka haków na Tuska i Trzaskowskiego. Prokuratura ma nakazane ścigać Giertycha i szukać haków na ludzi Prezesa (Zbynio się ubezpiecza). Wywiad zajmuje się zamydlaniem byłych związków z Orbanem, a Orlenu z ruskimi oligarchami.
To kto ma się zbożem zająć? Pucu pucu, chlastu chlastu, nie mam rączek jedenastu! Spokojnie, to się unormuje. Ci co handlowali, to szczerzy pisi patrioci i nominaci. Nie będą dalej bogacić się wbrew polskiej racji stanu. Prawda?
A w razie czego Glapa dodrukuje, a Pinokio da rolnikom kolejne tysiąc czterysta plus. Walcząc z inflacją.
Oj ludu, ludu, aleś ty naiwny… Bałeś się gejów, to witaj Prezesa z kotem w stadle:)
 
„Solidarna Polska wezwała w piątek Pawła Kukiza do zwrotu ponad 4 mln zł dotacji przyznanej związanej z nim fundacji "Potrafisz Polsko!". Od tego politycy SP uzależniają ewentualne poparcie forsowanych przez Kukiza zmian w ustawie o referendum lokalnym.”
Ci politycy, którzy przewalili fundusze europejskie na konwentykle partyjne, a Fundusz Sprawiedliwości puszczają na egzorcystów od salcesonów. Trafił swój na swego. Obecna telewizja publiczna to coś w rodzaju północnokoreańskiej przybudówki partyjnej. Ale wprost nie mogę doczekać się nieuniknionego: w końcu w Polsce padnie kolejny pseudokomunizm, znajdzie się kolejna Szczepkowska, a wszystkie te partyjne kacyki znowu pochowają się po swoich ciemnych kątach.
Wybaczcie te paralele: ja naprawdę rozumiem, że kaczyzm nijak się ma do komunizmu, że skala nie ta, że PRL dziesięć razy gorszy, niż reżim kaczyszenki, ale zrozumcie: niesmak ten sam. Bo wtedy wymuszał na nas to „wielki brat”. Teraz robimy to sobie sami. A to boli.
 
Dmitrij Miedwiediew skomentował słowa Mateusza Morawieckiego, którego nazwał "idiotą" oraz "niedorozwiniętym premierem". Nie lubię tygodnika „Nie” i nigdy nie zapałam do niego sympatią. Pragnąłbym wam to wyjaśnić: jestem już dość leciwy (bez przesady, ale te czterdzieści parę latek mam). Aliści, jak mawiał Waldorff, wrodzona przekora obudziła wcześnie mój rozumek, aby bruździł – więc jako dziewięciolatek – wiem, nie uwierzycie - namiętnie czytałem „Szpilki” z Urbanem na ostatniej stronie i oglądałem na żywo jego konferencje prasowe w czarno – białym telewizorze.
Pamiętam jak moja Mama nagrywała ze mną na kasety magnetofonowe  kabaret pt.: konferencja ministra Urbana. Uwielbiałem to. Byliśmy wtedy lepsi od Pietrzaka i Fedorowicza, o Teyu nie wspominając… To był jakiś rok 1985, albo 1986...
Ech… dziadek się rozczulił… co to ja…
I oto ten bastion kurestwa z dawnych czasów, ten basen cynizmu, ten wehikuł urbanowej amoralności pisze: Ty, Miedwiediew, Pinokia to możemy obrażać my. Tobie pajacu wara.
Serce zabiło mi szybciej, uwierzcie :)
 
 
„Sejm uchwalił ustawę o powołaniu Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022. Teraz ustawa trafi do Senatu.”
Panie osłanki i panowie osłowie dwoją się i troją, żeby coś zrobić a propos grożących apanażom wyborów. No cóż, Tusk jako Niemiec troszkę się przejadł, to teraz może by zrobić z niego Ruska? Że to idiotyczne? A kto zabrania stawiać pytania? „Panie przewodniczący opozycyjnej partii. Czy przestał pan wspierać Putina? Proszę odpowiedzieć tak lub nie!” – sami widzicie, że jest sporo możliwości.
 
„Władimir Putin podpisał ustawę uznającą za przestępstwo nielegalne zbieranie, handel i niszczenie roślin i grzybów ze spisu rzadkich gatunków. Maksymalna kara za takie przestępstwo to 9 lat pozbawienia wolności.”
Do tiurmy za zbieranie grzybów? Phi! Tam można iść na dożywocie za zdrowy rozsądek:)
 
„W projekcie pracy datowanym na 7 marca Sean Kirkpatrick, szef AARO, biura w Departamencie Obrony USA zajmującym się niewyjaśnionymi zjawiskami i obiektami w atmosferze, oraz profesor Uniwersytetu Harvarda Avi Loeb napisali, że obiekty, które wydają się przeczyć wszelkim prawom fizyki, mogą być "sondami" pochodzącymi od pozaziemskiego "statku macierzystego".
Chodzi o obiekty, które zostały sfilmowane nad polami walk nad Ukrainą.
Jest tu wiele możliwości.
Klasyczna dezinformacja…
Idiotyczne foliarstwo…
Małe hochsztaplerstwo…
Osobiście jestem zwolennikiem lemowskiej doktryny okna czasoprzestrzennego. Nie ma jak, nie ma gdzie, nie ma kiedy i nie ma po co.
Ale gdyby jednak?
Nie sądzę. Jednak drony z nową technologią.
 
 
 
„Antoni Macierewicz zapowiedział, że podkomisja smoleńska złoży zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w sprawie katastrofy tupolewa.”
„Ludowa Republika Chin wysyła sto czterdzieste piąte ostrzeżenie dotyczące żywotnych warunków polityki międzynarodowej”
Macierewicz to jest dla mnie szalenie tajemnicza postać. Nie tajemnicza przez powiązania: od lat dzięki Piątkowi i innym dziennikarzom ludzie wiedzą, że to po prostu ruski agent, wiadomo, że ma powiązania z GRU i mafią sołncewską. Dowodów nadto, aż nudne to jest: to po prostu ruskie dziwo (by nie napisać w formie żeńskiej) zainstalowane w polskim aparacie władzy. Nie wiem, co tam na niego mieli, pedofilię, morderstwo, kanibalizm – no nie wiem i mnie nie interesuje. To, co mnie interesuje, to to, że niemal jawny ruski agent jest w Polsce nietykalny.
Dlaczego?
Mimo tego, że w 1992 roku prawie spowodował kolaps młodej polskiej demokracji?
On coś ma. On coś wie. Że tam Kaczyński z kotem: wideo lepiej działa. Ten człowiek nie jest szalony. Bynajmniej. Przynajmniej  nie w naszym wymiarze:) Nie wiem, co tam GRU kiedyś na niego miało. Ale wiem jedno, teraz ta jego bródka, to bródka Mefistofelesa.  Za krzepiące uznaję, że pół sejmu wrzeszczało wreszcie przy jego wystąpieniu: „ruski agent”. Pora nazwać rzeczy po imieniu.
 
„Chcemy złożyć zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa z art. 134 Kodeksu karnego, czyli zamordowania prezydenta, bo takiego śledztwa polskie organy ścigania nie prowadzą. Wierzę, że znajdą się odważni prokuratorzy, którzy poprowadzą tę sprawę — powiedział Jarosław Kaczyński w trakcie przemowy przed Pałacem Prezydenckim w 13. rocznicę katastrofy smoleńskiej.”
A ja chciałbym złożyć zawiadomienie o niniejszym zamordowaniu rozumu, przyzwoitości, zdrowego rozsądku i logiki.
Stosowne organy proszę o rozpatrzenie.
 
„Według doniesień "Gazety Wyborczej", służby specjalne nieoficjalnie prowadzą inwigilację gości w hotelach pod zarządem Polskiego Holdingu Hotelowego. Obserwowani są nie tylko ludzie uznani za zagrożenie terrorystyczne, ale także działacze opozycji. Polski Holding Hotelowy twierdzi, że doniesienia "GW" są fałszywe.”
No co? Buapeszt w Warszawie, wedle obietnic.
I Moskwa:)
Jedno jest pewne. Jakby nam nawet tam nieśmiertelny wódz zabłądził, to z kobietą go raczej  nie nagrają:)
 
„Postaramy się zrobić to tak, żeby dzisiaj do godz. 16 wszystkie materiały zostały przekazane do prokuratury. Tak być powinno. Im szybciej prokuratura zajmie się tą sprawą, tym lepiej — powiedział Antoni Macierewicz (PiS) w Programie Pierwszym Polskiego Radia, pytany o zawiadomienie do prokuratury w sprawie katastrofy smoleńskiej, który zapowiadał zarówno sam Macierewicz, jak i prezes PiS Jarosław Kaczyński. — Większość materiału, to materiał, który nie jest znany publicznie. Blisko 800 stron bardzo precyzyjnej analizy, pokazującej, jak bardzo służby rosyjskie interweniowały w sprawy polskie — zdradził Macierewicz.”
Ocho. Brzezina znowu w cenie. Wybory idą:)
 
„Po orędziu telewizyjnym prezydenta Emmanuela Macrona, w którym bronił podniesienia wieku emerytalnego, w Paryżu, Lyonie, Nantes i innych miastach wybuchły zamieszki, podpalano barykady i kontenery na śmieci. Policja użyła gazu łzawiącego, aby rozproszyć demonstrantów m.in. w okolicach stacji metra Strasbourg Saint-Denis w Paryżu, a także w Lyonie i Nantes.” No cóż, Macron. Zamiast się tym zająć jedź rozdawać Tajwany satrapom.
 
