Wydarzenia - grudzień III_2021
- Kategoria: Polityka
- Taurus
9 grudnia
Morawiecki w Rzymie, u Mario Bragi. Na swojej konferencji prasowej po tym spotkaniu powiedział nic konkretnego, zwykłe bla, bla, bla, jak to ostatnio u Pinokio.
U Andrzeja Dudy wizyta Światłany Cichanouskiej. Nie było komunikatu po spotkaniu.
Konferencja zdalna Joe Bidena z przywódcami tak zwanej grupy bukareszteńskiej, czyli państw zgrupowanych na flance wschodniej NATO (Bułgaria, Rumunia, Czechy, Słowacja, Litwa, Łotwa, Estonia, Polska i Węgry), dotycząca przeprowadzonej przez niego rozmowy telefonicznej z Putinem. Polskę reprezentował Andrzej Duda. W swojej wypowiedzi podkreślił, że Putin i Rosja rozumieją wyłącznie język siły i że wyjściem z sytuacji nie jest ograniczanie aktywności NATO, lecz – przeciwnie – silne wzmocnienie jego flanki wschodniej.
9/10 grudnia
Światowy Szczyt na temat Demokracji zorganizowany przez Joe Bidena w formie wirtualnej z powodu pandemii. W przyszłym roku ma być to już spotkanie w realu i ma się odbyć w Waszyngtonie. Udział wzięli przywódcy około 100 krajów z całego świata. W wystąpieniu Joe Bidena znalazło się wiele gorących, poruszających akcentów dotyczących przewagi demokracji nad autokracją. Podkreślił on również rolę wolnych mediów i ważność swobody wypowiedzi. Czy słowa te pozostaną w sercach przywódców i przeniosą się na ich realne działania? Co na przykład wyniósł z tego Andrzej Duda?
11 grudnia
Pora na Szlachetne Paczki. Otrzyma je w tym roku ponad 17 tysięcy rodzin, o trzy tysiące więcej niż przed rokiem, co również jest swoistym znakiem czasu. Jak mówią wtajemniczeni przez ostatni rok liczba rodzin, które znalazły się w skrajnie trudnej sytuacji, wzrosła o 400 tysięcy. Boli szczególnie los dzieci z takich rodzin – bez komputera a więc praktycznie wykluczonych z edukacji, bez ciepłych posiłków, a właściwie ciągle głodnych, bez szans na zdecydowaną poprawę losu w najbliższym czasie.
Rada Krajowa Platformy Obywatelskiej RP poświęcona wyborowi nowych wiceprzewodniczących oraz programowi działania. Wiceprzewodniczących wybrano sześcioro, co z trzema już funkcjonującymi daje sporą, silną grupę. Radę prowadził Donald Tusk. Program ma być zatwierdzany na Konwencjach, których ma być siedem, każda w innym województwie. Wystąpień było mało ale za to każde brzmiało twardo i zdecydowanie. Mówiono między innymi o gnijącej i cuchnącej władzy PiS, schowanej bojaźliwie nawet przed swoim elektoratem, bojącej się podjąć jakiejkolwiek decyzji, skupionej wyłącznie na przekupywaniu posłów, żeby zachować swoją minimalną większość w głosowaniach. Mówiono też, że PiS odpowiada za fakt, iż Polska znajduje się na czele wszystkich ponurych rankingów związanych z pandemią. Tusk podał wyniki sondażu, stanowiącego odpowiedź na pytanie, czego najbardziej boją się Polacy. Są to: - inflacja i szalejące ceny (40%), pandemia (20%), możliwość wybuchu wojny rosyjsko – ukraińskiej (10%) oraz konflikt Polski z UE (10%). Tusk podkreślał też, że osoby sprawujące obecnie władzę muszą być w przyszłości rozliczone za straty, które swoimi działaniami wyrządzili Polsce.
