Kronika wypadków żałosnych IV (11.03.2023 – 20.03.2023)
- Kategoria: Polityka
- Simon
Rodzice zagłodzili niepełnosprawną pięcioletnią dziewczynkę. Opis tego, co się stało, jest wstrząsający – umierała miesiącami na nieleczone zapalenie płuc, a droga do jej łóżeczka była wytyczona w stertach śmieci. To straszne i niewiele jest tu chyba miejsca na jakiś interes; raczej na zadumę nad nieszczęściem, które się wiąże z głupotą i ludzką nieczułością.
Rodzice dziecka, dwudziestoparolatkowie, dostali po dwadzieścia parę lat więzienia. Ja wiem, że włos się na głowie jeży, sąd uznał młody wiek rodziców za okoliczność łagodzącą, dziecko cierpiało strasznie, piekło to inni, ciszej nad tą trumną i jako się rzekło, nie ma tu miejsca na jakikolwiek interes.
Czyżby?
A gdzież tam. Nie rozpoznajecie? Oto od zachodu słońca nadjeżdża nieustraszony szeryf z pistolecikiem za pasem, aby dać nam do zrozumienia, że za jego cwału nikt już przez jakichś panów życia pozbawiony nie będzie.
Kiedy patrzę na tę rumianą pucułowatość Zbynia, gdy tak krąży niczym sęp nad autostradą, żeby znaleźć kolejne ścierwo jakiejś nieszczęsnej padliny i spaść na nie z piskiem „Dożywocie za to!”, to naprawdę, mam już odruch wymiotny. Bardziej niewiarygodne od tego, że on chciał zrobić na tym prymitywizmie karierę jest to – że ją zrobił. Nie wiem, o kim to gorzej świadczy – o tym pozbawionym skrupułów małym politycznym krętaczu, czy o ludziach, którzy mu ufają – mimo, że jego aparycja, dotychczasowe osiągnięcia, mimika i ton głosu drą się niczym kontrolki w spadającym Tupolewie: „Uwaga! Niebezpieczeństwo!”
Czasem zastanawiam się, czy mogło spotkać nas jakieś większe nieszczęście, niż rządy dziada z Żoliborza.
Oj mogło.
I co gorsza, grupa takich możliwości nadal nie jest zbiorem pustym: starczy spojrzeć na bigoteryjną pucułowatość Zbyszka. Brrrr…
„Małopolska kurator oświaty Barbara Nowak zaapelowała do dyrektorów, rodziców, nauczycieli i uczniów małopolskich szkół, aby na szkolnych ścianach, w widocznych miejscach, pojawił się portret papieża. "Niech Jego dobra twarz wita młodych ludzi, pracowników i gości" — zachęca Barbara Nowak w apelu opublikowanym na stronie małopolskiego kuratorium oświaty.” [Onet.pl]
To znana publiczności postać. Pani małopolska kurator oświaty, to już bez mała celebrytka. Jej dezynwoltura w kwestii obnażania własnego obskurantyzmu jest tak olbrzymia, że aż chyba niemożliwa. Tak, w ten właśnie zawoalowany sposób daję wam do zrozumienia, że kobiecina nie jest odważna, jeno przepastnie głupia. Taką swojską, pachnącą zabobonem i zawiścią ciemnotą. A że horyzonciki ciasne i zwojów do dyspozycji mało, to biedaczyna bardziej szkodzi sobie i swoim poronionym ideom, niźli urojonym wrogom.
Abstrahując od moralnych kwestii związanych z życiorysem JP II i od przyszłych badań historyków w tej materii: prymitywy w rodzaju Czarnka czy właśnie Nowak idą ścieżką wytyczoną przez całe pokolenia ideologicznych młotów, jak po sznurku.
Chce wieszania biednego Wojtyły w klasach i urzędach?
I owszem, nawieszajcie portretów, naróbcie akademii, każcie twierdzić, że wielkim człowiekiem był i karnie stawiajcie młodzież do apelów ku czci.
Za małe macie móżdżki, żeby przyswoić historyczne lekcje, nieprawdaż?
Może to i dobrze.
Zacharowa się wysypała, kurwa jedna. Wybaczcie wulgaryzm, ale tam, gdzie mowa o masowych mordercach i gwałcicielach, oraz ich rzecznikach – nie mam wyrzutów sumienia co do nazwania gówna gównem.
Że Putin już nie ma monopolu na propagandę, a pretendenci żrą się już jak buldogi nie pod dywanem, a w okopach (Prigożyn)
Wiecie jak to jest: wszyscy próbujemy być profesjonalistami. Albo prawie wszyscy. Na przykład zauważyłem, że niemal każdy fachowiec jest niezmiennie profesjonalistą we właściwej emfazie deklaracji: „Paaaanie, kto panu to robił?!” – nawet, jeśli poprawia po sobie (no cóż, pamięć ludzka jest zawodna).
Politycy kłamią. Zawodowo.
Ich rzecznicy też muszą. Zawodowo.