O. Erdogan się kończy. Nie pomogły nawoływania o „tradycję”. „konserwatyzm” i „odwieczne wartości tureckie”. Co za traf. Wszystko się jednak kończy. Te stada pisich dorobkiewiczów mogą być zaskoczone. Niepotrzebnie: cała ich przewodnia partia skończy jak PZPR. Jakie metody, taki koniec. Być może jeszcze tych wyborów nie przegra, ale konserwatywny dyktatorek z hysiem na punkcie władzy doprowadził do tego, do czego doprowadzają wszystkie dyktatorki: do wrzenia i skakania sobie ludziom do gardeł.
 
„Rząd przyjął we wtorek uchwałę w sprawie konieczności uregulowania w stosunkach polsko-niemieckich kwestii reparacji, odszkodowania i zadośćuczynienia w związku z napaścią Niemiec na Polskę w 1939 r. oraz późniejszą okupacją niemiecką — poinformowała kancelaria premiera. […] W raporcie sprecyzowano sumę polskich strat, obejmujących wszystkie aspekty: ludzki, finansowy, materialny, straty dorobku kulturowego oraz zniszczenia wojenne. "Łączna wartość strat szacowana jest na 6,22 biliona zł, czyli równowartość 1,53 biliona dolarów, według kursu z 31 grudnia 2021 r. Wartość ta nie oddaje ogromu zniszczeń, a jest jedynie konserwatywnym, ekonomicznym rachunkiem strat demograficznych i materialnych"
Powinni jeszcze zażądać Niderlandów. Skurweren się cieszy na tę „twardość”, a Europa przeciera oczy ze zdumienia. Bartoszewski powiedział kiedyś, że do głosu doszły „dyplomatołki” Ostrożny był w sądach:)
Ale my tu śmichy – chichy, a sprawa jest poważna. Mamy na granicy wojnę, która jest tuż tuż od wojny światowej. Próbujemy jakość znaleźć się w tej sytuacji. Ale, panie, wybory idą, i kto wie, czy nie przegramy i za złodziejstwo nie pójdziemy do pierdla. Zatem gadanie o współpracy w UE sobie, a brechta na użytek wewnętrznego mohera sobie. Wybory idą. Trzeba rzucić skurwerenowi kolejny miraż po wraku i walce z „lewactwem”. Że to nam w imię nierealnego idiotyzmu rujnuje stosunki z Niemcami, które powinniśmy pieścić w związku z wojną na naszej granicy? A furda tam, wybory się same nie wygrają! Dawać nam tu zgniłe Niemcy jakiś nowy pierdyliard! Albo dwa pierdyliardy! I będziemy nieustępliwi, bo Prezes ze swoimi „premierami” nie może przecież iść do pierdla! Szacowny wyborca oczekuje reparacji i mu je damy. W przyszłości. Nieodległej. Jak progenitura Prezesa:)
 
Tusk zaapelował do Komisarza ds. rolnictwa w UE, aby wyciągnął wnioski z afery zbożowej. „Podaj się chłopie do dymisji!” Jak zareagował Komisarz? Odpisał, jaki to jest świetny i że w istocie i tak robi więcej, niż powinien. Ech, ci eurobiurokraci… Acha, byłbym zapomniał, Komisarz nazywa się Janusz Wojciechowski i był wielkim sukcesem PiS w osadzaniu Polaka w strukturach UE.
 
Rocznica wybuchu Powstania w Getcie Warszawskim. Potworność dla ludzkiej pamięci, więc takie rzeczy być może świętujemy, ale szybko spychamy je pod krawędź świadomości. Tak łatwiej żyć, to prawda. Ale łatwo też zapomnieć. Do tego stopnia, że po kilkudziesięciu latach znowu ludzie kulą się po piwnicach, giną żywcem w ogniu i przyduszeni gruzami, że znów czyjeś uszy nasłuchują gwizdu pędzącej powietrzem śmierci modląc się, aby ostatni akord tej upiornej melodyjki zakończył ją gdzie indziej… Zaledwie kilkaset kilometrów dalej…
 
„[…] Oddajmy wspólnie hołd pomordowanym, pomódlmy się nad ich grobami. Dziś wiemy, że musimy pomodlić się także nad grobami pomordowanych 13 lat temu pod Smoleńskiem […].” To arcybiszkopt Jędraszewski na mszy za ofiary katastrofy smoleńskiej. Przejęzyczenie? Eee, nie - w tym dowcipie, co to mąż chciał poprosić żonę o sól, a omyłkowo się przejęzyczył: „spyerdoliłaś mi trzydzieści lat życia” – to był lapsus. Ale nie takie coś. I to jeszcze kiedy! To naprawdę jest przeraźliwa żałość, że obecnie persony tego pokroju ubrały polski Kościół w tę niepiękną twarzyczkę, którą obecnie świeci. Ja się zastanawiam, jak bardzo zaawansowana jest już w tym kraju laicyzacja i obojętność wiernych, skoro pozwalają nie tylko na to, żeby taki człowiek był ich arcypasterzem, ale żeby jeszcze wszystkich ubierał w swoje przyciasne butki. Ja nie wiem, jak ludziom nie wstyd? Przecież teoretycznie TO ONI SĄ KOŚCIOŁEM!
 
„W reportażu śledczym "Wojna cieni" duński nadawca DR, szwedzki SVT, norweski NRK oraz fiński YLE twierdzą, że weszły w posiadanie przechwyconych komunikatów radiowych rosyjskich statków, które wyłączyły swoje nadajniki AIS, aby nie udostępnić swojej lokalizacji. Na podstawie tych danych zidentyfikowano 50 jednostek, które przez ostatnich 10 lat mogły przeprowadzać operacje wywiadowcze na rzecz Rosji na wodach Morza Bałtyckiego oraz Morza Północnego, polegające m.in. na mapowaniu infrastruktury krytycznej.”
Ruskie kombinują, jak w razie konfliktu z NATO zniszczyć morskie elektrownie wiatrowe. Ze zdjęć i danych, w posiadanie których weszli Duńczycy, Moskale mogli testować tę strategię przy wysadzaniu Nord Stream II. To by oznaczało, że Sikorski, dziękując za to wysadzenie Amerykanom, wygłupił się niestety podwójnie… Pojawiają się co prawda w sieci pytania nagle rozmnożonych naiwnych forumowiczów (co to, wiecie, pytają mrugając niewinnymi modrymi oczęty, czemu nie podaje się strat ukraińskich i czemu dla równowagi informacyjnej Polacy nie wchodzą gremialnie na strony „Russia Today”) po co Ruskie miałyby wysadzać własny rurociąg? Po pierwsze i tak już wiadomo, że po tym, co zaszło w ubiegłym roku, przesyłu nim nie będzie. Po drugie: teraz Fiutin ma cele doraźne, a lat mu nie ubywa: za wszelką cenę gra na zwyżkę cen ropy i gazu, bo mu nie starcza do pierwszego, rozumiecie. A wydatki są:)
 
„Parlament Europejski przyjął we wtorek dyrektywy i rozporządzenia z pakietu "Fit for 55", które mają prowadzić do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych o co najmniej 55 proc. do 2030 r. (w porównaniu z 1990 r.) i osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 r. "Za" głosowali przedstawiciele PO, PSL i Lewicy.” [Onet.pl]
Będzie to niewątpliwie kolejny zbuk ideologiczny, którym teraz pisia sekta zacznie obrzucać ideę okrągłej Ziemi. I patrzcie ludziska, kto głosuje przeciw zdrowej idei polskiego węgla na najbliższe dwieście lat! Renegaci jedni… A bo to u wujka Mirka zaprocentuje. Po pierwsze wujek Mirek ma passata w dieslu: „Diobeł synek, nie maszyna. Patrz synek, Chińczyki walą do atmosfery co chcą, a mnie będą zakazywać! Głupie ciule, co z marchewki robili owoce, a ze ślimaków ryby! Durne toto, zdepopulować nas chcą!
Po drugie, synek, to une wcale nie wiedzą, że klimat się ociepla. Pamiętasz w tamtym roku u cioci Reni? Prawie dwa tygodnie w lipcu lało, a co wiało! Na złość robią, na złość, żebyś się tylko wkurwiał człowieku. Ale przecie ci prawdy nie powiedzą, jakie tam tajne plany mają. Za tym coś musi być, spokojna twoja głowa, że chcą mi tego passata zakazać, a to TDI na wtrysku, no szatan, powiadam ci! To jest spisek tego gejowego lewactwa, zaraz wszystkiego zakażą, ja ci to mówię! Putin jaki jest, taki jest, ale przynajmniej cioty goni i możesz se tam u nich nawet Ziłem jeździć, albo czołgiem. A nie jak w tej unii, transwestyty, elektryki, chuje muje dzikie węże, a ja dopiero ostatnią ratę spłaciłem. Nie, tak to być nie będzie, synek, dobrze że chociaż pan Kaczyński nas broni. A weź dorzuć tam papy w piec, bo przygasa.”
 
 
Młodzi Rosjanie tak bardzo garną się do zapewnienia godnej oprawy Stalinkowi na biurku swojego pana i władcy, że spieprzają gdzie pieprz rośnie, zmieniają adresy meldunkowe, zaraz w damskich ciuchach zaczną chodzić (wujkowi Mirkowi by się to nie spodobało). A gdzie patriotyzm, wstawanie z kolan, „urrra!” I „wpieriod!”?
Jeden ze średnich nadorków, komisarz wojskowy Moskwy Maksim Łoktiew zapowiedział, że do szukania maruderów zostanie wykorzystany system miejskiego monitoringu wzbogacony o system rozpoznawania twarzy. Kolejny przykład współpracy towarzyszy radzieckich z chińskimi w walce o świetlane jutro! Szkoda, że wieprzki przeznaczone na rzeź nijak nie doceniają dobrotliwości i geniuszu swych panów.
 
