Kronika wypadków żałosnych II (11.02.2023 – 28.02.2023)
- Kategoria: Polityka
- Simon

11.02
W poniedziałek szóstego lutego Turcję i Syrię nawiedziło trzęsienie ziemi o magnitudzie 7,8 w skali Richtera, z tego względu zwane już w tym rejonie „trzęsieniem stulecia”. Poprzedni kataklizm na taką skalę miał tam miejsce w 1939 roku.
Kilka następnych dni pokazało jak w soczewce naturę ludzką, jak zwykle – jej dobre i złe strony. Dobre? Niemal natychmiast pojawiło się tam sto sześćdziesiąt tysięcy (!) ratowników z całego świata, drących pazurami gruzy i nawet w czasie wstrząsów wtórnych wyciągających żywych ludzi spod gruzów. Tragedia jest wstrząsająca: już doliczono się ponad trzydziestu tysięcy ofiar. Ci, którzy przeżyli pod gruzami, zamarzają teraz niejednokrotnie o parę metrów od ratowników, którzy nie zdążyli. Sporo jest informacji o dzieciach, które ginęły, nawzajem osłaniając się przed gruzem. Czy może być mowa o podłości w takich chwilach?
A jakże. I jakżeby inaczej – jakoś tak znowu, jakże modnie ostatnio, nawet tam widać brudne paluchy oszalałej Rosji. Nawet w takiej chwili! Reżim Assada bombarduje ludzi, KTÓRZY JUŻ ZNALEŹLI SIĘ POD GRUZAMI w efekcie trzęsienia. Ruskim sprzętem. Z ruskim błogosławieństwem i z takiejże inspiracji.
Czasem po prostu brak słów.
Mnie przy takich okazjach zawsze powraca jedna refleksja, uparta jak mucha, drażniąca, przykra niczym ból zęba: oto życie samo w sobie jest ciężkie, miliardy ludzi w historii, poza stawianiem czoła swojej oczywistej śmiertelności, stawiało też czoła klęskom żywiołowym, zarazom, głodowi, nagłej śmierci od suszy, powodzi, trzęsień ziemi, morowego powietrza.
I w takiej dość niepoetycznej scenerii ciż sami ludzie, zamiast jednoczyć się wobec przerażających opresji natury – zwracają się przeciw sobie, wymordowując się, organizując masowe rzezie, niewoląc się, niszcząc, grabiąc i paląc. Przecież to jest absurd tak wołający o pomstę do Nieba, iż na gruncie rozumowym dla mnie niemal niewyjaśnialny.
I cóż z rozwoju cywilizacyjnego i technicznego, skoro w 2023 roku i tak znajdzie się krwawy podlec psychopata, który zmieni niemal całe swe społeczeństwo w krwawe zombie bombardujące innych tylko dlatego, że chcą być inni… w czasie trzęsienia ziemi… czasem wierzę, że Piekło może istnieć wyłącznie dla potrzeby kar.
12.02
„Kobiety, które otrzymały imię Dzu Ae są zmuszane przez władze Korei Północnej do jego zmiany, informuje południowokoreański dziennik "The Korea Times".
Wszystko z tego powodu, że takie imię ma kilkuletnia córka Kim Dzong Una. A ponoć powoli namaszcza ją na następczynię.
Nie daj Boże, żeby za wysoka urosła. Mogą tam kobietom nogi podcinać, żeby żadna wyższa nie była.
Jakże łatwo ludzie dają się wpędzać między mury najkrwawszego absurdu!
W Rosji wycofują z bibliotek i mielą nowe wydania „Roku 1984” Orwella. Symptomatyczne.
13.02
Jak donosi prasa („Rzeczpospolita”) niejaki Mariusz Sarol, uważany za prawą rękę Roberta Bąkiewicza, założył sobie stowarzyszenie „Wiara i Tradycja”. Tak jakoś ze dwa miesiące przed konkursem. Jakim konkursem? Ano, patryjotycznym, wiadomo. Funduszu. Jakiego funduszu? A „Patriotycznego”. Z pieniędzmi. Jakimi? A naszymi, z podatków. Stowarzyszenie po roku od rejestracji nie ma ani strony internetowej, ani jawnych władz, ani telefonu, ani maila. Za to ma od rzeczonego Funduszu 430 tys. Złotych. Na waciki. A nie, na filmy jakieś animowane, patriotyczne, czy inne tam słomiane misie.
Jak obliczyła „Wyborcza”, w latach 2021 – 2022 prowadzone przez Bąkiewicza stowarzyszenia otrzymały blisko 5 milionów z publicznych pieniędzy.
Tak, przez tego Bąkiewicza, dobrze kojarzycie. Tego od „krużganka oświaty”, ten włąśnie bałwan grubo rzeźbiony. Z tą rozwrzeszczaną gębą troglodyty i żyłami na szyi od wrzasku o „prawdziwych Polakach”.
Powiecie, że to inny wariant programu „Willa +”? No, nie do końca. Pisim to się nawet pewnie szkoda dzielić grosiwem z tą bandą półgłówków o inteligencji rozwielitki, ale muszą. Z dwóch powodów. Po prawej stronie nie mogą zostawiać miejsca rumianemu Zbysiowi i Konfederossji, to raz. WOT jakoś się rozlazł ideologicznie w szwach, a dobrze mieć w razie czego jakieś tam Schutzstaffeln w razie godziny zero, to dwa. Choć drugi pomysł wydaje mi się zgoła dość fantastyczny: toż te ameby najprędzej z taką inteligencją w tydzień same by się w połowie powybijały.
Prezydent Mołdawii, Maia Sandu, ostrzega o planach Rosji dotyczących zamachu stanu i przejęciu władzy w Kiszyniowie przez Putina.
Niemożliwe! Przecież miłujący pokój naród zdradziecki nigdy by czegoś takiego nie zrobił
To kolejna lekcja dla Scholza i Macrona, choć poprzednie przyswajają opornie i z trudem. Ruska maszyna zagłady nie zatrzyma się na Ukrainie, Rumunii, Bałtach, Mołdawii, czy Polsce. Jeśli się jej nie powstrzyma siłą, nie zatrzyma się nawet na Paryżu.
Tego obaj panowie zdają się NADAL nie rozumieć.
Taka jest istota reżimu Putina, który – bogato korzystając z sowieckiej tradycji – sam stworzył i KTÓREGO SAM JEST TERAZ ZAKŁADNIKIEM. Tej maszyny nie da się już zatrzymać słowami i konferencjami. Po prostu. Im wcześniej nasz zatroskany misio z SPD to zrozumie, tym lepiej.
No i proszę! Ludzie, to wilki! Tyle było gadania, że Czarnek rozdaje forsę swoim na „Willa +”, Zybertowiczom, Krasnodębskim, Funduszom Wspierana, Stowarzyszeniom Czci i Redutom Obrony Częstochowy! A tu? Nieprawda! Bo dał też na Stowarzyszenie OSP w Jakubowicach Konińskich na Lubelszczyźnie!
I co, podli potwarcy? Dał na jakieś tam OSP, a nie na PiSiorskie organizacje! I jak się teraz czujecie?!
Informacja jest pewna i może ją potwierdzić sam szwagier Czarnka, który w owej miejscowości jest… dyrektorem szkoły:)
„Ciało 72-letniego byłego zastępcy szefa Głównego Zarządu ds. Zwalczania Ekstremizmu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, gen. Makarowa odkryto we wsi Golikowo pod Moskwą. Wcześniej ustalono, że popełnił samobójstwo" – podała ruska agencja TASS.