Aliści są pewnie stopnie kłamstwa: w demokracjach liberalnych trzeba uważać, bo łatwo wpaść w sidła dziennikarzy. Na Kubie czy w Korei Pn. nie trzeba uważać, bo i tak nikt już nie słucha tych rytualnych formułek, a prawdy szuka się między wierszami, tam uważać muszą słuchacze tych bredni. A można zapłacić nie posadą, a głową. Swoją i rodziny.
A Zacharowa tkwi swym sprzedajnym okrakiem między tymi dwoma światami. Rozumiecie: daje krocze Putinowi za możliwość kupienia torebki Louis Vutton w Paryżu. Schizofrenia typowa dla ruskiej oligarchii i, podejrzewam, dla chińskiej.
Przerzucać się trzeba błyskawicznie. A jak tu błyskawicznie, jak kac?
I się wysypała, bladź: w Moskwie była, forum tamtejsze i walnęła na alarm, że jest wojna na Kremlu, bo jest też wojna informacyjna między różnymi ośrodkami propagandy.
Ojej. Zorientowało się biedactwo, że jest w epoce średniego Stalina nagle. Zaczęła trzepotać rzęskami po kątach, kto ją odstrzeli. Dosłownie, być może.
A ISW, czyli amerykański instytut badań nad wojną, zanotował :)
Nie bójcie się towarzyszko. Wasze poświęcenie nie pójdzie na marne. Może gdzieś tam, kiedyś, jeszcze więcej biuścików Stalina się postawi, kto wie?
Co jest jednakowoż ważne? Monopol się sypie.
Nikt przytomny nie wątpił pewnie w to, że tam na Kremlu jest jakaś czysta gra. Ale wiemy niestety od dwóch stuleci, tu w Europie, że wyglądanie, aż wataha krwawych wilków dopadnie basiora dawało licznym milionom nadzieję. Nie mówię, że w każdym przypadku.
Ale w wielu.
Zostawiwszy dość jałowe rozważania historyków na temat: ileż to może jednostka, a na ile jest skupioną w soczewce emanacją społeczeństwa Napoleonów – jakby się na te rozważania i refleksje przy herbatce u księżnej Kate nie patrzyło, to jednak dobrze by było, żeby Putin skończył jak najprędzej jeśli już nie w dole z wapnem, to chociaż w wyfiokowanym państwowym karawanie do spraw operacji specjalnej - pochówku.
"Janina Ochojska rzuca oszczerstwa na polskich leśników, że chowali ciała uchodźców w masowych grobach. Poleciłem prokuraturze wszcząć postępowanie karne" — napisał w niedzielę na Twitterze Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro.
Rozumiecie moje wcześniejsze wynurzenia o tym, że Zbigi wykorzysta każdą okazję, żeby podrzucić lansik cowboya? No i podrzuca. Ten wrażliwy na cierpienie ofiar pogromca zbrodni, ten nasz kochany pistolecik, nagle zawziął się na kobietę po kilkudziesięciu operacjach kości, jedną z ostatnich ofiar polio, niezwykłego człowieka, wrażliwego na krzywdę innych, organizatorkę misji humanitarnych w czasie wojny w byłej Jugosławii, kobietę, która unikała śmierci cudem, bywając wyrzutem sumienia dla całego świata – i co robi? Wszczyna „postępowanie karne”.
„W wywiadzie dla argentyńskiego dziennika "La Nación" dziennikarka Elisabetta Pique zapytała papieża Franciszka o zarzuty, które są kierowane pod adresem jego poprzednika Jana Pawła II o tuszowanie pedofilii. Franciszek tłumaczy, że kilkadziesiąt lat temu taki sposób postępowania był swego rodzaju standardem w Kościele. — W tamtych czasach wszystko było tuszowane. Do czasu skandalu bostońskiego wszystko było tuszowane — tłumaczył Franciszek.”
No cóż.
Wszyscy zasługujemy na Piekło.
Czyż nie?
Ale może to zatuszujemy…
Pewna kobiecina, policjantka, została zaproszona na imprezę. Nad ranem, w pijanym widzie stwierdziła, że impreza zakłóca ciszę nocną. W związku z czym przystąpiła do legitymowania współimprezowiczów. Ci ją olali. Zatem wezwała patrol. Patrol przybył, ogarnął sytuację i stwierdził, że wyż wymieniona jest pijana.
A wszystko działo się nad Podkarpaciu.
Czemu o tym piszę?
Powiecie: głupotka, michałek, nagłówek na sezon ogórkowy.
Nie. Żaden tam sezon.
Absurd. Absurd, który nas wszechmocnie ogarnia pod rządami niemiłosiernie zjednoczonej „prawicy”. Ciśnienie.
Niektórym rzuca się na dekiel, coraz bardziej. Ostrzegam: sytuacja będzie się pogarszać…
Tragiczna errata.
Rozstrzelany bohater Ukrainy, to jednak nie był Timofiej… to był Oleg Mecijewskij. Maciejewski na nasze.
Chciałbym wierzyć, że za tym zachowaniem stał ten polski gen. Ale nie śmiem. W morzu ich poświęcenia – niechże będzie ukraiński. Zresztą: ślepy traf: tam co dzień giną bohatersko ludzie na ukraińckie – nycz lub -uk, rosyjskie –ow, lub polskie –ski. Ludzie, którzy wiedzą, o co walczą.