 
Ruskie propagandowe holeckie w panice. Dostają pocztą statuetki podobne do tej, która zabiła propagandystę Władlena Tatarskiego. Ojej. Okazało się, że jak się służy za pieniążki diabłu, to może to być niebezpieczne. No ktoby pomyślał! A przecież chcą tak niewiele: jakiś skromny jachcik, konto w Szwajcarii i Oksford dla córuni na tym zgniłym Zachodzie. I komu to przeszkadza?! Tym wrednym „chachłom” pewnie, co to nie dają się zgodnie z planem mordować. Niewdzięcznicy!
 
„Franciszek Przybyła, asystent posła Łukasza Mejzy, który namawiał rodziców śmiertelnie chorych dzieci na niesprawdzoną terapię za ogromne pieniądze, właśnie dostał posadę w państwowym banku PKO.”  [Wirtualna Polska]
Oooooooojczyyyyznęęęę doooooojnąąąąą zaaaaaaachoooooowaaaaaj naaaaam Paaaaaaaanieee!
 
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg przybył do Kijowa. Jak uczy wielomiesięczne już doświadczenie – nie z pustymi rękami. Jakoś tak nie po chińsku:)
 
W 80. rocznicę powstania w getcie warszawskim Monika Olejnik przeprowadziła w "Kropce nad i" w TVN24 rozmowę z prof. Barbarą Engelking, kierowniczką Centrum Badań nad Zagładą Żydów. Engelking stwierdziła, że: "Żydzi nieprawdopodobnie rozczarowali się co do Polaków w czasie wojny". — Żydzi wiedzieli, czego się od Niemców spodziewać. Niemiec był wrogiem i ta relacja była bardzo klarowna, czarno-biała, a relacja z Polakami była dużo bardziej złożona […] Polacy mieli potencjał, by stać się sojusznikami Żydów i można było mieć nadzieję, że będą się inaczej zachowywać, że będą neutralni, że będą życzliwi, że nie będą do tego stopnia wykorzystywać sytuacji i nie będzie tak rozpowszechnionego szmalcownictwa […]wydaje mi się, że to rozczarowanie odgrywa pewną rolę, że Polacy po prostu zawiedli".
Sytuacja wydawałaby się klarowna. Historyk wyraziła swoją opinię na wydarzenia sprzed osiemdziesięciu lat: w dużej mierze ocenną, ale kiedy się jej przyjrzeć – dość w sumie stonowaną. Rzecz nie jest oczywiście prosta: najwięcej drzewek dla Sprawiedliwych wśród narodów świata mają Polacy, za ukrywanie i pomoc Żydom groziła kara śmierci. Z drugiej strony skala szmalcownictwa była o wiele większa, niż to się kiedykolwiek młodzieży w szkołach mówiło, Polacy mają swoje za uszami, jeśli chodzi o spalone stodoły i pogromy – a Żydzi, którzy wrócili ze Związku Sowieckiego urządzać „nowy ład” z bagnetami Moskali swoje. Historia jak zwykle nie jest czarno – biała, tylko trudna, pokrętna, pełna niuansów i współzależności. Można o niej rozmawiać na spokojnie, ważyć racje, spierać się pozostając przy swoim zdaniu, prowadzić kwerendy, dyskusje oparte na dokumentach i słowach świadków, itd., itp. Można też dokonać paru założeń wstępnych, jak na przykład takie, że wielkie narody są w stanie stanąć twarzą w twarz nie tylko ze swoimi w przeszłości przewagami, ale i moralnymi upadkami czy słabościami.
Można, ale to w normalnym dyskursie społecznym, a nie w ramach roku wyborczego, w którym quasidyktatura, już wcześniej opierająca się na ksenofobii, nacjonalizmie i gromkiej propagandzie, już wcześniej czyniąca z byle pierdnięcia sprawy polityczne wagi państwowej – walczy o być albo nie być. W związku z tym, o ile wcześniej polityczne było wszystko: od Żydów, przez mieszkania, aż po ciasnotę gumy do majtek – teraz politycznym wszystko będzie jeszcze bardziej. To dlatego, że obecnie rządzący nami niemiłosiernie prymitywni sekciarze korzystają na polaryzacji i betonowaniu swojego elektoratu. W związku z tym przed wyborami odgrzali już Smoleńsk, „Fuer Deutschland”, odmrozili Macierewicza, z JPII zrobili obwoźne partyjne popychle i z każdej tego rodzaju wypowiedzi zrobią teraz „zakusy wiadomych sił chodzących na pasku i lejących wodę na młyn”. Po gomułkowsku, bo co jak co, ale paraleli tej „prawicy” z gomułkowskim betonem mamy aż nadto.
I teraz lezie przez massmedia ta banda chochołów: Pinokio, różne płaszczaki, czarnki, sam Przeprezes nawet, i bredzą o „skandalu”. KRRiTV (kolejna „niezależna i apolityczna instytucja”) „wszczyna postępowanie”. Ciekawe, kto tam z kolei kotleciki Przeprezesowi smaży? A to wszystko po to, żeby pan Mirosław z panem Januszem unieśli się przed TVP Info gorejącym gniewem: „patrz, Mariolka, znowu te Niemce i Żydy mącą!” Nie wiem, jaka jest kara i w którym kręgu piekieł za wykorzystywanie propagandy do krzewienia nienawiści w celu utrzymania władzy, ale, jeśli jest Bóg na Niebie, to i gościnny dyobeł w Otchłani…
 
 
Należący do SpaceX statek kosmiczny Starship wybuchł w powietrzu podczas swojego pierwszego lotu testowego na orbitę okołoziemską. Do eksplozji doszło po ok. 4 minutach od startu, gdy statkowi nie udało się odłączyć od wynoszącej go rakiety Super Heavy.
Elon Musk ogłosił to oczywiście sukcesem, choć blamaż jest dość widoczny. Trwają badania, co zawiodło. Na pewno pośpiech, ale także pewne kwestie związane z tempem prac. Wiadomo już, że miejsce startu nie wytrzymało temperatury (rakieta jest olbrzymia, ma kilkadziesiąt silników i jest prototypem rakiety, która ma wynieść ludzi w podróż na Marsa), mimo tego, że gruba betonowa powłoka była pokryta stalowym płaszczem, dodatkowo chłodzonym strumieniami wody. Fragmenty kosmodromu fruwały wokół jak odłamki, w sieci pojawiło się nawet zdjęcie czyjegoś zaparkowanego samochodu, który został takim gruzem nieomal przepołowiony. W czasie startu kilka silników się wyłączyło i ogólna masa ciągu okazała się za mała, by wynieść rakietę na poziom do odłączenia pierwszego, najcięższego stopnia. Dodatkowo zawiodła procedura samozniszczenia – zaszła za późno o kilkanaście sekund. Czyli niby kiepsko.
Musk zachowuje się, jak bogaty dzieciak z ADHD: rzuca się w masę nieprawdopodobnie skomplikowanych, kosztownych i dalekosiężnych projektów, przy tym zaś projektów, nie zawahałbym się użyć tego słowa, wręcz epokowych. Mapowanie Ziemi w Google, Earth View, sieć satelitów Starlink na niskich orbitach (jest ich tam już ponad 3500, mają dać ludzkości bezpośredni Internet bez kabla i pomagają już teraz w wojnie Ukraińcom), wielkie projekty związane z elektrycznymi samochodami (ostatnio zbudował kolejną wielką fabrykę Tesli pod Berlinem), a teraz zamiar wysłania ludzi na Marsa. Owszem, Musk nie jest biedny z australijskiego, miliarderowego domu, ale gołym okiem widać, że projekty, na które się porywa, nie są na kasę nawet szejka arabskiego. A jednak. Jest w tym człowieku, dość poza tym intelektualnie prymitywnym, jakieś potężne wizjonerstwo i przekonanie o nieuchronnym sukcesie. Opinię publiczną co i raz obiegają michałki o jego ekscentrycznych zachowaniach godnych dziewiętnastowiecznego Rotschilda, o skandalicznych wypowiedziach, o żenującym traktowaniu własnych firm i pracowników. A jednocześnie jest w nim też coś z ubiegłego przełomu wieków, z czasów Edisona i Tesli: może nie jest geniuszem, ale ma rozmach, wizję i determinację, którą w nauce i przedsiębiorczości wiek XX, operujący dużymi zespołami ludzkimi, u jednostki zapomniał. W związku z tym te pozorne katastrofy mogą być zarzewiem sukcesów – i zdumiewająco często są. Ten człowiek traci i zyskuje, ale rzadko się poddaje, zdobywa setki miliardów od inwestorów, by w jakimś tąpnięciu je tracić – i, co zdumiewające, nadal jest dla inwestorów taką firmą, że zaraz te pieniądze odzyskuje. To sprawia wrażenie, że jest rozkapryszonym dzieciakiem, który w tydzień traci powiedzmy czterdzieści miliardów dolarów kapitalizacji na giełdzie i stroi z tego głupkowate żarty na Twitterze. Ale jest to wrażenie moim zdaniem mylne: to człowiek o żelaznej konsekwencji, który swoje projekty przeprowadza wbrew rozsądkowi, finansom, oporowi materii i wątpliwościom społecznym. I jest wielce prawdopodobne, że jego prywatna firma będzie miała olbrzymi wkład w pierwszej podróży na Marsa, bo już jest żelaznym odwodem na wypadek nieprzewidzianych komplikacji na międzynarodowej stacji kosmicznej. To piękne i przerażające zarazem: pomysły, na które pół wieku temu stać było tylko największe mocarstwa, teraz są w zasięgu firm prywatnych. Postęp techniki, nowe materiały, informatyka, rozwój AI… To wszystko zmienia świat z chwili na chwilę bardziej, niż gotowi bylibyśmy przyznać. Daje to olbrzymie możliwości, ale, jak uczą ludzkie dzieje – także przerażające możliwości ogólnoludzkiej katastrofy. Czasem skupiamy się za bardzo na obsesjach naszego gadziego móżdżku i podniecamy jakimiś ostatnimi podrygami wielkomocarstwowej geopolityki czy walką tradycyjnych toposów religii i kultury – a tuż, tuż, za progiem podświadomości czają się już zmiany o wiele większe, zdarzające się jeśli nie na miliony, to raz na dziesiątki tysięcy lat.
Katastrofa rakiety Starship wcale nie jest aż tak poślednia w tej zmianie i może się okazać, że, paradoksalnie, faktycznie była małym sukcesem w drodze na Marsa…
 