Ech, ten seryjny sowiecki samobójca. Skaczący z okien w piwnicach. Topiący się w herbatce. Chorujący na ołowicę w czaszce. Popełniający samobójstwo czternastoma pchnięciami noża. W plecy.
Od stalinowskich czystek z 1937 roku minął już prawie wiek, a Rosjanie znowu doprowadzili do sytuacji, w której żyją w reżimie niszczącym głównie ICH SAMYCH. Im odbiera bezpieczeństwo, perspektywy, godność, dobrobyt, ludzkie uczucia i życie. I znowu robią sobie to sami. Czemu? Ach, rozumiecie, opowiedzą wam o tej słynnej „rosyjskiej duszy”…
Byle nasze na wierzchu. Jak my toniemy w gównie, to żeby inni jeszcze bardziej. Może i mamy jeden sracz w podwórku na sześćdziesiąt rodzin, ale warto się pomęczyć, żeby kiedyś zdobyć Paryżew.
Ot i cała tajemnicza rosyjska dusza.
„Paweł Kuch został odwołany z funkcji p.o. dyrektora Narodowego Centrum Badań i Rozwoju” [Radio ZET]
Ech, te wredne pismaki! Żyć nie dadzą, szuje jedne! Coś chyba pan prezes wszystkich prezesów się zestarzał, albo już wróbelki czują, że jesienią różnie może być, bo tu od razu dymisja. Parasol u pisich za mały, czy jak?
A miało być przecież wzorcowo, jak zwykle, czysto, szybko, bezboleśnie – a potem koniaczek, bo przecież nas stać.
„ - Czeba by wicie jakiś konkurs urządzić, bo forsa jest do wyjęcia.
- Czekej, czekej… Niech będzie taki: "Szybka Ścieżka — Innowacje Cyfrowe"
- O, ładnie. Tak ogólnie i cyfrowo, profesjonalnie znaczy.
- A kiedy rozstrzygnięcie?
- Za dziesięć dni.
- Oj, to się musi N.N. pośpieszyć z rejestracją firmy. Młody jest, dwadzieścia parę lat, ale łebski w te gierki. Ile w to hajsiwa?
- 55 milionów.
- Fiu, fiu! Już dzwonię do chłopczyny.
- Koniaczek?”
I za to dymisja?! Przecie to modus operandi całej dojnej zmiany, co, wszyscy się do dymisji teraz podadzą?
Swoją drogą jumanie znacznie przyspieszyło.
Oj, czują pismo nosem, czują…
„– Prawo i Sprawiedliwość ma problem z własnym prezydentem. Andrzej Duda wysyła sygnał: "musicie się ze mną liczyć" – wskazuje dyrektorka Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Polityk Publicznych UJK w Kielcach” [Onet.pl]
A, bo to Maliniak wysłał to tzw. „Trybunału Konstytucyjnego” ustawę o Sądzie Najwyższym do zaopiniowania. Ustawa została upichcona przez pisich jak zwykle: na kolanie, żeby tylko spełnić jakieś żądania Komisji Europejskiej i odblokować forsę z KPO, po drodze pisi walec jak zawsze z subtelnością kuli wyburzeniowej odwalił wszystkie poprawki senatu (dla samej satysfakcji, dla tej złośliwej małpiej pychy z Teraz Kurwa My, jak zwykle) – już, już, szybciutko pchamy przez konwejer, bo kasa z KPO na jesień potrzebna, albowiem zaczyna się prezesowi wszystkich prezesów i jego morawieckim przydupasom pod tyłkami palić.
A tu pałacowa pacynka… opóźnia proces. Wie dobrze, że tzw. „Trybunał Konstytucyjny” w istocie nie może już działać, albowiem pisia pragmatyka rządzenia opierająca się w skrócie na obracaniu wszystkiego co jako tako działało w kurz, perzynę i rozwalania tego w drobny mak zadziałał i w przypadku tego organu.
Uprzedzając wypadki: Maliniak gdzieś tam zacznie po mediach za parę dni opowiadać, że niechże się TK odkłóci i zajmie robotą.
Filuterny, prawda? Sam wcale nie przyczynił się do tego pożaru w burdelu, nic, a nic. No, żoże tylko świeczkę wywrócił, ale kto podejrzewał tego zacności Prezesa wszystkich prezesów, że tam wcześniej słomę podłożył i pakuły?
Uprzedzając wypadki: Maliniak w czasie wizyty Bidena podejdzie do Tuska się przywitać. Tak, do TEGO Tuska. Krwiożerczego Wehrmachtowca wyżerającego niemowlęta z kołysek. Ojojoj, kolejna jaskółeczka która kwili, jak to Kacza Rzesza przerżnie tym razem wybory. A tu trzeba będzie jeszcze do końca kadencyjki współrządzić… a może potem o jakąś międzynarodową synekurkę się postarać…
I oto nasza dzielna Duda, która dobrze już wie, że konfiturki nien leżą tylko w Nowym Tomyślu, frasuje się nad niemocą tzw. „Trybunału Konstytucyjnego” i jego głównej kuchareczki, która jednocześnie jest i nie jest prezesem TK, niczym kot Schrodingera martwy i żywy zarazem wewnątrz pudełka.
15.02
„Minister Sportu Kamil Bortniczuk dał pod opiekę ponad 200 mln zł organizacji kierowanej przez posła z jego partii. Chodzi o Mieczysława Baszkę. Zanim to się stało, minister zmienił obowiązujące od lat zasady programu mającego wspierać mniejsze kluby sportowe i wyprowadził jego obsługę poza ministerstwo.” [Onet.pl]
Machina przyspiesza. Jeśli ktoś miałby wątpliwości co do tego, jak kacza rzesza widzi swoje szanse na rządy po następnych wyborach – to skala obecnego jumania powinna mu te wątpliwości rozwiać. To już nie jest nawet to złodziejstwo, które uprawiali przez ostatnie osiem lat, już gargantuiczne. To jest przemysł zaboru, taśmociąg złodziejstwa, konwejer przywłaszczenia, bełchatowskich rozmiarów koparka przewalająca pryzmy hajsiwa.
Byle mieć coś na otarcie łez po klęsce. Byle – nie daj Boże! – nie siedzieć za nic. Że za niewinność, to jasne, ale można i te parę lat wytrzymać, jak jest do czego wracać, hatfu na psa urok.
Ktoś tam napisał, że puściły im już hamulce. Hamulce? Oni dają gaz do dechy, części im odpadają, wszystkie kontrolki świecą się jak choinka w tunelu, a oni ile fabryka dała! A chrzanić już nawet prezesinę, czas ucieka!
Tak się kończy dobra zmiana. Przypatrzcie się dobrze. Nasłódźcie się tym owocem ludzkiej głupoty i naiwności. Dobrze zapamiętajcie.
Bo ta lekcja będzie nas wszystkich kosztować bardzo dużo.
Od dziś można składać deklaracje PIT.
PIT to w ogóle arcypolskie zjawisko. Pałające gryką i dzięcieliną świerzop. Mamy sobie podatek od osób fizycznych. Jeśli się nad tym zastanowić, to wpływy z niego do budżetu przy podatkach od firm, przedsiębiorstw, z akcyzy i monopoli są śmiesznie nieistotne. Ale być może potrzebne, w końcu porywamy się na rozbuchany socjal.