Zgiąć kark jest łatwo. Wyprostować – trudniej.
Wiem też jedno: jeżeli ludzie poddacie się woli jakiegoś małego pokurcza, który z intryg i dążenia do władzy zrobił sobie sens życia, to oplujecie całe niezmierne pokolenia, których nazwiska kończyły się na –ski. Macijewskij poświęcił wszystko. My musimy poświęcić tylko nieco pomyślunku. Na razie, póki co, z czasem jest coraz trudniej.
Prigożyn, „kucharz” Putina, człowiek, który kazał rozbijać głowy niepokornych młotem, pretendent do władzy, krwawy despota i sadysta – za bardzo odkrył się ze swoimi zamiarami. Koteria na czele mordorowego wojska, z Szojgu i resztą tych podłych żulików – przekonali wreszcie Fiutina, że Prigożyn jest pretendentem do władzy.
I tak kucharz płacze w necie, jak to mu amunicji nie dosyłają, a póki co, stosy trupów jego kanibali i gwałcicieli nie mogą ani rusz zbliżyć go do władzy.
Diabeł jest sprytny: nie wystarczy sprzedać duszę, trzeba jeszcze w odpowiednim momencie…
Ziobro chodzi z pistoletem za paskiem. Wszystko wyszło na jaw, gdy składał kwiaty przy okazji wizyty w kopalni węgla brunatnego w Bełchatowie.
„Powiem tak: wizerunkowo ta broń za paskiem Zbigniewa Ziobry po prostu nie wygląda dobrze. Świadczy o braku zaufania do osób, z którymi współpracuje w rządzie. Zarówno do szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego, który nadzoruje SOP, jak do Komendanta Głównego Policji” – komentuje
Andrzej Mroczek, były policjant wydziału do walki z terrorem kryminalnym Stołecznej Komendy Policji.
No dobra, tu może w jednym przyznałbym Ziobrze rację: zaufanie do komendanta policji, który omal nie rozpieprzył własnej komendy granatnikiem?! Już solidurni najlepiej znają jakość kadr tzw. „Zjednoczonej Prawicy” (ha, ha, ha – dwa słowa i dwa kłamstwa), choćby sądząc po sobie. Ale co do reszty?
Jest wiele opinii na temat Ziobry, które wyrażają ludzie w mediach i miejscach publicznych, z czego olbrzymia ilość nie nadaje się do powtórzenia bez obrażenia uszu Szanownych Państwa. Ja sam mam skłonność do brania pod rozwagę diabolicznych tropów, tak co do Macierewicza, jak i Ziobry. A co, jeśli rozhuśtanie całego państwa, groźba wyjścia z UE, potworny chaos prawny i kryzys instytucji zaufania publicznego nie jest zawiniony przez złoczyńcę o zimnym umyśle szachisty, tylko przez zwykłego głupka o podławym charakterze, który miał po prostu w życiu nieco szczęścia, by znaleźć się tam, gdzie się znalazł? Może nie o Doktora Zło chodzi, tylko o Nikosia Dyzmę?
Historie o tym, jak nadąsany Zbysio nagrywał kolegów na studiach o jakieś pierduły i latał ich pucować przed władzami uczelni, a w końcu i w sądzie – znane są P.T. Publiczności. Jego zapiekła nienawiść i małostkowość wobec lekarzy, którzy leczyli jego ojca, także. Taki dość nieciekawy profil psychologiczny dość podławej charakterologicznie chłopczyny – czemu zresztą trudno się dziwić: skądżeby inaczej miał kwalifikacje na sekciarskiego inkwizytora? Doniesienia o pistoleciku wobec jego wybryków ciężkiego kalibru są w sumie dość błahe, bo co to tam znaczy, że firma, która ochrania „Bełchatów” może stracić przez to koncesję i dwa tysiące luda może iść na bruk. Wobec tego, co Zero zrobił polskiej praworządności, budżetowi i stosunkom z resztą UE to, sami przyznacie, błahostka. Ale charakterologicznie cenna. Ten koleś o wiadomych zaletach umysłowych i moralnych wysiada z limuzynki otoczony SOP-em i szpanuje glockiem wetkniętym z tyłu za pasek. Szeryf, jasna jego… Tak, w rękach kogoś takiego jest przyszłość Polski w międzynarodowych strukturach. W czasie wojny tuż za granicą. Chryste.
Pamiętacie niedawną sprawę syna pani posłanki Filiks? Popełnił samobójstwo, ponieważ pisi szef Szczecińskiego Radia Tomasz Duklanowski, w skoordynowanej z TVP Info (hatfu!) akcji, podali identyfikujące go dane, jako ofiary pedofila. Gazeta Wyborcza pogrzebała głębiej. Wiadomo było, że skoro pedofil także był członkiem PO, to mimo tego, że został skazany za pedofilię i siedzi, rządząca nami amoralna jaczejka spróbuje zrobić z opozycji siedlisko pedofilów. Filiks ponadto poczyniła poselską kontrolę w Lasach Państwowych, które ukazały, jak się zresztą można było spodziewać – gargantuicznie fantastyczną skalę pisich przewałów. Usłyszała od swojego informatora z Lasów Państwowych, że na tamecznym zebranku w połowie grudnia padło sakramentalne: „Trzeba uciszyć tę szmatę”. Już wystarczy, już się zrobiło typowo mafijnie, jak na naszą tzw. „Zjednoczoną Prawicę”, nieprawdaż?