Na Biełgorod (miasto po stronie rosyjskiej) w sam środek miasta spadła bomba lotnicza i zrobiła grube bum. Dla zainteresowanych jest w necie filmik zarejestrowany przez kamerę uliczną. Nie, to nie Ukraińcy zaatakowali terytorium Rosji. To nie rosyjska partyzantka. Nie sabotaż i nie dywersja. To ruski pilot gubi bombę lecąc nad własnym miastem. Bogiem a prawdą, gdyby nie koszmarna ofiara życia, krwi i infrastruktury ze strony Ukraińców, pokazanie czym w istocie jest moskiewski potwór jest cenne. Ten pijany bardak z dykty posklejanej gównem, okradany z resztek człowieczeństwa przez mafijnych typów o emploi żulika z Nowej Huty lub innych Bałut, mniemający o sobie, że jest imperium i ostatnią ostoją prawdziwej kultury – no, nie ma siły, to musiało jebnąć. Za duże stężenie absurdu, żeby się nie wylał i nie wybuchł. Świat patrzy osłupiały. Trochę to trwa, zanim do wszystkich dotrze, z jaką mistyfikacją od ponad dwustu lat mamy do czynienia…
 
W Ramstein w Niemczech ministrowie obrony państw NATO rozmawiają o pomocy Ukrainie. „Wszyscy członkowie Sojuszu zgadzają się, że Ukraina powinna stać się członkiem NATO” - powiedział szef NATO Jens Stoltenberg. Odnotujmy w nabożnym skupieniu ten kolejny geopolityczny sukces petersburskiego bandziora.
 
„Oleg Wjugin, matematyk i ekonomista, były przewodniczący rady nadzorczej Moskiewskiej Giełdy Papierów Wartościowych oraz członek rady nadzorczej największej rosyjskiej spółki naftowej Rosnieft, jak mało kto zna się na rosyjskiej gospodarce. Teraz Wjugin pokazuje, że decyzje polityczne Putina doprowadziły Rosję do ruiny. I że nie ma już ratunku. Nawet Chiny nie pożyczą już Rosji pieniędzy.” [Onet.pl]
Dla niewtajemniczonych to może być szok:)
Wydaje się, że cywilizacyjnie jednak mocno już odstajemy, jednakowoż co jakiś czas pojawiają się różne atawizmy. Maturzyści z Radzynia Podlaskiego dostali wezwania do stawienia się w komisjach wojskowych… w dniu matur. Jeden z nich zapytał z rozbrajającą naiwnością, tak ujmującą u ludzi w jego wieku: „To nikt tego nie sprawdza?” Ano nie sprawdza:) Ciesz się narybku, że nie żyłeś za czasów PRL, jeśli taki drobiazg  w porównaniu do ówczesnego burdelu jest w stanie cię zdziwić. Zaiste, długą i wyboistą drogę pokonała Polska od 1989 roku…
 
„Kardynał Gerhard Müller, emerytowany prefekt watykańskiej kongregacji nauki wiary, pojawił się na gali wręczenia nagród Stowarzyszenia Wydawców Katolickich Feniks. — Mamy dziś do czynienia z próbą piątego rozbioru Polski. Próbuje się go dokonać za pomocą walki ideologicznej” — powiedział niemiecki hierarcha.
To na wypadek, gdyby ktoś uważał, że hierarchia kościelna skarlała tylko w Polsce. Wygląda na to, że wobec kulturowych i cywilizacyjnych wyzwań współczesności Kościół Katolicki (większość innych też, ale, umówmy się – w Polsce nas one nieco mniej obchodzą) kompletnie sobie nie radzi i z własnej woli staje się śmiesznym skansenem niepoważnych talibów czy innych tam mułłów. Nie, nie chodzi mi o sam korzeń wiary: Ewangelie przez wieki były wyśmiewane od naiwnych, ale mają w sobie wielkość moralną, która nie potrzebuje uznania ze strony establishmentu, albowiem jedną z jej podstaw jest pokora, a inną prostota. Nie oznacza to jednak prymitywizmu! A cóż może być bardziej bluźnierczego, niż namiętne pajacowanie na wysokości rozporka tych, którzy mienią się być „strażnikami pieczęci”, kapłanami, przekazicielami samego Ducha Świętego? Cóż może gorszyć bardziej niż słuchanie boskich heroldów, którzy egzorcyzmują salcesonem, a w obliczu wojen, w których giną tysiące ludzi –perorują o strasznym grzechu przyprawiania sobie cycków?! Cóż wreszcie mówić o tych, co mając dawać świadectwo słowu chrystusowemu w pogardzie dla dóbr doczesnych, dają głównie świadectwo korporacyjnej nikczemności, tuszowania zbrodni na dzieciach i opływania w złocenia i fikuśne ornamenty? Ostatnimi dziesięcioleciami przez wiele krajów przeszedł kryzys związany z traktowaniem dzieci w przykościelnych sierocińcach i z ukrywaniem przerażającej skali pedofilii i gwałtów. Teraz ten proces dotarł i do katolickiej Polski. Zbiegł się w czasie z rządami partii, które uczyniły sobie z hierarchii kościelnej wehikuł polityczny, pomalowały Chrystusa i Matkę Boską na białoczerwono i promują jakieś sekciarskie kościoły rydzykowe, będące czymś w rodzaju ledwie pryśniętego lakierem katolickim neopogaństwa. Do tego dochodzi katastrofalny ostatnio pontyfikat Franciszka, który to piotrowy następca dla watykańskiego interesu dyplomatycznego w sprawie wojny na Ukrainie szerzy po prostu kłamstwo, dezinformację i mówiąc wprost – po prostu znieważa ofiary. Do tego dochodzi ideologiczne zacięcie obecnej władzy, której najjaskrawszymi medialnie przejawami są niestety ludzie, którzy mają edukować i wychowywać polską młodzież – w stylu ponurych pacyn, jak minister Czarnek, czy kurator Nowak. Takie persony nieprzypadkowo wypełzły spod omszałych średniowiecznych kamieni akurat teraz.
Reasumując to wszystko, nadchodzi nieuniknione: seminaria zamykają się jedno po drugim, kościoły świecą pustkami, coraz mniej jest katolików świadomych, a coraz więcej ludzi wiernych jedynie obrządkowej bezmyślnej pustce teatru, a w szkołach następuje potężna fala odwrotu młodzieży od religii i masowe wypisywanie się z lekcji. Tak oto ideologia i cynizm mordują to, co wzięły sobie na sztandary: najpierw zakłamując to do imentu, a potem pchając ludziom w gęby, jak zjełczałą kaszę, najlepiej pod sankcją i przymusem. Aliści przypadek jaśnie zamroczonego kardynała pokazuje, że niestety nie jest to obecnie specyfika typowo polska…
Zapytacie, czemu mnie to boli? Katolikiem dawno nie jestem, z przyczyn jaskrawych i doś ćoczywistych – ale zawsze będę chrześcijaninem. Moja słabość:)To długa dyskusja, możecie się nie zgadzać, ja to rozumiem – tylko że paradoksalnie: największy ateista z was jest mniej szkodliwy dla wiary w Boga, niż taki Czarnek.
 
 
Odnotuję tylko wojnę domową w Sudanie. Dlaczego zaledwie odnotuję? Czy mam ludzi w Sudanie za gorszych od Ukraińców, czy ich krew jest mniej czerwona, czy ich dzieci giną ciszej, a budynki walą się od bombardowań subtelniej? Oczywiście, że nie. Tyle że próba opisu tego co dzieje się w oszalałych religijnie i plemiennie państewkach środkowej Afryki jest beznadziejnie jałowa. Ot, dwóch bandziorów generałów zrobiło pucz w celu przejęcia władzy. TRZYDZIESTY SIÓDMY pucz w ciągu sześćdziesięciu lat niepodległości Sudanu. Po czym jeden od regularnego wojska pożarł się z drugim od puczystowskich bojówek. Rzucili się sobie do gardeł i tak oto dwieście tysięcy ludzi wepchnęło czterdzieści osiem milionów w rzeczywistość wojny domowej. W tle jest oczywiście handelek bronią, złotem i nasi nieocenieni Rosjanie, których brudne paluchy w zasadzie są wszędzie, gdzie giną ludzie.
W połowie XX wieku wydawało się, że epoka postkolonialna może być dla państw afrykańskich tylko lepsza. Niestety, byli kolonizatorzy, zabierając się, wynieśli ze sobą nie tylko wiele bogactw naturalnych, ale także sporo know how, prawa, porządku i pewnej stabilizacji – może i niesprawiedliwej, ale obliczalnej. Państwa środkowej Afryki utonęły w szaleństwie nieobliczalnych watażków, walk plemiennych, wojen religijnych i wojen o władzę i pieniądze. Z tego punktu widzenia wydaje się, że to, co robią Rosjanie, to jednak w naszym kręgu cywilizacyjnym aberracja. Co dzieje się w Sudanie, Czadzie, Jemenie czy Kongo – to tam w zasadzie norma. Jasne, że tak być wiecznie nie może. Ale obecnie tak tam jest. Co jest jednym ze smutniejszych wskaźników kondycji moralnej ludzkości.
 