Cóż więc zrobić, aby pobierać ten podatek po polsku? Otóż, trzeba latami robić kilka progów. Skomplikować maksymalnie formularze, procedury i pobór tego podatku. Trzeba ciężar sporządzenia deklaracji, a także odpowiedzialność za błędy w niej poczynione zrzucić na obywateli, grożąc im olbrzymimi sankcjami finansowymi za grosze pomyłki. To wszystko trzeba okrasić rozrośniętym administracyjnym aparatem poboru i kontroli tego wszystkiego, zjadającym na swe funkcjonowanie lwią część wpływów z tegoż podatku. Arcypolskie, prawda?
To potrzymajcie piwo PiSowi i patrzcie. Nie da się? Arcypolskie? Otóż nie znacie zacięcia pisiej zgrai do tej rzewnej polskości, że tylko siąść na rozmokłej miedzy między mórgami i przy plumkaniu szopenowskim łkać… szlochać… zanosić się.
Dali radę. Poprawili. Nowym Ładem spyerdolili bardziej coś, co wydawało się już być spyerdolone maksymalnie.
Mistrzowie.
Te dziesiątki tysiący księgowych rwących sobie jak kraj długi i szeroki kudły ze łbów, ci oszaleli ludzie wpatrujący się otępiałym wzrokiem w pomysły Pinokia i spółki, te dopłaty, niedopłaty, zwroty, kary, domiary, wyrównania…
Poezja… Patrz Europo, jak można pięknie żyć!
„Komisja Europejska kieruje do unijnego Trybunału Sprawiedliwości skargę przeciwko polskiemu Trybunałowi Konstytucyjnemu. Zarzuty Brukseli dotyczą trzech spraw: wyroków TK, kwestii tzw. dublerów oraz wyboru Julii Przyłębskiej na prezesa w 2016 r.”
A KPO znowu się oddala… co i może dobrze. Tak, wiem, wiem, słyszę te rytualne pohukiwania prawackiej małpiarni o „im gorzej dla Polski, tym dla was lepiej”, o „zdradzie”, o szkodzeniu własnemu krajowi…
Otóż występuje tu dość zabawne nieporozumienie, które postaram się w skrócie wyjaśnić, choć z góry zakładam, iż tuzy intelektu w rodzaju Ziemkiewicza czy tam sióstr Karnowskich mogą nie posiadać wystarczającego aparatu intelektualnego dla zrozumienia tych wyjaśnień. Ich karne lemingi także.
Nieporozumienie to bierze się stąd, że ja i wielu innych nie zamieniliśmy jeszcze rozumu na czapkę panaprezesowych gruszek i jesteśmy na tyle normalni, że Polska to dla nas bynajmniej nie partia o nazwie zawierającej dwa kłamstwa i spójnik, nie sam ojkofobiczny prezesina i nie żaden rumiany Zbynio – choćby się nawet sprayem na czerwono biało od stóp do głów pomalowali.
W związku z tym cała ta forsa z KPO mało nas satysfakcjonuje, albowiem posłużyć ma za wehikuł do wygrania przez kaczą rzeszę następnych wyborów, a potem za frukta na rozdzielenie między siebie w potężniejących falach „Willi +”
Ostatecznie furda tam nawet to złodziejstwo. Furda, że cała ta „dobra zmiana” okazała się w końcu ordynarnym skokiem na kasę. Wystarczy spojrzeć na to, co ten pisi motłoch uczynił między innymi z administracją, albo takim Trybunałem Konstytucyjnym.
Przecież te ameby:
- złamały konstytucję stosując prawo wstecz wobec własnych uchwał;
- wyniosły te uchwały ponad konstytucję;
- poobsadzały w TK dublerów;
- na jego czele wsadzili dyspozycyjną magister o zerowym doświadczeniu, skandalicznym przebiegu kariery i haku w postaci agenturalnej przeszłości męża;
- doprowadziły do zrobienia sędziów TK z ludzi w rodzaju Pawłowicz czy peerelowskiego, stanowojennego prokuratora Piotrowicza;
- a na koniec doprowadzili do paraliżu tego operetkowego organu w ten sposób, że połowa ich sędziów małpek uważa kadencję magister kuchty za zakończoną, a połowa nie
Przecież to jest escerpt z całej pisiej filozofii państwa. Nawet komuniści, którzy dzielnie walczyli z problemami, jakie sami tworzyli, to wobec tej erupcji idiotyzmu była czysta finezja. Kacza rzesza podniosła system zaplanowanego paraliżu wszystkiego, czego się tknie, do jakichś niebotycznych wyżyn perfekcji: u nich nic nie ma prawa nie tylko działać dobrze, ale działać w ogóle.
I ja mam się martwić, że Czarnek z Glińskim pieniędzy z KPO nie podzielą?
„Prokuratura Regionalna w Krakowie utrzymała w mocy postanowienie o umorzeniu śledztwa w sprawie uszkodzenia dowodów po wypadku rządowej kolumny byłej premier Beaty Szydło w Oświęcimiu — informuje portal tvn24.pl. Chodzi o płytę, na której był zapis monitoringu z miejsca znajdującego się niedaleko miejsca wypadku.”
No, nie mamy pańskiego płaszcza. I co nam pan zrobisz?
16.02
„Rosyjskie media przekazały informacje o śmierci Mariny Jankiny. Ciało szefowej dyrekcji wsparcia finansowego Ministerstwa Obrony Rosji dla Zachodniego Okręgu Wojskowego zostało znalezione na chodniku przed jednym z wieżowców w Petersburgu.”
Nigdy byście nie zgadli przyczyny śmierci. No, nigdy! Kto by to zgadł? Wiecie, co to było?!
Samobójstwo…
18.02
„Kreml prawdopodobnie włączy elementy białoruskiego przemysłu obronnego do swych działań na rzecz doposażenia armii rosyjskiej w celu wsparcia przedłużającej się wojny z Ukrainą” [amerykański Instytut Studiów Wojskowych]
Baćka obiecał Putinowi, że będzie mu produkował SU-25 i silniki do Kamaza. Najchętniej w dupę by mu wlazł, żeby tylko nie zachorować na herbatkę z polonem. Jednocześnie nie chce otwarcie przystępować do wojny, bo doskonale wie, że byłby to koniec nawet tej szczątkowej odrębności państwowej Białorusi, a on zostałby nie tylko byłym dyrektorem tego pegieerowa, ale najprawdopodobniej byłym „zasłużonym” i leżącym w wystawnej mogile dyrektorem. Póki co modli się zapewne, żeby z którejś pompatycznej wycieczki nie wrócić w trumience, jak niegdyś Bierut. „Pojechał w salonce, a wrócił w jesionce”, „Pojechał w futerku, a wrócił w kuferku”.
Mało to wzruszające, że w postsowieckim świecie od stu lat tak mało się zmieniło. Jedyne, co pocieszające, to miłe rozważania, jak to ten białoruski knur musi się teraz pocić w swoich łożach ze strachu.