Przez sześć środkowych stanów USA przeszła seria katastrofalnych, (podobno czterdziestu) tornad. Zginęło co najmniej 100 osób. Wiele domów i całych miejscowości znikło z powierzchni ziemi. Z wielu budynków różnych zakładów pracy zostały zerwane dachy, szkodząc często pracującym tam ludziom, z których część została uwięziona w ruinach. Szkody są katastrofalne. Mówi się, że jest to największa katastrofa w historii USA. Joe Biden ogłosił dla tego rejonu stan klęski żywiołowej, wysyłając do pomocy gwardię narodową.
12 grudnia
Olaf Scholz, nowy kanclerz Niemiec, z pierwszą oficjalną wizytą w Polsce. Spotkał się z Morawieckim, po czym wystąpili na wspólnej konferencji prasowej. Sądząc po tej konferencji tematyka rozmów dotyczyła ogółu spraw i problemów, jakie mają miejsce w obustronnych stosunkach między naszymi krajami.
13 grudnia
Czterdziesta rocznica stanu wojennego, wprowadzonego przez Jaruzelskiego i WRON. Generał Jaruzelski skupił wcześniej w swoich rękach wszystkie narzędzia do sprawowania dyktatury – był I sekretarzem PZPR, premierem i ministrem obrony narodowej. Wspierali go dzielnie generał Kiszczak, minister spraw wewnętrznych, szef wszystkich służb specjalnych i generał Siwicki, zaufany człowiek Moskwy.
Ta rocznica wywołuje lawinę wspomnień, wynikających z osobistych doświadczeń i przeżyć. Wtedy, w pierwszych godzinach, było to zaskoczenie na granicy szoku, pomieszane z troską o przyszłość kraju i własnej rodziny. Zbliżały się święta, wszystko było na kartki, których i tak nie dawało się zrealizować, bo w sklepach dominowały puste półki (w mięsnych gołe haki) i jedyny produkt, który tam królował to był – pamiętam – ocet. Zmuszało to ludzi do prób organizowania zaopatrzenia na własną rękę, na przykład uboju świń na wsi i transportu mięsa do miasta. Nie było to proste, bo na rogatkach miasta stały patrole milicyjne kontrolujące ruch i sprawdzające, co się wiezie w bagażniku samochodu. W moim przypadku pomógł fakt, że byłem posiadaczem malucha, czyli Fiata 126P i pewnie kontrolujący nie wiedzieli, że w mikro – bagażniku, jaki tam był, można było upchnąć ćwiartkę świniaka.
Wyłączone telefony, komunistycznej TV nie dawało się oglądać, podobnie jak obecnej TVP Info, na ulicach liczne patrole wojska i rozpalone koksowniki, przy których dzielni wojacy się ogrzewali, godzina milicyjna, wymuszająca przeskakiwanie od klatki do klatki albo poruszanie się piwnicami, żeby odwiedzić znajomego…
Patrząc z perspektywy czasu mam pewnego rodzaju podziw dla tamtej, komunistycznej władzy, że potrafiła tak dobrze stan wojenny przygotować i do ostatniej chwili utrzymać w tajemnicy. Było to przecież ogromne przedsięwzięcie, wymagające udziału wielu osób, wydrukowania mnóstwa materiałów propagandowych, szkoleń itd.
Na początku był więc szok, internowanie około pięciu tysięcy działaczy Solidarności, potem strajki okupacyjne w większych zakładach pracy, jako protest załóg przeciwko ich czasowemu zamknięciu, wyprowadzanie ludzi z tych zakładów siłą, procesy sądowe dla organizatorów protestów, z wyrokami średnio trzy lata na głowę, następnie organizowanie pomocy dla rodzin osób skazanych oraz ich samych, itd., itd.
Stan wojenny spowodował uśmiercenie około 100 osób, z ks. Popiełuszką na czele. Piotr Bartoszcze, działacz Wiejskiej Solidarności, na przykład, utopił się w studzience kanalizacyjnej i to w nocy. O śmierci Grzegorza Przemyka i górników kopalni Wujek nie będę wspominał, bo są doskonale wszystkim znane. Tysiące ludzi zostało zmuszonych do emigracji, ponieważ bezpieka uniemożliwiała znalezienie przez nich jakiegokolwiek zatrudnienia w Polsce. Mój kolega Zbyszek, przewodniczący Solidarności w mojej fabryce, wyemigrował z całą rodziną, dzięki pomocy Kościoła, do Kanady.