A jednak nie. Może być bardziej w klimacie.
Ujawnienie danych syna nie było zemstą, było OSTRZEŻENIEM. W trakcie kontroli pani Filiks wykryła bowiem, że na fikcyjnym stanowisku w Lasach Państwowych zatrudniony jest niejaki Dariusz Matecki. A cóż to za persona i skąd ona w dendrologii? Zna się na leśnictwie? Może o tyle, że wie, iż banknoty robi się z papieru. To jest współpracownik naszego małego pistolecika Zbysia, który stoi za olbrzymią machiną internetowego pisiego hejtu. Już po śmierci syna Filiks odgrażał się, że będzie dalej pisał o życiu prywatnym posłanki. Rozumiecie – „szmata się nie uciszyła”…
To było ostrzeżenie, aby posłanka nie zawiadamiała prokuratury o tym, że ten człowiek, współpracowniś naszego solidurnego szeryfa o jakże znanym morale, wcale nie pojawia się w pracy, którą ponoć wykonuje – a która w rzeczywistości jest zwykłą synekurą i złodziejstwem podobnym do tysięcy podobnych i typowych dla panującej nam sekty.
W rękach takich ludzi jest ten kraj. To oni kradną, kłamią, oszukują, a wreszcie szczują i niszczą ludzi na zlecenie.
To jest to wzmożenie moralne konserwatywnych wartości, któreśmy sobie osiem lat temu fundnęli.
O, teraz już nawet bardziej w guście „Ojca Chrzestnego”…
„Podczas przemówienia kończącego doroczną sesję parlamentu przywódca Chin Xi Jinping wezwał do samowystarczalności naukowo-technicznej. Mówił także o modernizacji sił zbrojnych, które mają się stać "Wielkim Murem Stali", chroniącym suwerenność kraju.”
No cóż. Tu też było za długo w miarę spokojnie. Reformy Denga, niebywały rozwój kraju, marsz do prosperity i stania się globalnym mocarstwem (na szaleńczej pracy i nieszczęściu setek milionów ludzi, dodajmy), ale jakoś ten postkomunistyczny skansen stał się rzeczywiście światowym mocarstwem. Ale system polityczny się nie zmienił: w takim syfie do władzy MUSI w końcu dojść jakiś durny psychopata, na zasadzie doboru jak najnikczemniejszych kadr. I MUSI uczynić w imię mniemanej wielkości swojego kraju (a tak naprawę własnej i swojej koterii) tyle tylko zła, ile jego nikczemne serce zdoła wymyślić, a ponury łeb zrealizować.
I tak Kubuś Puchatek aż przebiera nóżkami, ile to ludzi za jednym zamachem mógłby unieszczęśliwić, podbijając Tajwan, już się kokosi, jakby tu Putina osłonić, aby nie padł, już tam kombinuje w swojej robaczywej głowie, jak osłonić Koreę Północną przed jakimkolwiek otwarciem na świat i reformą. Twardogłowy bałwan widzi, że na skutek wydarzeń na świecie (covid, kryzys, wojna) tempo rozwoju gospodarczego Chin wyraźnie osłabło, a chińskich banków coraz częściej muszą pilnować czołgi przed zrozpaczonymi obywatelami (jak na Chiny, duże słowo), którzy nie mogą odzyskać swoich oszczędności. Cóż zatem zrobi? Otóż „zacieśni kurs”, „wróci do tradycyjnych wartości” i „zewrze szeregi” – czyli po raz kolejny będzie popełniał idiotyczne bałwaństwa na szkodę wszystkich zainteresowanych, w tym, finalnie, także własną. Za tymi dyplomatycznymi uśmieszkami i jowialną fizjonomią kryje się bowiem nikczemna dusza, która nie jest w stanie dostrzec swego przeznaczenia: narobi tyle zła sobie i innym, ile zdoła. Do następnego powrotu jakiej takiej normalności.
Wielki Mur Stali. Jabnąłby się w durny łeb, bandyta.
Putin spotkał się z Kadyrowem. Kadyrow cuś ostatnio bardzo podupadł na zdrowiu, dializy, jakieś urządzenia na palcach, spuchnięty bardziej, niż zazwyczaj, co już jest swego rodzaju wyczynem. Być może gatunek herbatki serwowanej na Kremlu nie bardzo mu służy? Usłużna propagandowa telewizja pokazała, jak bardzo ten chojrak, wygrywający wojnę samotrzeć z dwoma kuzynami na tiktoku, trzęsie się przed Putinem (jak mówi znane powiedzenie, wulgarne, wybaczcie: „cwaniak w necie, p.zda w świecie”).
Ale to wiadomo: sowiecki rytuał, car przepytuje bojara, cały ten tandetny cyrk dla ogłupiania bezwolnych mas rabstwa, nic nowego. Nowa była tylko jedna obserwacja. Trzęsący się Kadyrow czytał do Putina swoje miłosne wyznania z karteczek. Kamera je uchwyciła. Kadyrow nie nosi okularów, mało też wiadomo o tym, by rozbijał sobie nos o latarnie. A na karteczkach – bukwy Ariel Bold ca 48.