„Rząd Holandii poinformował, że "pewna liczba" rosyjskich dyplomatów będzie musiała opuścić kraj i oskarżył Moskwę o próbę przemycenia szpiegów do kraju, który jest siedzibą instytucji, w tym Międzynarodowego Trybunału Karnego i światowego organu nadzorującego broń chemiczną.” [Associated Press]
O, następny, który się poci. Coraz więcej budują mu podziemnych schronów, porusza się po własnym kraju pancernymi pociągami, siedzi w bunkrach i za pancernymi szybami, a rozmówców sadza po drugiej stronie dziesięciometrowego stołu. Taka chodząca potęga z trzęsącą się ze strachu dupą.
Ale nic nie pomogą pociągi i bunkry – tak bardzo nabotoksowanemu chciało się powrotu sowieckiej „chwały”, że odrestaurował nie tylko gówniane CCCP, ale i poniekąd stalinizm. A stalinizm odznaczał się, jak wiadomo, nie tylko wiadomymi popiersiami na biureczkach (a jakże, ten buc też sobie takiego stalinka w gabinecie postawił!), ale także niebywałą trudnością w zejściu z przyczyn naturalnych wzwyż od pewnego stanowiska.
Inne sukcesy? Mrowie! Zraził do Rosji Ukraińców na wieki i zyskał kolejny nieprzyjazny naród. Doprowadził do międzynarodowej izolacji Rosji. Przyśpieszył uniezależnianie się Zachodu od rosyjskich węglowodorów, co w dłuższej perspektywie zabije nie ttylko jakiekolwiek mrzonki Mordoru o mocarstwowości, ale nawet o lokalnym większym znaczeniu. Co za tym idzie, zniszczył dwadzieścia ostatnich lat postępów gospodarczych i skazał Rosję na wasalizację ze strony Chin. Prawdopodobnie doprowadzi do emancypacji kolejnych ludów i terytoriów, oraz rozpadu obecnego terytorium. Przyczynił się do silnego powrotu na pozycję światowego lidera USA. Osiągnie Szwecję i Finlandię w NATO, czyli znowu przybliży sobie NATO do granic. Spowodował już ponad sto tysięcy ofiar wśród swoich żołnierzy. Przypomniał całemu światu, czym była Rosja w XX wieku i dlaczego wielkim było błędem, że nie rozliczono jej za ponad sto milionów ofiar. I, jak była mowa wyżej – uczulił świat Zachodu na swoje zakulisowe działania i spowodował rozmontowywanie swojej siatki wpływów gospodarczych i szpiegowskich po świecie. Wreszcie! W zamian przemyka się w śmiertelnym strachu swoimi pociągami. Dopóki swoje Prigożiny go nie ubiją.
„Prezydent Francji Emmanuel Macron powiedział w opublikowanym w sobotę wywiadzie dla "Journal du Dimanche", "Le Figaro" i "France Inter", że chce "pokonania" Rosji przez Ukrainę, ostrzegł jednak tych, którzy chcą "przede wszystkim zmiażdżenia Rosji".
Co za nieuleczalni durnie. Stefanowi Kisielewskiemu w jego „Dziennikach” wyrwało się kiedyś, że może i Ruskie powinny przynajmniej na jakiś czas dojść choć do Paryża. Może wtedy ten i ów zmądrzał by choć odrobinę. A tak ci, którzy zaznali „ruskowo mira” mogą tylko z rozdrażnieniem patrzeć na taką fantastycznie żałosną głupotę. Świat nie jest sprawiedliwy, niestety.
20.02
„Dwaj sędziowie z Rzeszowa mieli być nakłaniani do sfałszowania wyniku egzaminu na aplikację sędziowską, który zdawała córka Stanisława Piotrowicza, polityka PiS, a obecnie sędziego Trybunału Konstytucyjnego — opisuje poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza". Na dowód opublikowała zapis rozmowy sędziów. Sędzia Zarzycki miał być namawiany przez Piotrowicza oraz sędziego Roberta Pelewicza do dopisania "w teście odpowiedzi, których pani Piotrowicz nie znała"
— Jak nie będzie wiedzieć, toby zostawiła tam miejsca wolne, proszę tam — mówi — proszę przejąć tę pracę i pouzupełniać. Taka była mniej więcej prośba z wytycznymi — mówi sędzia Zarzycki na nagraniu.
Jak przypomina, córka Piotrowicza "miała przedostatni wynik z egzaminu" i "nie odpowiedziała na połowę pytań" [Onet.pl]
„Dobra zmiana” w pełnej krasie. W zasadzie cała ta kacza rzesza, odjąwszy nieuchronny rachunek za szkody, jakie narobiła – to dość zabawne zjawisko. Taki sposób na pobicie rekordu świata w hipokryzji. Pompowanie gówna z szamba, kiedy już samo gęste idzie – i sprawdzanie, czy silnik wytrzyma. Jak to działa? Otóż niewiarygodnie prosto! W sferze potocznej obserwacji: poczytajcie, co pisi zarzucają komukolwiek spoza sekty. I już macie pewność, że sami to robią, tylko pi razy drzwi tak z dziesięć razy bardziej. Ot i cała tajemnica działania tego chorego tworu naszego przesłodkiego dziadzia z Żoliborza.
W PRL-u (jak zresztą we wszystkich okołosowieckich tworach) na każdym szczeblu władzy, od sprzątaczki w resorcie po kierowników działów w fabryczkach, panował swoisty system doboru kadr, tzw. BMW. Bierny, mierny, ale wierny. To nie była jakoś szczególnie planowana akcja – ot, gówniane zasady systemu, promujące najniższe cechy ludzkie, promują też do władzy takich ludzi. Amoralnych konfidentów, bufonów, tępych karierowiczów. Tylko tam, gdzie potrzeba było choć minimalnych kompetencji, aby nie doszło do wybuchu albo katastrofy, czasem pojawiał się ktoś kompetentny, na zasadzie wyjątku właściwie.
I to właśnie akuratnie i nastojaszczy nasze żoliborskie słoneczko pozwoliło sobie po latach tęsknoty zaimplementować. Jeno teraz nomenklatura się zmieniła: już nie BMW, a TKM. Praktyka w zasadzie ta sama.
Mnie najbardziej fascynuje ta fantastyczna bezczelność, kiedy ci ludzie wyłażą przed kamerę jak wesz na czoło i zaczynają górnolotnie piać o tym, jak to inni są złodziejami, nepotami, esbekami i targowiczanami.
Dech mi zapiera. Bijąc się w serce – ja bym takim fantazyjnym być nie potrafił. Chapeau bas!
W niedzielę zakończyła się monachijska konferencja bezpieczeństwa. Zdominował ją oczywiście temat Ukrainy i Chin. Jak donoszą media, nastroje były tyleż buńczuczne, co jednocześnie minorowe.
Pandemia, kryzys gospodarczy, a teraz ludzkość swędzi to i owo do następnego konfliktu światowego.
Mam nadzieję że w przyszłości to Monachium będzie się kojarzyło lepiej, niż tamto z lat 30 XX wieku…
Joe Biden odwiedził dziś Kijów. Jego wizyta ze zrozumiałych względów do ostatniej chwili była utrzymywana w tajemnicy. Biden przyjeżdża do Polski (co też ma potężne, propagandowe znaczenie), ale przy okazji odwiedził też Ukrainę. Czyniąc od razu z tej wizyty fakt historycznie doniosły. Oto ten „dziadek z demencją”, ten bełkocący sklerotyk, ten obiekt drwin kremlowskiej propagandy i niemal tożsamych drwin naszych drogich kaczych propagatorów – założył przeciwsłoneczne okulary, pojechał do ogarniętej wojną Ukrainy, kupił loda w lodziarni, ścisnął się z Żeleńskim, wszedł na mównicę wolnym krokiem Garry Coopera i powiedział oszalałemu kagiebiście…
…Wara! Bo ci gnoju kręgosłup przetrącę!