Kościół był w stanie wojennym potężną ostoją dla ludzi prześladowanych, podtrzymującą ich na duchu i pośredniczącym, jako instytucja zaufania publicznego, w rozdzielaniu pomocy materialnej, napływającej w ogromnych ilościach z krajów Zachodu. Były to przede wszystkim żywność i odzież ale wszyscy wiedzieliśmy, że tą drogą docierało również wsparcie dla opozycji w postaci powielaczy, środków komunikacji itp. Punkty wydawania żywności i odzieży działały w każdej parafii, a księża ogłaszali, w jakich dniach i godzinach to się odbywa.
Od początku trwała i trwa do dzisiaj dyskusja na temat konieczności wprowadzenia stanu wojennego. Zwolennicy tego pociągnięcia argumentują, że gdyby Jaruzelski tego nie zrobił to weszliby Sowieci. Na Kremlu rządził wtedy jeszcze Breżniew, a pierestrojka Gorbaczowa i on sam mieli dopiero nadejść. Przeciwnicy natomiast mówią, że Ruscy byli wówczas zbyt poobijani po Afganistanie i nie odważyliby się na takie posunięcie. Tak czy inaczej niewątpliwą winą Jaruzelskiego był fakt, że utrzymywał ten stan aż tak długo, aż do momentu, gdy Polska była już gospodarczo pełnym bankrutem. Gdyby stan wojenny zniesiono wcześniej to moglibyśmy liczyć na ogromną pomoc gospodarczą krajów zachodnich z USA na czele. Wszyscy chcieli nam wtedy pomagać. Niestety, w roku 1989, gdy już komuniści oddali władzę, kolejka krajów wyciągających ręce po pomoc Zachodu bardzo się wydłużyła, więc ich pomoc była jedynie taka, jaka była.
Jeszcze jedna sprawa związana z wydarzeniami, o których mowa. Czasy Wielkiej Solidarności i początków stanu wojennego to nie tylko okres wyrzeczeń, ale też okres ogromnego, społecznego zjednoczenia ludzi, solidarności międzyludzkiej. Takiej chęci do wzajemnego pomagania sobie wzajemnie, takiej międzyludzkiej empatii jak wtedy nie było już nigdy potem. Nie było nawet wypominania przynależności do PZPR, a członkowie tej partii stanowili spory odsetek wśród 10 milionów członków Solidarności. Co się z tą międzyludzką solidarnością potem stało? Dlaczego doszło do takich podziałów jak dzisiaj, uczucia nienawiści, wzajemnego obrzucania się fekaliami? Czy kiedyś będzie można to odwrócić?
I jeszcze jedno, choć pora kończyć. Początkowy, krótki raczej okres przerażenia i zatroskania bardzo szybko zamienił się w okres powszechnego sprzeciwu w stosunku do władzy, bo ludzie zobaczyli na własne oczy jaka jest słaba i beznadziejna, wręcz kabaretowa. Większe zakłady pracy zmilitaryzowano i w każdym z nich główną rolę zarządzającą sprawował jakiś pułkownik. W dzienniku telewizyjnym każdego dnia natomiast pokazywano kolejne „osiągnięcia”. Były to z reguły filmiki z jakichś miejsc, głównie magazynów, na których pułkownik sztorcował kierownika, czy dyrektora za nierówno ustawione beczki albo inne, śmieszne przewinienia. Kpiny z wojskowych władz zrobiły się ogromnie popularne, wymyślano coraz to nowe gagi w ilościach dzisiaj niewyobrażalnych. Do tej pory pamiętam piosenkę – satyrę, której refren śpiewany był na wzór „teraz jest wojna...” I który brzmi: „Zielona wrona, dziubek ma szamerowany, kto nie dał drapaka, kto nie chciał zakrakać ten będzie internowany”. Młodym czytelnikom podpowiadam, że tak kolor wrony, jak i szamerunki wzięły się od mundurów wojskowych.
Morawiecki w Rzymie, u Mario Bragi. Na swojej konferencji prasowej po tym spotkaniu powiedział nic konkretnego, zwykłe bla, bla, bla, jak to ostatnio u Pinokio.