Ten debil słabo czyta. Ma umiejętności intelektualne trzecioklasisty powtarzającego czwarty raz rok przed nieuniknionym zesłaniem do zawodówki budowlanej. Wiadomo było, że to podlec i sadysta, ale że aż tak opóźniony?
Zło obrasta w ohydę i pączkuje w odrażające formy. Nie twierdzę, że wszyscy muszą być mądrzy: są też zapewne na świecie idioci o złotym sercu, którzy robią jakiś kawał użytecznej roboty. Ale sadystyczny idiota, od którego zależą losy setek tysięcy ludzi – to żart Szatana tak gruby, że wymaga niejako jego istnienia…
"— Siergiej, a dlaczego wycofujemy się z Chersonia? — Wołodia, sam przecież wydałeś rozkaz, żeby wyzwolić Ukrainę z rąk faszystów i nazistów" obywatel Bolszakow (w Rosji to także zbyt duże słowo) umieścił ten dowcip w sieci. I za to posiedzi sobie od trzech do pięciu lat. Jak widać u ruskich wiele się zmieniło: za Stalina byłaby kula w łeb, albo Biełomor Kanał. A tu pięć latek? Jak dla brata!
Pocieszające, że czasem wycieknie, co SAMI ROSJANIE myślą w gruncie rzeczy o „denazyfikacji” Ukrainy. Dwójmyślenie ma się nieźle. Ale być może nie do końca zdajemy sobie sprawę z tego, że sami padamy ofiarą mistyfikacji. Większość Polaków sądzi, że Putina i to, co robi, popiera z dziewięćdziesiąt procent rosyjskiego społeczeństwa.
W biografii Władimira Putlerowicza pióra Krystyny Kurczab – Riedlich wyczytałem dość ciekawą informację (w morzu innych ciekawych informacji). Otóż ten obraz może być z gruntu fałszywy. Prawdopodobnie Rosjanie faktycznie uginają karku przed władzą, boją się, są pokorni wobec bandyckiego systemu i tym samym są za niego współodpowiedzialni. Być może faktycznie ich jedyną dumą jest ta, że w końcu ich własne państwo, najpotężniejszy gnębiciel, jakiego znają, stanie się tak potężne, że wreszcie zacznie gnębić innych, aby ZROZUMIELI, co się w Mordorze wyprawia. Znając historię Rosji taki dobór cech charakterologicznych u tych, którzy przetrwali – w sumie nie dziwi. Ale, być może, ci ludzie nie są aż tak głupi, jak sądzimy. Kurczab – Riedlich pisze, że ostatnie niezależne organizacje badające opinię publiczną w Rosji, półlegalnie już, nieformalnie, na krawędzi istnienia pokazywały, że FAKTYCZNE poparcie Putina oscylowało wokół 30 procent mieszkańców rosyjskiej federacji (swoją drogą: poznajecie liczbę? A tak sobie pytam…) Owszem, oficjalne badania mogą wykazywać osiemdziesiąt czy dziewięćdziesiąt procent i nawet nie mylić się wiele.
BO CI LUDZIE NA CO DZIEŃ KŁAMIĄ. Żyją w kraju opresyjnym od pokoleń i nauczyli się dwójmyślenia.
Być może obrazoburczo zabrzmi to, co teraz napiszę, lecz już trudno: tak, Rosjanie są współodpowiedzialni za swój kraj i władzę, która gnębi całe narody i sprowadza na ponad jedną szóstą globu nieszczęście. Ale też Rosjanie sami są ofiarami tego systemu i sami znaleźli się kolejny raz w matni, z której nie mogą znaleźć wyjścia. Jasne, jest tam zapewne wiele milionów ludzi głupich, pustych, wyzbytych człowieczeństwa, moralności i sumienia.
Ale jest też wielu ludzi w pułapce. Jak rzekł niegdyś Jezus: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień”
Nie urodziłem się w takim kraju i pośród takich ludzi, Bogu dzięki. Nie wiem, jaki bym był. Ale nie rzucałbym kamieniem. A wiem, co mówię: w Niemczech i Francji spotykam wielu Rosjan. Są tacy, którzy mieszkają w zachodniej Europie od dziesięcioleci. Wielu mówi to samo, co ich pierwsza kremlowska nierządnica Zacharowa: tym nie podaję ręki i pluję pod nogi. Na razie pod nogi. Żyją w wolnym świecie, nie mają już strachu przed władzą, a nadal są głupi, jak niegdyś wyznawcy Hitlera.
Ale spotkałem też Rosjan, którym jest po prostu wstyd.
Pamiętajmy, że tacy też istnieją…
A propos czerni Mordoru z samego jądra plugawości. Od jakiegoś miesiąca liczba strat rosyjskich sięga już około tysiąca ludzi dziennie. Co i nie dziwota: chcąc świętować zdobycie Kijowa w trzy dni, na początek wysłali swoje najlepsze siły. Dalszy ciąg znacie: aż do zaciągu kanibali i morderców przez Prigożyna.