I nikt nie ma wątpliwości, że może.
Pomijając historyczny wydźwięk tej wizyty, rozśmieszają mnie obowiązkowe fikołki intelektualne naszej tzw. „prawicy”. Niby człowiek trochę przywykł, że ta, pożal się Boże, „prawica”, to raczej taki postsowiecki zlepek teoryjek, w których tym gorzej dla faktów, że są – ale nieodmiennie mnie te pajacowe podskakiwania bawią.
Tak, zgadliście, Trump już jest passe, a „sklerotyczny dziadek” zaczął być dla ziemkiewiczowskiej hałastry mężem stanu. Tym bardziej, że pomarańczowe objawienie płaskoziemców i rednecków nie omieszkało nie skorzystać z okazji do milczenia i skrytykowało Bidena, że pcha świat do III wojny światowej. Są na tym świecie Bogu dzięki rzeczy przewidywalne.
A nasza kacza, dziennikarska hałastra? Nie to, że oni pierdylion pierwszy raz się żałośnie mylili. Co to, to nie. Rozumiecie, to Biden dojrzał
Nie wierzycie? Poczytajcie ich komentarze. Ale ostrożnie, z troską o zdrowie psychiczne!
A, i jeszcze jedno. Wydźwięk tej wizyty jakże pięknie podkreśliły rosyjskie media. SĄ W TAKIEJ HISTERII, że aż serce rośnie! A przyznacie, że pokazanie histerii w sytuacji, kiedy od roku i tak funkcjonuje się na histerycznej fali –to też sztuka. W zasadzie możecie wymyślić sobie jak najbardziej fantastyczne bredzenie, a ruskiej telewizji i prasy nie dogonicie. Nie macie szans. Nawet po wódzie. I oni to na poważnie, z zaciśniętymi zębami, kamiennymi twarzami zakrzepłymi w nienawiści, przekrzykując się z gorliwości. Wot, kakaja tiechnika!
Zamykamy kolejne przejście na granicy polsko – białoruskiej. Zdaje się, że czynne zostały już tylko dwa. Jednocześnie USA oraz kraje Europy wzywają swoich obywateli do natychmiastowej ewakuacji z Białorusi. Coś się szykuje, ale cokolwiek by to nie było, tak czy siak już po baćce, jak się zdaje.
Po Kijowie Joe Biden dociera do Polski. Jest to nie tylko, wobec toczącej się wojny, wydarzenie historyczne, ale dla Polski także niezmiernie istotne pragmatycznie. Stajemy się znacznie istotniejszym członkiem NATO, niż byliśmy dotychczas, stajemy się wielką siłą militarną w jego ramach, a przede wszystkim stajemy się silnym lokalnie graczem, skupiającym wokół siebie mniejsze kraje regionu w obronie przed wspólnym, śmiertelnie niebezpiecznym wrogiem. A wreszcie znów stajemy się oczywistym przykładem widomego i jaskrawego skoku cywilizacyjnego, którego przez ostatnie lat trzydzieści dokonaliśmy jak kraj i społeczeństwo. Wchodzimy na należne nam miejsce wśród sześciu największych państw UE. Przed nami niewątpliwie daleka jeszcze droga, ale krzepiące jest to, że można zasłużyć sobie na szacunek i wsparcie od wolnego świata, nie będąc agresorem czy pełnym pretensji przegrańcem, lecz będąc krajem o aspiracjach współpracy i pomagania innym.
Bogu dzięki pisi, rujnując przez ostatnie osiem lat co się dało, przynajmniej tu się poniewczasie zreflektowali: snadź nasz mały strateg z Żoliborza zakumał wreszcie, że w kontrze do UE i NATO, to on nie będzie potężnym kacykiem, tylko podzieli los baćki. Dobrze, że choć późno, to nie wcale. Przynajmniej w tym zaczynamy odbijać się od dna. Dziecięca grypa kaczej rzeszy przejdzie, jak zły sen, a Polska stanie przed znacznie ambitniejszymi zadaniami niż dziś. Oby była krajem, który kojarzy się sąsiadom z czymś dobrym i godnym pozazdroszczenia.
Ale co jeszcze moim zdaniem ważniejsze i o czym warto wspomnieć. Działania polskiej dyplomacji, rządu, nasze sojusze, międzynarodowe konferencji, zakulisowe zabiegi, walka o wyposażenie armii naszej i ukraińskiej… wszystko tak, ale jest rzecz jeszcze daleko ważniejsza. A jest to postawa polskiego społeczeństwa przez rok ostatni w stosunku do wojny na Ukrainie i w stosunku do samych Ukraińców. I pomoc, jaką potrafili z siebie dać Ukraińcom Polacy. TO WŁAŚNIE, BARDZIEJ NIŻ COKOLWIEK INNEGO, postawiło Polskę na pozycji, na której się dziś znajduje. I sprowadziło do niej Bidena, który po wizycie w Kijowie nie udał się tradycyjnie do Berlina, czy Paryża – ale do Warszawy.
Jeśli Polacy mogą być szczególnie dumni z siebie po 1989 roku, to chyba właśnie z tego. Bez wątpienia.
21.02
Putin wygłosił swoje dawno oczekiwane orędzie do narodu. W związku ze zbliżającą się pierwszą rocznicą rozpoczęcia tej bezrozumnej wojny, oczekiwania były spore. Że coś się wyjaśni, że powie coś przełomowego, że w tę, albo wewtę. W tym nowym wspaniałym świecie, sprokurowanym przez oszalałego kagiebistę i do złudzenia przypominającym światy stare – więcej jest oczywiście strachu, obaw i pesymizmu, niż jakiejkolwiek nadziei. Niemożliwe, aby do samych Rosjan nie trafiało, w jak czarnej dupie się znaleźli przez swojego umiłowanego nabotoksowanego. Miliony Rosjan czekały z zapartym tchem na ogłoszenie masowej mobilizacji, wojny ojczyźnianej, czy jakiegokolwiek innego koszmaru, który skończy wreszcie to powolne dogorywanie.
A tchórzliwy kagiebista o niewielkim rozumku, za to wielkim putasie do intryg; po wizycie Bidena w Kijowie; po ostatnim roku „sukcesów” – wyszedł i wypiszczał zwykłe monotonne bzdety. Światową prasę rychło obiegły kadry z tego przygnębiającego wydarzenia: mordy zebranych tam oficjeli mówią same za siebie. Jeden z tych krwawych knurów nawet przysnął, czego nie omieszkały wyłapać zagraniczne telewizje.
Widać, że Mordor przegrywa nie tylko w wojnie materialnej, ale też w wojnie idei. Co zbytnio nie zaskakuje, jeśli się zważy, jakie bezrozumne brednie stoją za tą obecną rosyjską machiną zbrodni. Urągające nie tylko dobremu smakowi, ale zwykłąj logice.