 
USA nie wydały wiz rosyjskim dziennikarzom, którzy mieli towarzyszyć Ławrowowi w posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ. Ławrow stwierdził, że Rosjanie tego „nie zapomną” i „nie wybaczą”. He. Aż dziwne, że nie zagroził użyciem bomby jądrowej.
 
"Niedawno w Stanicy Ługańskiej w obwodzie ługańskim doszło do bójki między wojskowymi sił zbrojnych Rosji i najemnikami z Grupy Wagnera, która przerodziła się w strzelaninę. W wyniku starcia są zabici po obu stronach" – przekazał sztab ukraiński. Po wzięciu poprawki na to, że informują o tym Ukraińcy (nie czarujmy się, nie muszą być całkiem obiektywni i ja to rozumiem) – jeśli to informacja prawdziwa, to jest to dobra informacja. Frustracja w szeregach orków rośnie, próbują nawzajem oskarżać się o niepowodzenia i indolencję, Prigożyn już niemal otwarcie walczy z Szojgu – niezwykle dobre informacje dla Ukraińców, a tym samym i dla nas. Poza tym pokazują morale, jakie panuje w rosyjskim wojsku i u rosyjskich najemników: o co walczą Ukraińcy, wiemy i oni chyba najlepiej wiedzą, o co walczą Rosjanie - my z grubsza też wiemy, sęk w tym, że oni sami już jakby nie:)
 
Syn Pieskowa walczył ponoć w grupie Wagnera. Prigożyn potwierdza, ale nie podaje szczegółów, zasłaniając się tajemnicą wojskową. Sam młody Pieskow enigmatycznie kląska w necie, że walczył i daje niedwuznacznie do zrozumienia, że, khm, khm – bohatersko. Sprawa jest dla opinii publicznej w Rosji o tyle ważna, że od wielu miesięcy na jaw wychodzą kolejne bananowe dzieciaki Ławrowów, Zacharowych i innych tamtejszych swołoczy, które bidują uciśnione po Francjach, Szwajcariach, Londynach i Oksfordach. Pojawił się swego czasu reportaż jakiegoś propagandowego ruskiego blogera, który rozmawiał z córką carycy tamtejszej propagandy Simonjan. Kląskali sobie i pili z dziubków, jak to trzeba matuszkę Rasiję ratować przed zgniłym moralnie światem Zachodu, stojąc sobie (jak błyskawicznie rozszyfrowali internauci) przed witryną butiku w… Dubaju. Ten kit wciska się ruskiej ciemnocie, ale tu i ówdzie zaczęło do plebsu docierać, że nie tylko ich szlachetni wodzowie i przywódczynie sami na wojnę się nie wybierają, ale i swoje dzieci dekują w Szwajcarii, na biedniuteńkim garnuszku wynajmu i z jakimś tam jaguarem czy innym porsche. Z tego względu syn Pieskowa spadł jak z nieba: patrzcie, ot, twarda służba – a nie uchylał się, powalczył, riebionek, i to bez nepotyzmu, u samego rzeźnika Prigożyna, i wrócił, nu wot i co!
Sęk w tym, że ów synalek dostał podczas swej rzekomej twardej służby na Ukrainie parę mandatów drogowych. W… Moskwie.
Pewnie na wojnę z domu dojeżdżał:)
 
 
Amerykańska konserwatywna telewizja Fox News zgodziła się zapłacić 787,5 mln dol. i przyznać się do powielania kłamstw na temat rzekomych fałszerstw wyborczych z udziałem producenta maszyn do głosowania Dominion Voting Systems. Zawarli z Dominion ugodę sądową, ponieważ wielokrotnie kłamali na antenie, że systemy tej firmy pozwoliły rzekomo na oszustwa wyborcze na niekorzyść Trumpa.
Zaraz potem z Fox wyleciał Tucker Carlson, postać dość obrzydliwa. Współpracę z Fox rozpoczął w 2009 roku i rychło stał się twarzą, żeby nie powiedzieć – pyskiem - amerykańskiego foliarstwa i szurstwa. Prywatnie często doradzał Trumpowi (on, dziennikarz polityczny!), miał wiele udziału w szerzeniu teorii spiskowych i w szczuciu skutkującym wiadomymi ekscesami w ataku na Kapitol, ot taki ichni – tout proportion gardees – Semka, Ziemkiewicz czy inna siostra Karnowska czy Pereira, tyle że z licówkami na zębach i tym czarującym urokiem nalanego na gębie obwoźnego komiwojażera ubezpieczeń samochodowych z Wisconsin. O wiadomych maszynach też kłamał. Świadomie. Bo jakby mało było dość oślizłej moralnie praktyki robienia ludziom wody z mózgu, to jeszcze wypłynęły nagrania i maile Carlsona, w których wypaplał, jak nie lubi bzdur które powiela dla kasy i jak w rzeczywistości nie cierpi prymitywizmu Trumpa.
No cóż, niektóre rzeczy wolna ręka rynku jednak koryguje. W końcu kolejny łgarz utonął. Ale co narobił smrodu przez lata, to narobił. My już też jak Amerykany, możemy być dumni – bo takich Carlsonków w kieszonkowym wydaniu, to na pęczki mamy. Niektóre carlsonki nawet w kobiecym wydaniu:) Gójska – Hejke, znana ostoja katolickiej moralności od wraku i Kurtyki, czy taka Dorota Kania, która wyłudza pieniądze od żony biznesmena zagrożonego więzieniem (Dochnala). Może to nie ta skala, ale w obrzydliwości wcale Carlsonom i Trumpom nie ustępujemy.
 
 
Jaka jest miara kompromitacji podobno poważnych instytucji międzynarodowych? Zapewne różna. Dla ONZ nader elastyczna. Kremlowi udało się zorganizować sesje w Radzie Bezpieczeństwa, teoretycznie pilnującej pokoju, na których przedstawiał porwania ukraińskich dzieci jako ich obronę przed wojną i oskarżał kraje zachodnie o nieodpowiedzialność w kwestii kontroli zbrojeń, bo wysyłają broń do Kijowa. Znać tę ponadstuletnią tradycję mużyków, którzy wciskają kit patrząc prosto w oczy swym pijanym, mętnym, przekrwionym wzrokiem. To już chyba nawet nie jest tak, że Rosjanie traktują publiczne kłamstwa w kategoriach moralnych. To już chyba od wielu dziesięcioleci jest tak, że Rosjanie rozpatrują wartość i aksjologię publicznych kłamstw jedynie ze względu na ich skuteczność i użyteczność. Stąd totalny rozdźwięk w dyplomacji i jej metodach między krajami choć z grubsza cywilizowanymi, a ewenementem pod tym względem, jakim jest Rosja. Wydawałoby się, że całe państwo NIE MOŻE PRZECIEŻ kłamać w sposób urągający rozumowi i logice, niczym nadąsany przedszkolak - i spodziewać się jakiegokolwiek zrozumienia. A tu się tak od ponad stu lat dzieje. Skutek jest anihilujący: każda instytucja, która toleruje takie praktyki, automatycznie i natychmiastowo się ośmiesza. Nieodwołalnie. To samo spotyka teraz Radę Bezpieczeństwa ONZ. Chociaż tym razem taka ładna nawet jest, hamerykańska, nowojorkowa…
 
Joe Biden ogłosił, że wystartuje w kolejnych wyborach prezydenckich. Czas pokaże, czy to dobra decyzja. Z jednej strony nie ulega wątpliwości, że ten człowiek lokuje się po jasnej stronie mocy i, mówiąc szczerze, zaimponował mi swoim spokojnym pojawieniem się w Kijowie. Z drugiej strony trudno ukryć, że czas nie obchodzi się z Bidenem łaskawie. Przy całej jego poczciwości. Jest tylko dwa lata starszy od Trumpa, a faktycznie ma jakieś dziwne momenty zwieszeń, splątań, bełkotania. Może to wiek, może efekt Covida – tak czy siak nie rokuje to zbyt dobrze na przyszłość za lat trzy czy sześć. Ale kto wie? Ronald Reagan też nie miał początkowo dobrej prasy, wyglądał na marnego aktorzynę przypadkiem zaplątanego w arkana wielkiej polityki – a podołał trudnym czasom jak mało kto. Oby tak było i w tym wypadku, choć znakiem czasów jest to, że cywilizację tym razem ratować musi nie republikanin, a demokrata. Ot, jak bardzo przesunęły się akcenty: tym razem światu nie zagraża komunizm, a faszyzm. Tak to się zmiennie układa na tej ludzkiej huśtawce, jedno jest tylko niezmienne: zawsze jest jakieś imperium zła. Jak w okrutnych bajkach. Snadź są mądrzejsze, niż się nam wszystkim wydaje, a zły wilk zawsze gdzieś się tam w kniei czai. Obyśmy doszli do pożądanego standardu, w którym leśniczy strzela bestii między ślepia dla powszechnej satysfakcji.
 