Teraz na front jadą pociągi z kobietami więźniarkami. Poważnie. Putin zaczął wysyłać na front skazane kobiety.
Wszyscy zastanawiają się, jakie szanse ma Ukraina. Bo, wiecie, rozumiecie – zachodnia broń, samozaparcie – ale ta znana ruska strategia: ludzi u nas mnogo i zasypiemy wasze karabiny maszynowe ciałami naszych mużyków…
No cóż, to nie lata czterdzieste. No, niby sto czterdzieści milionów orków w księgach Putina stało. Ale: nadpodaż kobiet – bo średnia wieku rosyjskich mężczyzn na skutek masowego nadużywania alkoholu oscyluje koło pięćdziesiątki. Odliczyć niemowlęta, dzieci i starców (choć już niektórzy sześćdziesięciolatkowie powołania dostali w tym ich bardaku). Odliczyć młodych mężczyzn, którzy uciekli z ruskiego mira przez Gruzję. Odliczyć nadal żyjących alkoholików, którzy mogliby ewentualnie strzelać do białych myszek. Odliczyć warstwę oligarchiczną, która ma pieniądze i wpływy. Odliczyć naturalny opór łebskiej części społeczeństwa, która niewysłanie na front sobie w korupcyjnym układzie uświęconym pięćsetletnią tradycją kupi.
I tak sobie jadą na front kanibale i więźniarki.
Wielka jest chwała niezwyciężonego Mordoru.
Tak po raz kolejny, w niebezpiecznie zagęszczonym odcinku czasowym – upada Rosja. Oni to chyba lubią.
„Na Twitterze pojawiły się zapisy z zeszytu rosyjskiego oficera schwytanego pod Wuhłedarem:
1 marca: 100 żołnierzy podjęło szturm; pozostało 16.
3 marca: ze 116 żołnierzy pozostało 23.
4 marca: ze 103 żołnierzy pozostało 15.
5 marca: ze 115 żołnierzy pozostało 3.”
Wszystko po to, żeby Władimir mógł się dostatecznie zemścić za baty od ojczyma, za to, że oddała go matka i za to, że podwórkowe petersburskie żuliki przećwiczyły go ze wzrostu.
I za to jeszcze, że urodził się psychopatą, ot, taki peszek.
To my, ludzkość. Nadal „człowiek, to brzmi dumnie”?
Nad Morzem Czarnym leciał amerykański dron. Nad wodami międzynarodowymi. Podleciało dwóch ruskich w samolotach, spuścili na niego paliwo, próbowali zadławić mu silniki, a w końcu Waniusza wyrżnął skrzydłem w śmigło drona.
Poznajecie kacapską finezję?
Może to nawet nie chodziło o łowienie samego drona z Morza Czarnego i o zdobycie niezwykłej technologii śmigła (Uga – Buga).
Rosjanie są jak rozwydrzone dzieci. Ich strategia (od zawsze w zasadzie) – to prowokacja. Strategia zakompleksionego, skrzywdzonego dziecka. O, przekroczę granicę i zobaczymy, jak na to odpowiedzą.
Nawet w warstwie propagandowej widać to bardzo boleśnie – ruska propaganda to bezustanne prowokowanie kłamstwem tak bezczelnym, żeby sprawdzić reakcje.
Ta strategia może i działa, ale do czasu. Do czasu, kiedy ktoś powie: sprawdzam. Teraz właśnie, na naszych oczach, rozwrzeszczanemu bachorowi walącemu piętami w posadzkę „sprawdzam” powiedziała Ukraina.
I już nie ma balonika „drugiej armii świata”. Przekłuty.
Zastanówcie się kacapy dobrze, czy aby zaprofituje, że ten wasz zapasiony emeryt posadzony za wolantem wyrżnął w to śmigło. Dobrze się zastanówcie.
GUS ogłosił nowe dane o inflacji. 18,4%. Choć, po pierwsze, GUS dyskretnie zmienił najpierw badany koszyk (finansujący pan każe – sługa musi), a po drugie, ceny żywności wzrosły od 30 do 50%, a skoro dla większości polskich rodzin żywność, to 75% wydatków, to już sami wiecie, czemu nas nie rajcują wiadomości, iż lokomotywy nie podrożały. Urealniając szacunki: Polacy zaoszczędzą na fryzjerze i obetną współmałżonka (wzrokiem, he, he – wybaczcie, nie mogłem sobie darować, wiem, że suche jak pięty Cejrowskiego), ale chleb i coś do chlebka kupić muszą. Czyli realnie inflacja wynosi zapewne coś między 30 a 35%. Nie wierzycie? Na zakupy zapraszam.