„Założyciel Grupy Wagnera i bliski współpracownik Władimira Putina, Jewgienij Prigożyn, oskarżył rosyjskiego ministra obrony narodowej i szefa sztabu generalnego o pozostawienie jego bojowników bez amunicji i próbę zniszczenia formacji.”[Reuter]
Bogu dzięki, że do tradycyjnego sowieckiego pierdolnika dołącza ta świetnie znana walka buldogów pod dywanem, która jest o tyle bardziej na serio, że to, co w krajach Zachodu kończy się spowolnieniem kariery, w Mordorze kończy się częstokroć śmiercią.
Krwawy gnom Putina, Prigożyn (wiem, że to niepolitycznie zabrzmi, ale on naprawdę ma swoją czarną duszę wypisaną na mordzie) żre się z wojskowymi. To wybitnie ponura i krwiożercza postać: zbija pieniądze na robieniu mięsa armatniego z morderców, kanibali i gwałcicieli; a posłuch w swoich szeregach utrzymuje na przykład miażdżąc głowy niepokornych młotem kowalskim. Pojawiły się też wieści o filmiku, pokazywanym dla przestrogi tym „rekrutom” - o dezerterze z ich szeregów, który został żywcem wrzucony do przemysłowej maszyny do mielenia mięsa. Nic dziwnego, że ten wieprz ani się wzdryga, wysyłając ludzi setkami na śmierć za kilka metrów terenu w Bachmucie.
Wyobraźcie sobie teraz, że niektórzy z komentatorów widzą w tym psychopacie możliwego następcę Putina. Wiele to mówi o współczesnej Rosji, nieprawdaż? Sam Putin chyba też co nieco jarzy, stąd balansuje generalicję z tym swoim wieprzem od mokrej roboty. Zdaje się, że ostatnio krwawy knur za bardzo obrósł w piórka: przestał dostawać amunicję. I skarży się biedaczyna po sieci.
Z okazji wizyty Bidena w Warszawie nie mogło zabraknąć typowo polskich akcentów. Z racji zbliżających się wyborów nasza polityczna trzódka pchała się na żwawych raciczkach, żeby pstryknąć sobie z Bidenem fotkę i choć chwilę pogaworzyć. Biden pogadał więc z Morawieckim oraz Dudą, ale też i z Tuskiem oraz Trzaskowskim.
Polski akcent? Sfora sprawdzonych kaczych komentatorów zaczęła nabijać się z Tuska i Trzaskowskiego, wyliczając im spotkanie w sekundach.
No cóż, zazwyczaj mają bidoki problem z logiką, żadna nowość. Albowiem wódz ich umiłowany w dwóch różnych butach spotkał się z Bidenem przez okrąglutkie zero sekund. Ale wiadomo dlaczego: stwierdził, że dla byle czego spinać się nie będzie. Nagrano jego wypowiedź po przemówieniu Bidena: „Nic nie powiedział”.
No fakt. Nie było nic o żoliborskim geniuszu, ojkofobii i imposybilizmie. To faktycznie, jakby nic nie powiedział.
Co do Dudy, jak pisałem już wcześniej, dość kordialnie przywitał się z Tuskiem. Koifiturki pachną, a wiatr zmienia kierunek…
22.02
„Podjęliśmy decyzję o wdrożeniu i doprowadzenia do sukcesu kluczowego projektu dla bezpieczeństwa energetycznego Polski, jakim jest projekt budowy elektrowni jądrowej w Polsce. Projekt budowany ze stabilnym i doświadczonym partnerem. Projekt, który wpisuje się we współpracę polsko-amerykańską — mówiła minister klimatu i środowiska Anna Moskwa na konferencji związanej z podpisaniem umowy PEJ z Westinghouse. Wagę projektu potwierdził ambasador USA w Polsce Mark Brzeziński, mówiąc, że projekt jest "kluczową częścią naszych strategicznych bilateralnych relacji".
Wreszcie. Trzeba powiedzieć sobie otwarcie, że za zaspanie z elektrownią atomową odpowiadają wszystkie poprzednie ekipy, rządzące po 1989 roku. Niechże choć teraz się powiedzie. Jakie to ważne, pokazuje obecna wojna na Ukrainie i związane z nią zawirowania gospodarczo – energetyczne.
„W Warszawie miało miejsce spotkanie Bukareszteńskiej Dziewiątki, w którym wziął udział prezydent USA Joe Biden i szef NATO Jens Stoltenberg. Celem rozmowy było przygotowanie państw wschodniej flanki Sojuszu do lipcowego szczytu w Wilnie. — Chcę potwierdzić, że art. 5 jest to święty, nienaruszalny artykuł podpisany przez NATO, który oznacza zobowiązanie względem każdego narodu, każdego państwa NATO — zapewnił Biden.” [gazeta.pl]
Ukoronowanie wizyty Bidena, kropka nad i, oraz wisienka na torcie. Ten cel Putin także osiągnął wbrew sobie: konsolidację państw wschodniej Europy, którym bezpośrednio zagraża swoim terrorem.
23.02
„Mołdawia rozpoczyna proces wycofania się z kilkudziesięciu umów w ramach poradzieckiej Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP) — poinformował minister spraw zagranicznych Nicu Popescu”
Trudno zazdrościć Mołdawianom sytuacji, podobnie jak Gruzinom. Wciśnięci w strefę przemocy rosyjskiej, z Nasddniestrzem okupowanym przez orków dla destabilizacji regionu, z dość liczną i agresywną (to zdaje się, norma) mniejszością rosyjską i pochodzącymi z Rosji oligarchami, z planami Putina na wasalizację a potem połknięcie…
Już tam się kręcą zielone ludziki szalonego satrapy, już realizowane są plany wojny – na razie hybrydowej. Trudno mi sobie nawet wyobrazić sytuację ludzi, którzy w takich miejscach mieszkają i próbują myśleć o przyszłości. Pewnie mają atmosferę nieco podobną do tej, jaką my mieliśmy latem 1939 roku. Będziemy walczyć, nie boimy się, nie oddamy ani guzika… ale gdzieś tam podskórnie wiemy, że zbliża się kataklizm, że nasz, dobrze nam znany, ciepły świat może ogarnąć nagła zima, potworny kataklizm, geopolityczna i ludobójcza katastrofa. Cóż im zostało? Jak widać – szaleńcza odwaga. Różniąca ludzi od niewolników.
O, gdyby wtedy Polacy wiedzieli, jak dużo gorzej będzie, niż w najczarniejszych ich snach… Mimo wszystko życzę Mołdawianom, żeby dla nich historia potoczyła się inaczej.
To, żeby historii toczyła się inaczej dla Mołdawian, nas, Bałtów, Tybetu, Tajwanu, Korei Pn., krajów w centrum Afryki – to wyzwanie, przed którym w wieku XXI stoimy. Po raz kolejny dochodzi do konfrontacji liberalnego świata wolności ze światem zacofania, satrapii i zamordyzmu. Tylko że tym razem, bodajże po raz pierwszy w dziejach – świat wolności wydaje się być o wiele silniejszy. I mam nadzieję, że naprawdę tak jest – inaczej na następne kilkadziesiąt lat przed ludzkością jest mało nadziei. Postęp techniczny właśnie przyśpiesza i z kłusu przechodzi w galop. Jego narzędzia mogą posłużyć obu tym światom, co widzimy już dziś w sferze biologii molekularnej, informatyki, elektroniki, chemii, fizyki półprzewodników, itd., itp.