U Andrzeja Dudy wizyta Światłany Cichanouskiej. Nie było komunikatu po spotkaniu.
Konferencja zdalna Joe Bidena z przywódcami tak zwanej grupy bukareszteńskiej, czyli państw zgrupowanych na flance wschodniej NATO (Bułgaria, Rumunia, Czechy, Słowacja, Litwa, Łotwa, Estonia, Polska i Węgry), dotycząca przeprowadzonej przez niego rozmowy telefonicznej z Putinem. Polskę reprezentował Andrzej Duda. W swojej wypowiedzi podkreślił, że Putin i Rosja rozumieją wyłącznie język siły i że wyjściem z sytuacji nie jest ograniczanie aktywności NATO, lecz – przeciwnie – silne wzmocnienie jego flanki wschodniej.
9/10 grudnia
Światowy Szczyt na temat Demokracji zorganizowany przez Joe Bidena w formie wirtualnej z powodu pandemii. W przyszłym roku ma być to już spotkanie w realu i ma się odbyć w Waszyngtonie. Udział wzięli przywódcy około 100 krajów z całego świata. W wystąpieniu Joe Bidena znalazło się wiele gorących, poruszających akcentów dotyczących przewagi demokracji nad autokracją. Podkreślił on również rolę wolnych mediów i ważność swobody wypowiedzi. Czy słowa te pozostaną w sercach przywódców i przeniosą się na ich realne działania? Co na przykład wyniósł z tego Andrzej Duda?
11 grudnia
Pora na Szlachetne Paczki. Otrzyma je w tym roku ponad 17 tysięcy rodzin, o trzy tysiące więcej niż przed rokiem, co również jest swoistym znakiem czasu. Jak mówią wtajemniczeni przez ostatni rok liczba rodzin, które znalazły się w skrajnie trudnej sytuacji, wzrosła o 400 tysięcy. Boli szczególnie los dzieci z takich rodzin – bez komputera a więc praktycznie wykluczonych z edukacji, bez ciepłych posiłków, a właściwie ciągle głodnych, bez szans na zdecydowaną poprawę losu w najbliższym czasie.
Rada Krajowa Platformy Obywatelskiej RP poświęcona wyborowi nowych wiceprzewodniczących oraz programowi działania. Wiceprzewodniczących wybrano sześcioro, co z trzema już funkcjonującymi daje sporą, silną grupę. Radę prowadził Donald Tusk. Program ma być zatwierdzany na Konwencjach, których ma być siedem, każda w innym województwie. Wystąpień było mało ale za to każde brzmiało twardo i zdecydowanie. Mówiono między innymi o gnijącej i cuchnącej władzy PiS, schowanej bojaźliwie nawet przed swoim elektoratem, bojącej się podjąć jakiejkolwiek decyzji, skupionej wyłącznie na przekupywaniu posłów, żeby zachować swoją minimalną większość w głosowaniach. Mówiono też, że PiS odpowiada za fakt, iż Polska znajduje się na czele wszystkich ponurych rankingów związanych z pandemią. Tusk podał wyniki sondażu, stanowiącego odpowiedź na pytanie, czego najbardziej boją się Polacy. Są to: - inflacja i szalejące ceny (40%), pandemia (20%), możliwość wybuchu wojny rosyjsko – ukraińskiej (10%) oraz konflikt Polski z UE (10%). Tusk podkreślał też, że osoby sprawujące obecnie władzę muszą być w przyszłości rozliczone za straty, które swoimi działaniami wyrządzili Polsce.
Przez sześć środkowych stanów USA przeszła seria katastrofalnych, (podobno czterdziestu) tornad. Zginęło co najmniej 100 osób. Wiele domów i całych miejscowości znikło z powierzchni ziemi. Z wielu budynków różnych zakładów pracy zostały zerwane dachy, szkodząc często pracującym tam ludziom, z których część została uwięziona w ruinach. Szkody są katastrofalne. Mówi się, że jest to największa katastrofa w historii USA. Joe Biden ogłosił dla tego rejonu stan klęski żywiołowej, wysyłając do pomocy gwardię narodową.