Ha, zacnie, nieprawdaż? Płaskowyż. Patrzę na niego, na ten goły, bezwstydny przestwór, a tam bajania Glapy, te popierdywania zadowolonego z siebie, jowialnego staruszka: a jaki to on chleb kupuje… a gdzie i jak to powinniśmy na wakacje jeździć… A czemu koszyk taki, a nie inny i co tam modne w tym sezonie…
Kurważ mać, za przeproszeniem: ten człowiek miał stać na straży siły polskiej złotówki, a jest jednym z clownów w corridzie Jarka. To już nawet nie jest żałosne: to jest tragiczne. Człowiek by się spodziewał, że jak mały wódz weźmie kogoś na takiego figuranta, pozwoli mu zatrudnić dwa lachociągi po czterdzieści tysięcy miesięcznie każda (w świetle kamer!), pozwoli mu nosić się jak menel na takim stanowisku i błyszczeć suchym humorem w tyradach podobnych z lekkości i czasu trwania do tych Fidela Castro – to chociaż będzie wymagał, że za tymi wątłymi pleckami wstrząsanymi radością z własnych dowcipów będą prawdziwi fachowcy! Rozumiecie, jakieś szare myszki, które podczas gdy szef będzie błyszczał (wybaczcie to przerysowanie) – one o tę złotówkę zadbają.
Nic bardziej mylnego. Jarek tak bardzo boi się utraty władzy, że dał pełnię władzy niekompetentnym pajacom, którzy mają w dodatku polor pijanego satyra. I mamy, co mamy.
„Unia Europejska finalizuje umowę o wartości 2 mld euro, która pozwoli na wspólne zakupy amunicji dla Ukrainy i jednocześnie uzupełni magazyny poszczególnych krajów, wynika z dokumentów uzyskanych przez "Politico". Wspólny zakup broni lub amunicji przez Brukselę to pierwszy taki przypadek w historii – dawniej po prostu nie do pomyślenia – jednak, odkąd Rosja rozpoczęła w zeszłym roku inwazję na Ukrainę, wspólnota łamie jedno tabu za drugim, by stawić czoła zagrożeniu.” [Onet.pl]
Ot, kolejny sukces Putina. Chciał oddalić NATO – przez Szwecję i Finlandię będzie miał z NATO 1300 km dłuższą granicą. Co jeszcze osiągnął? Bałtyk jako wewnętrzne jezioro NATO (pomijając Królewiec, który, jak wiemy, i tak już jest czeski:)) Rosyjskie ropa i gaz są już warte tyle, że za jedną trzecią ceny pcha coś tam do Chin. Europa zdywersyfikowała dostawy i na powrót uruchamia wygaszane elektrownie atomowe. W sztafecie mocarstw USA znowu zostawiły z tyłu Chiny: niewiele, ale jednak. Stracił Ukraińców na zawsze: odtąd zawsze będą patrzyli na Rosjan i ich „imperializm” jak Polacy. Ten naród za długo się lągł: wreszcie znalazł swój mit, siłę i chwałę. To był ostateczny impuls. Wylągł się i to z takim przytupem, że echo poniesie się przez setki lat.
I Kabajewa ostatnio mniej dupy daje.
Jak żyć? No, jak żyć?
„Polskie służby rozbiły siatkę szpiegowską pracującą dla Rosji. Grupa miała prowadzić w naszym kraju przygotowania do działań dywersyjnych. Służby zatrzymały w tej sprawie sześć osób. Dodatkowo w związku z działaniami siatki na trasach kolejowych oraz w krajowej infrastrukturze krytycznej wprowadzono alert bezpieczeństwa. Na czwartek zapowiedziana jest konferencja szefa MSWiA w sprawie doniesień” [RMF FM.]
Choć tyle. Jeśli to prawda, to oznaczałoby, że jeszcze coś w tym kraju jako tako działa. Oby. Liczę na to, że mimo obejmującego wszystko jarkowego wszechmarazmu, skupionemu tylko na wydobywaniu fruktów z i tak już gnijącego trupa – są ludzie autentycznie zarażeni pasją do tego, co robią. To ważne, aby przetrwali. To będzie jeszcze kiedyś normalny kraj (nie zarzucajcie mi, że jestem nadmiernym optymistą: oglądałem rozwój swojego kraju z poziomu PRL do obecnego: to, co dzieje się dziś, to tylko jakiś wyrzut plemiennego atawizmu). Z normalnym wywiadem i kontrwywiadem.
Pierwszą jaskółką będzie areszt dla Świroniego i publiczne ujawnienie jego związków z GRU. Za współudział dla Jarka wyroczek mile widziany:)
„Sędzia, która skazała aktywistkę Justynę Wydrzyńską z Aborcyjnego Dream Teamu na osiem miesięcy prac społecznych, tego samego dnia dostała awans od Zbigniewa Ziobry.”
Nie ma znaczenia, co sądzicie o aborcji. Nie ma znaczenia, co sądzicie o etyce i moralności. Nie ma znaczenia, co sądzicie o takcie.
Albowiem Ziobro zleca wyrok psiapsiółce i tego samego dnia ją awansuje. Oni oboje mają w dupie, co sądzicie o tych wszystkich kwestiach. Zanotujcie sobie i podkreślcie szlaczkiem.
„— Kiedy ostatnio spotkał się pan z Donaldem Tuskiem? — pytany był w "Onet Rano." współprzewodniczący Nowej Lewicy Robert Biedroń. — Niestety dawno, ze względu na to, że panowie Hołownia i Tusk się poobrażali na siebie i tych spotkań nie ma — oznajmił. Wystosował przy tym apel do szefów Platformy Obywatelskiej i Polski 2050.”