Są czasy, kiedy cała ludzkość staje na rozdrożu. Po ponad siedemdziesięciu latach względnego spokoju wchodzimy znów w okres „burzy i naporu”. Niedobrze w takich czasach być Mołdawią…
„— Bądźcie czujni i uważni, bo to, co dzieje się ostatnio wokół naszego kościoła to diabelskie jęki i skowyt szatana, rozwścieczonego i niezadowolonego z powodu budowanej przez nas świątyni Bożej — tak do wiernych rzeszowskiej parafii zwrócił się proboszcz na temat krytyki programu zwanego willa plus. Na trzy dni przed datą składania wniosków o dotację ministra proboszcz założył Fundację Solidarni. Otrzymał pół miliona złotych dofinansowania” [Onet.pl]
Ja tam się domyślam, czemu ten szatan tak zgrzyta zębami.
Zazdrości. Finezji.
„Rosyjski statek transportowy Sojuz MS-22 został uszkodzony jeszcze w grudniu, jednak Kreml wciąż przekłada akcję ratunkową. Tymczasem temperatura na pokładzie wciąż rośnie. Obecnie osiągnęła 60-70 st. С. Urządzenia się topią, a Roskosmos nie informuje o sytuacji znajdujących się na stacji dwóch Rosjan i Amerykanina. Po raz kolejny za to przekłada lot ratunkowy” [Rzeczpospolita]
Nio tiak. Ale głupi ci Amerykanie.
Od tylu lat naiwnie wierzą, że jakoś da się zbliżyć dwa światy, jeśli nie ideologicznie, to chociaż na gruncie techniki, albo zwykłych ludzkich odruchów.
Pamiętam taką serię znaczków jeszcze w PRL-u (po Ojcu byłem filatelistą) o pierwszym eksperymentalnym złączeniu amerykańskiej i rosyjskiej stacji kosmicznej (bodajże gdzieś w połowie lat 70tych).
Amerykanie łudzili się długo. Zbyt długo. Nie wiedzieli bidoty tego, co my wiemy aż za dobrze:
„Y нас много людей”
24.02
Chiny złożyły na międzynarodowe ręce złaknionej spokoju dyplomacji swój „plan pokojowy”. Jak można się było spodziewać, wśród gąszczu pięknie brzmiących komunałów o białym gołąbku Kubuś Puchatek przemycił planik, który mógłby Fiutinowi uratować twarz, a Ukrainie urwać spory kawał terytorium. Plus uzus dla przyszłych „pokojowych rozwiązań” na Tajwanie.
Podobno Chińczycy tacy sprytni, takie przewrotne plany mają, tak planują na dziesiątki lat naprzód, tak świat osaczyli gospodarczo i geopolitycznie…
Wygląda jednak na to, że ich niebywała kariera z ostatnich trzech dekad, to jednak efekt zwykłych, zeskalowanych procesów społecznych, a nie jakowyś czarny plan rodem z teorii spiskowych. Trafiło się ślepej a pracowitej kurze ziarno.
Kiedy już dochodzi do głosu ich strategia, to mamy baloniki szpiegowskie, albo – pożal się boże – takie „plany pokojowe”.
Chyba Chinole tak sami uwierzyli w aurę sukcesu, która ich otacza, że mają resztę świata za większych idiotów, niż w rzeczywistości.
A tu rzeczywistość skrzeczy i domaga się swojego. Chiński wzrost gospodarczy zwalnia, niewypłacalnych banków zaczynają pilnować przed klientami czołgi, chiński cud gospodarczy coś mocno zaczyna kuleć i znów zanadto polega na tym, kogo go właśnie wyprowadzono z plenum jedynie słusznej partii.
Prorokowano wielkie tryumfalne wejście Chin na pozycję światowego lidera gospodarczego. No cóż, było to nawet realne, ale spotkało się z wiadomą ścianą: Chiny nadal są w drugim świecie. Nie liberalnym - w świecie satrapii.
I tak Amerykanie, spluwając kącikiem ust i kryjąc wzrok za czernią bidenowych „sunglassów” nadal bronią pozycji lidera.
A tam sobie po cichu rosną Indię. Bodajże już przekroczyły, albo zaraz przekroczą populacją Chiny. Najlepsi informatycy na świecie. Owszem, kraj wielkich kontrastów – największej biedy i największego bogactwa obok siebie, jak w Chinach. Ale – przy wszystkich feudalnych pozostałościach – kraj po jasnej stronie mocy, albowiem nieobciążony historycznie totalitaryzmem i z pewną tradycją liberalną odziedziczoną po Anglikach.
Założycie się, kto wygra wyścig gospodarczy i cywilizacyjny?
Polska jako pierwszy kraj przekazuje Ukrainie czołgi Leopard.
Różne mogą być rządy. Lepsze lub gorsze. Różnie możemy ułożyć sobie przyszłość. Lepiej lub gorzej. Ale są sprawy, co do których nie powinno być żadnej dyskusji. Są to sprawy dotyczące całego narodu, jego przetrwania, substancjalnego i kulturowego.
Oby to był znak, że wszyscy to rozumiemy. Niezależnie od sporów politycznych są rzeczy, których przegapić i pogrzebać nie wolno.
Niechże ta ekipa rządząca, najgorsza dla naszej niepodległości od trzydziestu lat, choć tu nie daje plamy.
Może by jeszcze zamknęli tego i owego ruskiego agenta, a nie robili go ministrem obrony – ale, rozumiem, nie oczekujmy zbyt wiele…
Acha, przekazanie Leopardów oficjalnie przekazał Maliniak. No, nabija punkciki. Trzeba będzie jakoś egzystować w nowej rzeczywistości politycznej.
Po jesieni.
Rosja oskarża Ukrainę o przygotowywanie prowokacji w Naddniestrzu.
Zaraz, zaraz… nie kojarzy się wam? Jak to było w niemieckim radiu w 1939 roku o Polakach atakujących niemieckie posterunki graniczne?
A radiostację w Gliwicach pamiętacie?
Ich internetowe trolle cały czas piszą, że trzeba dać decydować ludziom w Mołdawii, Estonii, czy Gruzji, że może chcą do ich mira? Może trzeba „referenda” robić?
Liczą na to, że ludzkość zapomina swoją historię. Że nie pamięta swoich zbrodni i błędów.
Że ogarnięci hedonistycznym szałem tik toka zachodnie syte społeczeństwa toną w głupocie i nie pamniętają, że te „referenda”, to stalinowskie kalki…
… z Litwy, Estonii, Lotwy…
… w 1939…
Myślą, że my, ludzie Zachodu, jesteśmy gnuśni, głupi i nieświadomi.
Jesteśmy?
Tak, tak, obecna Rosja jest pragmatycznie i mentalnie w połowie wieku XX. Znowu. Nikt ich nie powiadomił, że skurwysyństwo wyrządza wszystkim szkody, łącznie ze skurwysynem. W związku z tym nadal są zatwardziałymi skurwysynami.
Było trochę czasu, żeby im to i owo uświadomić. Jakieś osiemdziesiąt lat. Zimna wojna, żelazna kurtyna, Wietnam, Afganistan, Korea, Ghana, Libia, Kuba, Sudan i co tam jeszcze.
No, nie udało się. Wielka pieprzona dziura w ziemi na jednej szóstej globu, gdzie jeden sprawny kibel przypada na sto tysięcy mieszkańców – a i to dziura w podłodze – grozi reszcie świata atomowym wyparowaniem.
Tyle dały ustępstwa wobec cofniętego genetycznie bandyty.