12 grudnia
Olaf Scholz, nowy kanclerz Niemiec, z pierwszą oficjalną wizytą w Polsce. Spotkał się z Morawieckim, po czym wystąpili na wspólnej konferencji prasowej. Sądząc po tej konferencji tematyka rozmów dotyczyła ogółu spraw i problemów, jakie mają miejsce w obustronnych stosunkach między naszymi krajami.
13 grudnia
Czterdziesta rocznica stanu wojennego, wprowadzonego przez Jaruzelskiego i WRON. Generał Jaruzelski skupił wcześniej w swoich rękach wszystkie narzędzia do sprawowania dyktatury – był I sekretarzem PZPR, premierem i ministrem obrony narodowej. Wspierali go dzielnie generał Kiszczak, minister spraw wewnętrznych, szef wszystkich służb specjalnych i generał Siwicki, zaufany człowiek Moskwy.
Ta rocznica wywołuje lawinę wspomnień, wynikających z osobistych doświadczeń i przeżyć. Wtedy, w pierwszych godzinach, było to zaskoczenie na granicy szoku, pomieszane z troską o przyszłość kraju i własnej rodziny. Zbliżały się święta, wszystko było na kartki, których i tak nie dawało się zrealizować, bo w sklepach dominowały puste półki (w mięsnych gołe haki) i jedyny produkt, który tam królował to był – pamiętam – ocet. Zmuszało to ludzi do prób organizowania zaopatrzenia na własną rękę, na przykład uboju świń na wsi i transportu mięsa do miasta. Nie było to proste, bo na rogatkach miasta stały patrole milicyjne kontrolujące ruch i sprawdzające, co się wiezie w bagażniku samochodu. W moim przypadku pomógł fakt, że byłem posiadaczem malucha, czyli Fiata 126P i pewnie kontrolujący nie wiedzieli, że w mikro – bagażniku, jaki tam był, można było upchnąć ćwiartkę świniaka.
Wyłączone telefony, komunistycznej TV nie dawało się oglądać, podobnie jak obecnej TVP Info, na ulicach liczne patrole wojska i rozpalone koksowniki, przy których dzielni wojacy się ogrzewali, godzina milicyjna, wymuszająca przeskakiwanie od klatki do klatki albo poruszanie się piwnicami, żeby odwiedzić znajomego…
Patrząc z perspektywy czasu mam pewnego rodzaju podziw dla tamtej, komunistycznej władzy, że potrafiła tak dobrze stan wojenny przygotować i do ostatniej chwili utrzymać w tajemnicy. Było to przecież ogromne przedsięwzięcie, wymagające udziału wielu osób, wydrukowania mnóstwa materiałów propagandowych, szkoleń itd.
Na początku był więc szok, internowanie około pięciu tysięcy działaczy Solidarności, potem strajki okupacyjne w większych zakładach pracy, jako protest załóg przeciwko ich czasowemu zamknięciu, wyprowadzanie ludzi z tych zakładów siłą, procesy sądowe dla organizatorów protestów, z wyrokami średnio trzy lata na głowę, następnie organizowanie pomocy dla rodzin osób skazanych oraz ich samych, itd., itd.
Stan wojenny spowodował uśmiercenie około 100 osób, z ks. Popiełuszką na czele. Piotr Bartoszcze, działacz Wiejskiej Solidarności, na przykład, utopił się w studzience kanalizacyjnej i to w nocy. O śmierci Grzegorza Przemyka i górników kopalni Wujek nie będę wspominał, bo są doskonale wszystkim znane. Tysiące ludzi zostało zmuszonych do emigracji, ponieważ bezpieka uniemożliwiała znalezienie przez nich jakiegokolwiek zatrudnienia w Polsce. Mój kolega Zbyszek, przewodniczący Solidarności w mojej fabryce, wyemigrował z całą rodziną, dzięki pomocy Kościoła, do Kanady.