„Systemy bezpieczeństwa firmy AxxonSoft zostały zainstalowane w dwóch polskich ministerstwach. Firma AxxonSoft to spółka-córka rosyjskiej korporacji ITV, która została objęta sankcjami po rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Firma przyznaje się do swoich rosyjskich korzeni, ale zapewnia, że nie ma już nic wspólnego z Rosją.” [Radio Zet]
I do znudzenia. Login: Administrator, hasło: 1234. Nie mamy czasu zapamiętać haseł i wybrać odpowiednie firmy, bo czas jumania powoli mija. Kto by się zajmował pierdułami, kiedy łatwa kasa jest do wyjęcia, a okienko transferowe nieubłaganie się zbliża? Zresztą – czego oni by się mogli dowiedzieć, jak z błyszczącej emalii Dworczyka już i tak wszystko wiedzą? „Modern problems require modern solutions”! Żaden szpieg cię pod włos nie podejdzie, kiedy sam wszystko wcześniej odkryjesz. Genialne, nie?
 
 
Ha, w Stanach poleciał Carlson, a u nas Olechowski. Różnica jest taka, że Fox to telewizja prywatna i zatrudniać sobie może kogo chce i kłamać sobie może jak chce. Naturalnie dopóki nie płaci kilkuset milionów kary zasądzonych przez sąd za oszczerstwa:)
Natomiast TVP to stacja – z nazwy już tylko – publiczna. Na zasadzie odwróconego Midasa nasz szanowny Przeprezes postanowił „zreformować” także media publiczne, czyniąc z nich opakowane w błyszczący celofanik disco polo aromatyczne gówno. Na czele TAI, czyli działu informacji tego potworka postawił Olechowskiego, który okazał się być nie dziennikarzem, a wzorowym funkcjonariuszem władzy. Sami widzicie – wystarczyło popatrzeć na – hatfu! – tak zwane „Wiadomości” i poczytać sobie ich – hatfu! - paski. Za co poleciał Olechowski? Niezależne media ćwierkają, że za list skierowany do PiS (czyli de facto do Przeprezesa), w którym ten „dziennikarz” napisał, co następuje:
"Złamana została podstawowa zasada: dostaję zadania i merytoryczne wytyczne, ale to ja dobieram narzędzia do osiągnięcia celu. Do tej pory sprawdzało się to doskonale i przynosiło wyniki. Dowodem jest np. najnowszy sondaż CBOS, z którego wynika, że 51 proc. Polaków uważa, że Prawo i Sprawiedliwość wygra jesienne wybory parlamentarne, oraz badanie Social Changes, w którym Prawo i Sprawiedliwość ma 39 proc. poparcia, zwiększa przewagę nad Koalicją Obywatelską do 11 punktów i notuje najlepszy wynik od grudnia 2022 r. W dużej mierze to efekt skutecznej pracy TAI i sprawnego narracyjnego oraz medialnego zarządzania kolejnymi pojawiającymi się kryzysami"
Kudy tam jakimś Carlsonom do tego! Może Pieskow i Zacharowa by sprostali.
Ja mam jednak inną hipotezę. Nie ma już wszechwładnego „Kury”, który pilnował interesów Solidurnej Polski, a nienawidził Morawieckiego jak psa (oni się tak tradycyjnie i konserwatywnie po katolicku kochają, żadna nowość). Kurskiego zastąpił Matyszkowicz, który, choć wygląda z racji zarostu jak krasnolud ze Śródziemia, jest jednak czystym technokratą nie pozbawionym zmysłu praktycznego. Znać w tym rękę Prezesa Wszystkich Prezesów: jako pan udzielny na włościach postanowił zmienić fornala na tym gumnie i nieco ociosać tę ponurą, smrodliwą bryłę propagandy. Konflikt między Matyszkowiczem a Olechowskim był nieunikniony. Choć z natury rzeczy nie kibicuję żadnej z tych obłych postaci, mam jednak satysfakcję, że to Olechowski przegrał. Latami czytałem jego wypowiedzi i sprostowania dowodzące takiego zakłamania, sprzedajności i cynizmu, że w oślizgłości dorównać mógłby mu chyba tylko Bielan.
Po drugie nasz pan i władca najniemiłosierniejszy będzie teraz grał na osłabienie solidurnych i innych pobrzeżnych oszołomów, kreując się na odpowiedzialnego polityka – wszak wybory za pasem. Do tego jest mu potrzebny zgoła inny zestaw marionetek. Zysk z tego niewielki, ale jakiś jest. Matyszkowicz pokasował ponoć bizantyjskie kontrakty Kury z discopolowymi kombajnami do miażdżenia szarej masy plebsowi. Jest niewielka szansa, że nasza quasidyktaturka ciemniaków przynajmniej w warstwie dźwiękowej będzie mniej skoczna w majteczki w kropeczki. Ale tak się zastanawiam: czy ja odżałuję te paski grozy lecące pod żywo uniesionym rewolucyjnym zapałem biustem Holeckiej?
Acha, dla tych, którzy mogliby pochopnie dostrzegać jakiś ludzki rys na machinie propagandowej pisiej sekty: oooo, co to to nie, nie ma tak łatwo! Teraz po Olechowskim szefować będą „publicznej” informacji w telewizji Adamczyk i Pereira. A to, sami przyznacie, jest marka nie wymagająca zbędnych wyjaśnień:)
 
 
Pani minister klimatu i środowiska, Anna Moskwa, znowu błysnęła. Nie jest to łatwe na tle tego całego cyrku i panopticum, które nazywane jest czasem dla zgrywy polskim rządem. A jednak. Znowu się udało:
„Robimy zakupy poza siecią, w lokalnym sklepie, gdzie te ceny się nie zmieniły, za co jesteśmy też wdzięczni lokalnemu dostawcy” – w wywiadzie prowadzonym przez Rymanowskiego, na pytanie o inflację i drożyznę. Cóż zrobiły te wstrętne szuje, te wilki w ludzkiej skórze, te hieny dybiące na tradycję i katolickie wartości, te kanalie rozbestwione, zwane dziennikarzami? Ano, odnalazły rzeczony sklepik aby stwierdzić na miejscu, że i owszem, woda nadal spływa w dół, Słońce ziębi, a nie grzeje, a ceny wzrosły tak samo jak gdzie indziej. Parszywi niewdzięcznicy.
Wcześniej Moskwa błysnęła stwierdzeniem: „My niestety nie możemy odebrać paszportów tym, którzy w Brukseli kłamią i działają przeciwko Polsce” Komentatorzy zachłystywali się zaskoczeniem: do tej pory pani Moskwa była znana z umiaru, mało się w wypowiadała, a tu takie rzeczy! Jak z późnego Gomułki! Otóż słowa klucze do dzisiejszej szarady to „mało się wypowiadała”. To daje do myślenia, że kobiecinka mało mówi, ale jak już powie, to klękajcie narody jak jej gumka od berecika głowinę uciska. Jest to zresztą miła stałość w tym świecie pełnym zmienności: rządy konstruowane przez naszego Przeprezesa są zaludnione pół na pół przez cyników bez moralności, oraz idiotów bez polotu. Jednakowoż wszyscy muszą być od szanownego głupsi: mały dyktatorek ma zupełnie te same mechanizmy cieszenia się władzą, co poważni dyktatorzy, a jedną z podstawowych zasad, żeby torcik smakował odpowiednio, jest ta najgłówniejsza: nie dzielić się. A do tego potrzeba ludzi, którzy mają takie horyzonty umysłowe, iż nie mogą zagrozić skubnięciem choćby kawałka realnej władzy.
Stąd ten pochód prymitywu, który udaje partię, trybunał, prokuratury i inne takie pseudoszacowne ciała – a w istocie jest trzodą na posyłki Przeprezesa ryjącą w kartoflisku, aby mu wynaleźć rzadkie trufle.
 
 
"Motywami rozpoczęcia wojny z Ukrainą przez Putina były osobiste urazy i chęć zemsty. Czarę goryczy przelało zamknięcie aktywów medialnych jego ojca chrzestnego Wiktora Medwedczuka. Putin zdecydował się zaatakować Kijów w lutym-marcu 2021 r. Przygotowania do inwazji trwały prawie rok, ale przez cały ten czas Kreml wychodził z błędnych założeń i kalkulacji" — to pisze rosyjski dziennikarz Żegulew na łamach półoficjalnej i w zasadzie podziemnej „Vierstki” (w Internecie) Żegulew pisze wprost, kto namówił Putina do rozpoczęcia wojny. To przyjaciel Putina Jurij Kowalczuk nazywany "rosyjskim Rupertem Murdochem" ze względu na ogromne udziały w rosyjskim rynku medialnym. To również jedna z niewielu osób, którą dopuszczał do siebie Władimir Putin. "Z opublikowanego 29 marca 2023 r. raportu brytyjskiego think tanku Royal United Services Institute wynika, że FSB przygotowywała się do okupacji Ukrainy od lipca 2021 r. Jak wskazuje autor śledztwa, w tym celu zwiększono personel Departamentu Informacji Operacyjnej — z 20 do 200 pracowników. Część z nich pracowała nad okupacją poszczególnych regionów Ukrainy, inni zajmowali się sprawami związanymi z ukraińskim parlamentem, a pozostali infrastrukturą krytyczną"
Michaił Zygar w felietonie dla "New York Timesa" pisze, że Kowalczuk podczas pandemii miał przebywać w rezydencji Putina. „Podobno spędzili wiele godzin na rozmowach o dążeniach imperialnych Rosji i zagrożeniu płynącym z Zachodu.”
Dlatego masowe groby. Dlatego groźba trzeciej wojny światowej. Dlatego bomby zapalające i fosforowe niedaleko geograficznego środka Europy. Groźby użycia bomby wodorowej, destabilizacja sytuacji politycznej na całym świecie i moskiewski nazistowski projekt wymazania kolejnego narodu z kulturowej mapy świata. Tym razem Ukraińców.
Kiedy następnym razem spotkacie jakiegoś pryszczatego mędrka od Korwinów i Braunów, co to będzie wam w młodocianym ferworze klarował, jaka ta demokracja jest zgniła i jak dopuszcza rządy idiotów – proszę, bardzo proszę – jeśli akurat nie nawinie wam się inny przykład pod rękę – podajcie ten.
W demokracji, i owszem, jest szansa, że na jakiś czas rządy przejmą idioci. W jedynowładztwie w zasadzie jest co do tego pewność. I dureń wystarczy jeden, byle wystarczająco wysoko postawiony.
 