Może czas przestać się bać?
Co Macronowi z Scholzem zalecam.
„Agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego weszli do prywatnego gabinetu ginekologicznego w Szczecinie i zabrali medyczne karty pacjentek i historie ich chorób od 1996 r. Zabezpieczyli też prywatny telefon ginekolożki Marii Kubisy. Powodem nalotu CBA ma być prowadzone przez prokuraturę śledztwo w sprawie pomocnictwa w przerywaniu ciąży przy zastosowaniu farmakologicznego środka poronnego” [Gazeta Wyborcza]
Bo wicie, rozumicie – taka jest mądrość etapu. Tak postanowił ukształtować nas wielki strateg z Żoliborza. Teraz mu strategiczne interesy po drodze z Rydzykiem i choćby był w kwestiach obyczajowych równie ambiwalentny i niechlujny, jak w kwestiach ubioru i mowy – to jego wizja intryganckiego zarządzania biznesem jest na pierwszym miejscu,
Teraz pasuje mu feudalizm i średniowiecze. Że właśnie stanęliśmy na rozstajach dziejowych i przy naszych granicach zaczyna toczyć się wojna dwóch cywilizacji?
Furda tam, on bawi się w swoje intryżki: teraz mamy kurs na małą inkwizycję, bo mu moherowi wyborcy potrzebni.
Maliniak będzie się musiał napocić, żeby jakoś z tego bagna łapać za grabę Tuska. Nieźle, naprawdę.
Co do samej kaczki mniejszej: jak na takiego wybitnego „stratega”, to cuś ma za mało instynktu samozachowawczego.
Przecie po tych ośmiu latach ludzie go zlinczują. Starczy lekki wiaterek zmian. Chyba, że jest terminalnie chory, albo co?
Nie rozumiem. Za mały na „stratega” chyba jestem.
Ramzan Kadyrow wymyślił order Bohatera Czeczenii. I dał go sobie samemu.
Twierdziłem kiedyś, że trudno robić kabarety o polityce, kiedy sami politycy są kabaretem. Publiczność momentalnie wyczuje fałsz: nabijanie się z rzeczy, które same w sobie już są śmieszne, jest zajęciem jałowym.
Nota bene z tego właśnie wyrasta uwiąd kabaretu politycznego po 1989 roku: wcześniej kabaret polityczny miał sens, bo borykał się ze śmieszną, ale jednak grozą. Teraz kabaret polityczny jest miałki, bo tłumaczenie dowcipu zawsze rozbraja dowcip. Robienie cyrku z cyrku jest bezpłodne. Pisia hałastra jest śmieszna sama z siebie – i dorabianie jej kabaretu, to jak tłumaczenie dowcipu.
Kadyrow morduje ludzi. I sam daje sobie za to order. Nie chcieliśmy takiego komizmu w XXI wieku.
Ale go mamy.
Reflektory na scenę: gwóźdź wieczoru, zabawny kozojebca!
25.02
Dwa cytaciki:
Anno Domini 2023:
„Partia Jarosława Kaczyńskiego przedłużyła umowę z fundacją Lux Veritatis kierowaną przez założyciela Radia Maryja Tadeusza Rydzyka. Porozumienie przewiduje, że PiS płaci fundacji toruńskiego redemptorysty za transmisje na żywo mszy niemal 37 tys. zł miesięcznie.”
I Anno Domini 1998:
„Po naszej stronie działają aktywnie rosyjskie służby specjalne. Radio Maryja jest dziś głęboko antyzachodnie, prorosyjskie, wcale nie nieżyczliwe PRL-owi (...). Czyż targowica nie była właśnie taka: narodowa, katolicka?”
Po czynach ich poznacie
26.02
„W opinii arcybiskupa Marka Jędraszewskiego winę za demograficzne problemy Polski ponoszą głównie media, a dokładnie — przedstawiany przez nie obraz współczesnego człowieka, dla którego rodzina nie jest większą wartością niż kariera zawodowa i konieczność "realizacji siebie".
Dość odważne słowa, jak na człowieka wybierającego celibat dla kariery, która pozwala mu teraz bezdzietnie występować w torbie po cukrze na głowie.
Ludzie to jeszcze kupują? Poważnie?
Jestem szczęśliwie żonaty. Doceniam zalety i wady kobiet. Ale, będąc żonatym – jak każdy w tej samej roli – poznałem dość głęboko znaczenie słowa „hipokryzja”.
Może by sobie Jego Wielgachna Eminencja Złotopurpurowa Jędraszewska znalazła wreszcie męża i przestała być tak niezadowolona?
27.02
Białoruski ruch oporu wprowadził drony na lotnisko pod Mińskiem i wysadził ruski samolot AWACS.
Rozumiecie? To sowieckie gówno narosło aż tak bardzo, że narodził się białoruski ruch oporu.
U Białorusinów. Poczciwego ludu.
Ruch oporu.
To kolejny wskaźnik, że już po Mordorze.
Ta energia, wyzwolona przez bezwzględną satrapię u swoich niewolników – już nie zginie. Kiedyś było prościej – Biełomor Kanał, albo tajga.
Teraz Putinów i Kubusiów Puchatków osacza nowa rzeczywistość – rzeczywistość Internetu, wynalazków technicznych na wyciągnięcie ręki (drony!), łatwości w niszczeniu wielkich celów przez małe, aczkolwiek zgrupowane jednostki – żryjcie swój strach satrapowie.
Pinokio pochwalił się, że Polska przestała sprowadzać ropę z Rosji. Taka jego zasługa, rozumiecie.
Ale są małe szczególiki.
To Rosja zamknęła kurek.
Polska importowała przez ostatnie dwa lata najwięcej rosyjskiej ropy ZE WSZYSTKICH EUROPEJSKICH KRAJÓW.
Za dwa ostatnie lata z tego powodu Morawiecki wraz z Obajtkiem poratowali Putlera forsą na rakiety za ponad czterdzieści miliardów złotych.
Po to, żeby okradając polskiego klienta, Orlen mógł kupować „Polskę Press” i ładować forsę w PiS.
Zasrańcy robią sobie pijar z własnych porażek, bo są wychowani na jakimś mokotowskim osiedlu pełnym „biznesmenów”.
Łykniecie?
„W kościele pod wezwaniem Matki Bożej Różańcowej w Sołach na Grodzieńszczyźnie zamalowano fresk "Cud nad Wisłą", który został tam namalowany w latach 30. XX w. Decyzję o tym podjęły białoruskie władze, które od wielu miesięcy są oburzone tym, że na obrazie ukazano "zabójstwo sowieckich żołnierzy". Ich zdaniem fresk "rozpala wrogość na tle narodowościowym".
Chciałem to jakoś skomentować. Narastały we mnie morza słów, oceany słów, galaktyki słów (a wiecie z tych enuncjacji, że sporo w tym względzie mogę).
Ale tu nagle… po co.
Jednio słowo. Odmieniane od tysiącleci.
Troglodyci.
Talibowie.
Wandale.
Barbarzyńcy.
Skoro mogą – czynią.
Dopóki wolny świat nie będzie miał siły na satrapię – dopóty tak będzie.
Śpieszmy się, ostatnia szansa na rehabilitację. Zaprowadźmy jaką taką sytuację w ludzkim grajdole.
Nadchodzi AI. W zasadzie już jest.
A ona bardzo szybko się uczy:)