Kościół był w stanie wojennym potężną ostoją dla ludzi prześladowanych, podtrzymującą ich na duchu i pośredniczącym, jako instytucja zaufania publicznego, w rozdzielaniu pomocy materialnej, napływającej w ogromnych ilościach z krajów Zachodu. Były to przede wszystkim żywność i odzież ale wszyscy wiedzieliśmy, że tą drogą docierało również wsparcie dla opozycji w postaci powielaczy, środków komunikacji itp. Punkty wydawania żywności i odzieży działały w każdej parafii, a księża ogłaszali, w jakich dniach i godzinach to się odbywa.
Od początku trwała i trwa do dzisiaj dyskusja na temat konieczności wprowadzenia stanu wojennego. Zwolennicy tego pociągnięcia argumentują, że gdyby Jaruzelski tego nie zrobił to weszliby Sowieci. Na Kremlu rządził wtedy jeszcze Breżniew, a pierestrojka Gorbaczowa i on sam mieli dopiero nadejść. Przeciwnicy natomiast mówią, że Ruscy byli wówczas zbyt poobijani po Afganistanie i nie odważyliby się na takie posunięcie. Tak czy inaczej niewątpliwą winą Jaruzelskiego był fakt, że utrzymywał ten stan aż tak długo, aż do momentu, gdy Polska była już gospodarczo pełnym bankrutem. Gdyby stan wojenny zniesiono wcześniej to moglibyśmy liczyć na ogromną pomoc gospodarczą krajów zachodnich z USA na czele. Wszyscy chcieli nam wtedy pomagać. Niestety, w roku 1989, gdy już komuniści oddali władzę, kolejka krajów wyciągających ręce po pomoc Zachodu bardzo się wydłużyła, więc ich pomoc była jedynie taka, jaka była.
Jeszcze jedna sprawa związana z wydarzeniami, o których mowa. Czasy Wielkiej Solidarności i początków stanu wojennego to nie tylko okres wyrzeczeń, ale też okres ogromnego, społecznego zjednoczenia ludzi, solidarności międzyludzkiej. Takiej chęci do wzajemnego pomagania sobie wzajemnie, takiej międzyludzkiej empatii jak wtedy nie było już nigdy potem. Nie było nawet wypominania przynależności do PZPR, a członkowie tej partii stanowili spory odsetek wśród 10 milionów członków Solidarności. Co się z tą międzyludzką solidarnością potem stało? Dlaczego doszło do takich podziałów jak dzisiaj, uczucia nienawiści, wzajemnego obrzucania się fekaliami? Czy kiedyś będzie można to odwrócić?
I jeszcze jedno, choć pora kończyć. Początkowy, krótki raczej okres przerażenia i zatroskania bardzo szybko zamienił się w okres powszechnego sprzeciwu w stosunku do władzy, bo ludzie zobaczyli na własne oczy jaka jest słaba i beznadziejna, wręcz kabaretowa. Większe zakłady pracy zmilitaryzowano i w każdym z nich główną rolę zarządzającą sprawował jakiś pułkownik. W dzienniku telewizyjnym każdego dnia natomiast pokazywano kolejne „osiągnięcia”. Były to z reguły filmiki z jakichś miejsc, głównie magazynów, na których pułkownik sztorcował kierownika, czy dyrektora za nierówno ustawione beczki albo inne, śmieszne przewinienia. Kpiny z wojskowych władz zrobiły się ogromnie popularne, wymyślano coraz to nowe gagi w ilościach dzisiaj niewyobrażalnych. Do tej pory pamiętam piosenkę – satyrę, której refren śpiewany był na wzór „teraz jest wojna...” I który brzmi: „Zielona wrona, dziubek ma szamerowany, kto nie dał drapaka, kto nie chciał zakrakać ten będzie internowany”. Młodym czytelnikom podpowiadam, że tak kolor wrony, jak i szamerunki wzięły się od mundurów wojskowych.
Komentarze
14 grudnia 2021, 16:21
www.tygodnikpowszechny.pl/.../
Nowy Targ mistrzem polskiego smogu. Najbardziej zatrute miasto w Polsce. To pewnie dlatego, że tam Father Boss mieszka i pali starymi oponami.
Postanowiłem więc tu wpaść, gdzie zaglądał często i pogratulować mu sukcesu.