 
„KUKIZ15 – tak, z użyciem wielkich liter i bez apostrofu, nazywa się nowa partia lidera Kukiz'15. Zarejestrował ją 19 kwietnia Sąd Okręgowy w Warszawie” [Rzeczpospolita]
Jakiś podmiot musi te miliony za głosowania po linii nierządu skonsumować. W cywilizowanych krajach to się nazywa pralnia pieniędzy. A w pralni, kiedy co się rozleje, przydają się szmatki.
Tak po ludzku, to mi nawet szkoda tego człowieka. Miał jakiś pomysł, jakieś moralne drogowskazy chyba, jakieś hamulce. Ale nie miał niestety moralności i kręgosłupa. Nie miał kantowskiego: „Niebo gwiaździste nade mną, moralność we mnie”. I teraz za brak kręgosłupa traci. Utratą twarzy na zawsze. Może to miły w kontaktach osobistych człowiek, może caseur i bawidamek – a może odwrotnie – romantyk i skłaniający przyjaciół do namyśleń filozof.
Ale ostatecznie to dureń, który przehandlował jedyne wartościowe, co człowiek ma – własną twarz i duszę – za perkalik i paciorki. Tak kończą się kontrakty z diabłem.
 
 
„Twitterowe konto MS_Madzia (Magda Lena) promowało polityków Solidarnej Polski, publikowało treści antyszczepionkowe i antyukraińskie, a w ostatnim czasie atakowało posłankę Magdalenę Filiks. Dziennikarze "Superwizjera" TVN i Wirtualnej Polski postanowili sprawdzić, do kogo ono należy. Zebrane przez nich dane sugerują, że za profilem może stać asystentka gdańskiego prokuratora. Kobieta temu zaprzecza.”
Ha. Pojawili się świadkowie, którzy znają tę marną kobiecinkę, rozpoznali jej awatar i wyszperali prywatne zdjęcia idące za tym całym hejtem. W związku z tą „aferką” nasuwają się pewne wnioski:
- po pierwsze, to nie jest pierwszy raz. Najpierw, jakieś siedem lat temu, techniczny pracownik od przeróżnych rozmnożonych kancelarii  tajnych Przeprezesa, niejaki Szefernaker, wysypał się publicznie, że PiS zatrudnia internetowych trolli (ot, błędy młodości). Snadź Przeprezes wyciągnął surowe konsekwencje, bo jego trzoda zacisnęła ten kanał informacyjny, niczym prezes odbycik widząc kobietę. Ale jest jeszcze nasze słodkie solidarne zero. Ci nie mają ani zahamowań, ani wstydliwości: i tak mieliśmy niejakiego Pojebiaka, małą Emi, a teraz jakąś tam Madzię z prokuratury.
Nudzą się bratanki, siostrzenice i pociotki: synekurka roboty nie wymaga, ale skrzydła rwą: skoro się dostało takie stanowisko, to chyba jest się Kimś, c’nie? I skrobią te swoje reżimowe mądrości, ucząc lud prosty moderunku.
Ale, ale – czy reżimowe? Przecie rząd nam najmiłosierniej panujący jest antyrosyjski i proukraiński?
A otóż i macie, co który diabeł ma za skórą: ja naprawdę wierzę w to (może jestem naiwny), że pisi zrobili się proukraińscy. Przeprezes po prostu przestraszył się, że podzieli los Łukaszenki, a poza tym jest czuły na drgania opinii publicznej (skubaniec, to mu trzeba przyznać). Ale ma jeszcze tych nieszczęsnych „koalicjantów”. Kiedyś pisałem, że przy imć Przeprezesie rządy Ziobry, to byłby następny krąg piekieł. Albowiem nasz szanowny Prezes, przy całej swojej psychopatii, umiłowaniu władzy i cynizmie nabył pewnej peerelowskiej kindersztuby, która przewrotnie nie pozwala cieszyć się władzą zbyt nieelegancko. Zero takich zahamowani nie ma.
I oto Madzia, asystent prokuratora, niechcący pokazała nam profil środowiska. Konto „publikowało treści antyszczepionkowe i antyukraińskie”.
Nie wierzę, że w obecnej sytuacji Kaczyński jest prorosyjski czy prourbanowski. Już nie. On jest cyniczny, nie głupi, to trzeba mu przyznać.
A Ziobro jest po prostu głupi. I będzie realizował politykę na rękę Kremla, dopóki mu Przeprezes na to pozwoli.
Albo my, wywalając Przeprezesa i jego marionetki, gdzie ich miejsce:)
 
„Radio Niepokalanów przekonuje, że podjęcie wyzwania "Cały maj w sukience dla Maryi", to nie tylko sposób na "oddanie należnej czci Panu", ale także "droga do odkrycia swojej wartości i piękna". Zasady są proste — od 1 do 31 maja należy nosić sukienki oraz spódnice, a wystrzegać się spodni.”
 
To dość zabawne, mułłowie każą coraz bardziej zakwefiać i zaczarczafiać kobiety, a nasi drodzy pasterze namawiają do sukienek i spódniczek. Co kraj, to obyczaj. Aż się prosi o durny żart, że ruszają ich raczej spodenki, ale darujmy sobie. Wszystko pięknie, ładnie, ale dlaczego nie znajdzie się żaden odważny autorytet, nie wyjdzie na estradę Eurowizji, Forum ONZ, nie odbije się tysięcznym echem w Twitterach, Instagramach, Tik Tokach i swoim potężnym głosem nie zapyta: „Czy wyście wszyscy ochujeli? A co wam do tego, malownicze osły, co na dupie Mariolka nosi?! Mało jest metafizycznych problemów, żebyście musieli jej w garderobie grzebać, zboczeńcy?!”
Ale niestety. Nie ma już autorytetów. Wszystkie pogrzebaliśmy, łącznie z Bogiem. I dlatego w przestrzeni publicznej szaleją teraz niedorobieńcy o inteligencji rozwielitki snujący takie akcje niczym pająk kretyn plączący sieć w sterylnym laboratorium.
 
 
„Prezes Prawa i Sprawiedliwości stracił równowagę i prawie upadł podczas sobotniego wystąpienia w Janowie Lubelskim.”
Jest dobrze. Nie zrozumcie mnie źle, jestem chrześcijaninem: życzę Przeprezesowi jak najdłuższego emeryckiego życia. Prze telewizorem, z dala od trybun i partyjnych konwentykli. Najlepiej bez telefonu. Niech odpocznie nasz poczciwy zbawca, głaszcząc kotka. Sto, a nawet sto dziesięć lat, panie prezesie, ale z dala od nas i przyszłości naszych dzieci i wnuków.
 
„Zatrudnienie Oskara Szafarowicza i Franciszka Przybyły w banku PKO BP było "odpłaceniem się" przez Prawo i Sprawiedliwość posłowi Łukaszowi Mejzie za odpowiednie głosowanie w Sejmie” [radio Zet]
No cóż, rączka rączkę myje. Nie mam rączek jedenastu, a ukradnę za szesnastu.
Patryjotycznie i w imię ojczyzny ma się rozumieć.
 
 
„Wszyscy podejrzani o udział w grupie przestępczej, która miała stworzyć tzw. karuzelę vatowską na skalę kilkudziesięciu milionów złotych, pozostaną w areszcie. Jedyną osobą, która cieszy się wolnością, jest Łukasz Sz., prywatnie brat komendanta głównego policji. Jednak śledczy chcą od niego 1 mln zł poręczenia majątkowego.”
Pamiętacie, jak to pisi pluli się do Tuska o mafie vatowskie? Oni to jednak są mistrzami: jedna mafia vatowska wpadła, bo działała w pisim… ministerstwie finansów. Teraz wpadła druga. Z udziałem braciszka komendanta policji :D
Długo mógłbym myśleć nad zwięzła recenzją obecnych rządów, ale tego, co wymyśliło samo życie – ja bym i przez tysiąc lat nie wymyślił. Uczcijmy to salwą z granatnika.
 