Biedroń ratuje przyszłość Polski. Niezłe podsumowanie tego burdelu, jaki zrobiono z tego kraju przez ostatnie osiem lat… ale sporo racji jednak ma. To już tak ograny schemat, nie tylko zresztą w Polsce: rzucić jakiś tam ochłap na pożarcie przez ego kolejnych pajaców, podbechtać ich i rozbijając opozycję w ten sposób rządzić do jej usranej śmierci. Petru, Kukiz, Hołownia, pisie posły wyrobnicze już coś tam bałakają w kuluarach sejmu, jak to po wyborach będą wyciągać posłów z PSL… wszystko to jest tak żałośnie przewidywalne i dziecinne zarazem, że na tym tle mały kacyk z Żoliborza rzeczywiście wyrasta na coś w rodzaju stratega…
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania na Putina. Za wywożenie ukraińskich dzieci i ich rusyfikowanie. Ten sam nakaz dotyczy urzędniczki Putina, która za ten cały proceder odpowiada.
Zostawiwszy na boku urzędniczkę: realnie ten nakaz wobec Putina niewiele zmienia. I tak jest już wyrzutkiem, kierującym swój kraj ku przepaści.
Ale w warstwie symbolicznej to wiele. TO PODKREŚLENIE FAKTU, ŻE WŁADIMIR WŁADIMIROWICZ PUTIN W ŚWIETLE OPINII ŚWIATOWEJ JEST ZBRODNIARZEM.
Protokół MTK podpisało ponad sto siedemdziesiąt państw.
Nie ma znaczenia, czy RPA, do którego Putin się wybiera, faktycznie go zaaresztuje (choć byłoby hecnie). Znaczenie ma to, że po raz pierwszy tak szeroko i w tak międzynarodowym towarzystwie określono bez ogródek, że ten fagas jest po prostu zbrodniarzem. Kropka, bez przypisów.
„Donald Tusk beneficjentem obniżenia wieku emerytalnego przez rząd PiS! Polaków skazywał na pracę do 67 lat, a sam przeszedł na emeryturę w wieku 65. Nie z nami te numery Brunner!”
To Pinokio. Zabawne, jak nienawidzi swojego byłego szefa. Ale czy szczerze? Wątpię.
Już tam mniejsza, że wszawo odzywa się do Tuska per „Brunner” powielając prymitywną postgomułkowską propagandę lasującą obecnie mózgi plebsu. Wie co robi, w związku z czym jest to w dwójnasób ohydne.
Ale co do meritum: Tusk idzie na europejską emeryturę, więc nie obciąża zanadto ZUS-u to raz. Korzysta z obowiązującego prawa emerytalnego, w związku z tym to, czego chciał, albo nie chciał – to dwa. Okazał się być człowiekiem o niezłym kręgosłupie moralnym, ponieważ wiedząc, że wiek emerytalny trzeba podnieść, bo system się zawali, za cenę ryzyka utraty władzy – wiek emerytalny podniósł i władzę utracił – to trzy.
Jeśli pisia sekta utrzymałaby władzę (co nie daj Boże!) – sama podniesie wiek emerytalny, bo system się nie spina. To cztery.
I będzie dokładnie, jak z OFE: Tusk przeniósł część do ZUS-u – złodziej; my przenosimy resztę, potrącając sobie 15% po drodze na Willę + - my zbawcy.
Wycisną swoją niegodziwością okazję do cna. A skurweren uwierzy.
A propos. We Francji zaczynają się rozruchy. Chodzi o reformę, która ma na celu podniesienie wieku emerytalnego z sześćdziesięciu dwóch lat na sześćdziesiąt cztery.
No wiecie, noblesse oblige, rewolucja francuska, te sprawy, ten francuski sybarytyzm i to jakieś dziwne oderwanie od rzeczywistości: świat płonie, ale bagietki mają być.
No i zaraz do tego jakże słusznego buntu przykleiło się imigranckie tałatajstwo z Maghrebu: płoną witryny, dzielnice, dobytek, słowem: „Palę Paryż”.
Bo im wiek emerytalny do 64 chcieli podnieść…
Przypominają mi się co znakomitsze fragmenty z „Dzienników” Stefana Kisielewskiego: jak to miał życzenie, żeby żabojady choć na dekadę zaznali ruskiego mira.
Nic tak nie działa na natychmiastowe zmądrzenie.
Biedak zgrzytał zębami w komunistycznej Warszawie na kolejne apele „postępowej francuskiej lewicy”.
„PiS tylko z Solidarną Polską, a może i z innymi siłami gotowymi poprzeć nasz projekt, jest w stanie zwyciężyć. Wszyscy w Zjednoczonej Prawicy muszą dać z siebie wszystko, nic nas tak nie osłabia, jak kłótnie — mówi była premier Beata Szydło w wywiadzie dla "Sieci". I dodała: "syte kocury też muszą się obudzić!”
„Miau.”
Kubuś Puchatek przyjeżdża do Rosji. Jakie były reperkusje jego wizyty w stumilowym lesie – w następnym odcinku.
Po teksty inne niż publicystyczne zapraszam pod adres: strona simona.wordpress.com