 
Podczas II wojny światowej mieliśmy szmalcowników, a dzisiaj mamy Różę von Thun und Hohenstein i niestety wpisuje się ona w pewną tradycję — powiedział w 2018 r. europoseł PiS Ryszard Czarnecki. Za te słowa ma on teraz przeprosić europosłankę Polski 2050 [Oko.press]
 
Podczas istnienia PRL-u mieliśmy wielu złodziei. Sądzili, że państwowe znaczy niczyje. Pomijając niuanse ideologiczne – kradzież to kradzież. Otóż pan europoseł Ryszard Czarnecki JEST ZŁODZIEJEM. Wyłudził tysiące euro za podróże samochodem, który został zezłomowany. Nie wiem, jaki stosunek ma pani Róża wobec szmalcowników – ale podejrzewam że podobny, jak do każdego prymitywa, który chce zbić polityczny interesik na tym, że czyjeś nazwisko brzmi po niemiecku. Natomiast wiem na pewno, że Czarnecki jest złodziejem. A propos nazwisk: von Thun brzmi arystokratycznie, a Czarnecki kojarzy się historycznie – ale pierwsze z małżeństwa, drugie z nieporozumienia.
Panie ośle: von Thun to Polka, która wyszła za Niemca (nie znam człowieka, ale jeśli wyszła, to musiał być miły, niemniej zrównywanie jej ze szmalcownikami to poziom absurdu godny ciemniaka Czarnka, w sam raz na paszę z wkładką do „Wiadomości”), a pan żeś wyszedł na durnia.
I złodzieja, zapomniałbym, sorki:)
Swoją drogą nie wiem, czy wiecie, że ten patentowany dureń jest zięciem Hermaszewskiego. Tak, pierwszego Polaka w kosmosie. Kiedyś nie cierpiałem gościa, bo robił za jeden z propagandowych punktów propagandy PRL. Z czasem emocje opadły, zestarzałem się, co nieco zrozumiałem, pomyślałem o jego młodzieńczych zapędach byciem macho w Kosmosie, a wreszcie poczytałem parę z nim wywiadów.
Całkiem spoko ułożony gość. Aż dziwne.
Ale zięcia to mu nie zazdroszczę:)
 
 
„Prezydent Chin Xi Jinping zapewnił w telefonicznej rozmowie w środę swojego ukraińskiego odpowiednika Wołodymyra Zełenskiego, że Pekin "nie będzie dolewał oliwy do ognia" w sprawie rosyjskiej inwazji na Ukrainę i podkreślił, że nadszedł czas, aby "rozwiązać kryzys politycznie". To był ich pierwszy bezpośredni kontakt, odkąd rok temu zaczęła się wojna na pełną skalę. Rosja już wyraziła swoje niezadowolenie.” [Onet.pl]
A ja wyrażam swoje zadowolenie.
 
„Zablokowane rok temu miliony z ambasady Federacji Rosyjskiej – prawie 800 tys. zł oraz ponad 912 tys. dol., czyli równowartość niemal 5 mln zł – stały się "dowodami rzeczowymi". Prokuratura musiała to zrobić, bo kończył się roczny okres zabezpieczenia” [Rzeczpospolita]
Nie uprzedzajmy wypadków… A zresztą. Uprzedzajmy. Sowieci rzecz jasna wystąpili z gwałtownym protestem i cud, że nie zagrozili bombą atomową. Jedna mała rzecz jest godna wzmianki: i tak nie płacili za czynsze.
Przyzwyczaili się:)
 
 
Solidurna Polska zmienia nazwę, na „Suwerenna Polska”. Daruję sobie tysiące trawestacji tej nazwy, które pojawiły się w necie. Pozwolę sobie tylko zauważyć, że większość z nich kojarzyła się z posuwaniem. Wielu komentatorów zjada sobie właśnie zęby and rozwiązaniem tej zagadki: na co ten rebranding, na co to ryzykowne zmienianie nazwy (można spaść z 0,5% poparcia na 0,2% - nie przelewki), na co ta kolejna konferencja pyzatego Zbysia, żeby wyjaśnić, jaki to on suwerenny.
I oto mi sytuację rozjaśniła pewna internautka o nicku „baca”: poprzednia kanapa rumianego Zbysia ma problem z rozliczeniami dotacji na partię. A Zbysio jeszcze nie na tyle umocowan w swej rumianości, żeby tam pójść z rewolwerkiem i swoją rewolucyjną trójką sądową. To na razie odpuszcza. Rozliczenia może nie mieć, pyza.
No to robimy zmianę logo.
Acha, gdyby były przed następnymi wyborami jakieś wąty, to jest jeszcze spory wachlarz możliwości:  „Skonsolidowana Polska”, „Samostanowiąca Polska”, „Słoneczna Polska”, „Samozprawcza Polska”, itd., itp.
 
 
 
„Solidarna Polska zmienia nazwę i organizuje swój kongres. Politycy PiS są zdziwieni tym ruchem, ale z kuluarów dobiegają głosy mówiące o trudnych negocjacjach na temat wspólnego startu w jesiennych wyborach parlamentarnych. — Zakładamy, że w ostatniej chwili zostaniemy oszukani — mówi Onetowi polityk Solidarnej Polski.”
Oby. Oby poszli do wyborów samodzielnie. Ja wiem, że to marzenia ściętej głowy, ale marzenia czasem się spełniają. Oby ta zbieranina typów spod ciemnej gwiazdy przemieszanych z typami spod durnej gwiazdy odeszła w zapomnienie. Sondaże wyborcze dają im jakieś 0,5 %. Ja jestem chojniejszy: z dziką radością powitałbym dla tej degeneracyjnej partyjki cynizmu, obłudy i średniowiecza 2,99%. Zapytacie, czemu akurat tyle? Ano dlatego, że to jest proporcja idealna: przy metodzie d’Hondta, która dewastuje polską scenę publiczną, ani nie wejdą do sejmu, ani nie dostaną publicznej dotacji, a Przeprezesowi troszkę pogłowia bydła wybiorczego odbiorą. Wiśta wio, dawaj Zero!
 
 
„Wybuch w Sewastopolu na anektowanym Krymie to "kara boska" za rosyjski ostrzał Humania, w wyniku którego zginęły 23 osoby — powiedział Andrij Jusow, przedstawiciel ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR).”
Ukraińcom nie wolno atakować celów w Rosji pod karą utraty statusu ofiary. Ja to rozumiem i jakoś przełykam.
Ale dla zrozumienia sytuacji: wyobraźmy sobie, że Putin bombarduje nasze miasta, morduje nasze żony i dzieci – a my możemy odpowiadać tylko na naszym terytorium. Świat pomaga, ale mimo to czujemy się osamotnieni – bo walczymy ze stugłową hydrą wojny, przemocy i terroru. Jak znam Polaków (jakimś cudem sam należę do tego dzikiego plemienia, i jakoś jestem z tego potajemnie dumny) – zaraz znalazł by się jakiś cwany Warszawiak, wyrachowany Krakowiak, rozsądny Poznaniak i gniewny Katowiczanin – i oddolną współpracą wysadzili by to i owo.
Teraz robią to Ukraińcy. Nie wiem, co bardziej zbliża nasze narody: pokrewieństwo ducha, czy te wybuchy w sercu Mordoru. Ale wiem jedno: tego zbawiennego procesu nic nie odwróci. Witajcie Bracia Ukraińcy w wolnym świecie! Jednostki proste będą was mieć za tanią siłę roboczą. Jednostki myślące zobaczą to, czym jesteście: narodem, który wykuł się w obronie całej Europy przed azjatycką dziczą.
Nigdy tego nie zapomnimy. Nigdy.
Jeśli jest jakakolwiek racja stanu w Polsce – a patrząc na ostatnie osiem lat powątpiewam – to jest nią właśnie to. Stroję sobie żarciki, robię szutki, walę witze, ale tym razem na poważnie: najważniejszym i podstawowym dziełem Polski na następne dziesięciolecie jest to, aby Ukraina znalazła się w NATO i UE. A zresztą, jest to tak oczywiste, że nawet obecne złodziejskie patałachy rządzące krajem zaczęły d tego dążyć.
To nie jest kwestia  sympatii, to jest kwestia przetrwania.
I za to mam sympatię do Ukraińców.
To jest w ogóle niesamowita sprawa, której przez tak długi czas nie rozumieliśmy. Diabeł nachodzi na granice, a nas targało oburzenie: jak to jest, Francja i Anglia w sojuszu, a nasz kraj rozrywają siły zła?
Rozumiecie, co czują Ukraińcy?
Świat Zachodu im sprzyja, podsyła broń, kibicuje. Ale to tyle.
Ani się nie angażuje. Są sami. I robią to, co my przez tyle stuleci. Walczą o siebie.
A zatem jak świat światem, już zawsze Ukrainiec będzie mi bratem. Wasza wola, czy się dołączycie:)
 
 
Liz Truss dostała rachunek za kapcie w rezydencji premierowskiej. Bo ponoć zajumała. Problemy pierwszego świata.
A ludzie masowo umierają. Na Ukrainie, w Syrii, Sudanie, Jemenie, gdziekolwiek.
Jeśli masz potęgę i moc – masz też odpowiedzialność. Polska znalazła się w kręgu przyciągania świata zachodniego. Korzysta na tym – a więc i powinna płacić. Nie zrozumcie mnie źle – nie chcę was odrywać od codziennych obowiązków. Ale w 1989 roku dołączyliśmy do jasnej strony mocy. To zobowiązuje. Może jestem naiwny i po czankowskiemu prymitywny – ale głęboko wierzę w to, że na skutek historycznych zaszłości i doświadczeń Polacy mają światu do przekazania co niecoś.
Trzeba walczyć. Jak kto potrafi. Każda inicjatywa cenna, pamiętajcie.
Inne teksty: stronasimona.wordpress.com

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze