Jednomandatowe Okręgi Wyborcze
- Kategoria: Polityka
- Belfer
Niedawno w sieci pojawiły się informacje na temat inicjatywy niejakiego Pawła Kukiza. Akcja miała spopularyzować ideę jednomandatowych okręgów wyborczych, czyli de facto zmianę ordynacji wyborczej do Sejmu z proporcjonalnej na wiekszościową. Sam Kukiz to śmieszna postać i zdaje się, że jego akcja jest sposobem na odzyskanie gasnącej popularności. Jeśli ktoś śpiewał "ksiądz proboszcz już się zbliża" parodiując znaną pieśń religijną, a potem staje sie wielbicielem katolicko-konserwatywnego PiSu, to albo dopadła go dewocja, albo jest cynikiem.
Ordynacja większościowa obowiązuje w Wielkiej Brytanii. Jej zaletą jest większe powiązanie "reprezentanta ludu" ze swymi wyborcami. Chcąc zapewnić sobie kolejną kadencję, bardziej musi dbać o swoje obietnice wyborcze, bardziej wsłuchiwać się w opinie wyborców i starać się spełniać ich oczekiwania niż słuchać szefa swojej partii. System ten sprzyja rozwojowi tzw. demokracji dwupartyjnej. Znaczy to, że największe szanse mają dwie największe i wpływowe partie, zaś mniejsze zwykle przegrywają z kretesem i rzadko kiedy mają szanse na zaistnienie w parlamencie. Z drugiej strony taka ordynacja daje szansę indywidualistom o bardzo wyrazistych poglądach i dużym poparciu, bo mogą zaistnieć niezależnie od partii i choć na pewno nie utworzą rządu, ani nie będą mili znaczenia w głosowaniu, to mogą zwrócić uwagę rządu i parlamentu na jakieś istotne społeczne problemy, no i oczywiście zmusić władze do zajęcia się nimi.
Wadą są nikłe szanse dla pozostałych partii. Podczas ostatnich wyborów w Wielkiej Brytanii do parlamentu została wybrana też grupa posłów z partii liberalnej. Wyliczenia pokazywałey, że w praktyce dostali oni dużo więcej głosów (proporcjonalnie) niż miejsc w Izbie Gmin. W jednomandatowych okręgach wyborczych zwycięzca bierze wszystko.
Ordynacja w Polsce to ordynacja proporcjonalna z tzw. progiem wyborczym. Próg wyborczy jest dość wysoki i wynosi 5%. To zapobiega wejściu do Sejmu zupełnie małych ugrupowań o niewielkim poparciu. Dzięĸi temu nie mamy w Sejmie pana Janusza Korwina Mikke z jego ksenofobicznymi i odjazdowymi poglądami. Tak na marginesie - ma gość dobry towar, chciałbym namiary na dilera.
Ale ordynacja proporcjonalna daje dużą władzę szefom partii, bo głosujemy nie na nazwisko, ale na partię. A szefowi partii trzeba być posłusznym (na wielu szczeblach politycznych), bo to partia decyduje o miejscach na liście. Na dodatek - co nas często martwi - taka ordynacja powoduje w Polsce konieczność ciągłych koalicji. A koalicja to ograniczenia, kompromisy i konsensusy. Czasem koalicje są wręcz egzotyczne jak słynna pisowska z Lepperem i Giertychem. Z kolei PSL jesttak świetnym koalicjantem, że był juz w koalicji ze wszystkimi od lewej do prawej strony sceny politycznej.
Koalicja rozmywa odpowiedzialność. Chcielibyśmy mieć ten luksus, że możemy obarczyć jedną partię odpowiedzialnością, a nie słuchać podczas kampanii, że niestety chcieliśmy, ale sie nie udało, bo musieliśmy się liczyć z koalicjantem.
Zatem jaka ordynacja wyborcza byłaby korzystniejsza dla Polski? Przypomnę, że Kukiz powołuje się na to, że to Platforma kiedyś zbierała podpisy za ordynacją większościową, a potem kompletnie z tego pomysłu zrezygnowała. Czy zatem nas oszukali? A może zmądrzeli i stwierdzili, ze ta większościowa wcale nie byłaby dobra? Ciekaw jestem, co sądzą o tym czytelnicy NP.
Ordynacja większościowa obowiązuje w Wielkiej Brytanii. Jej zaletą jest większe powiązanie "reprezentanta ludu" ze swymi wyborcami. Chcąc zapewnić sobie kolejną kadencję, bardziej musi dbać o swoje obietnice wyborcze, bardziej wsłuchiwać się w opinie wyborców i starać się spełniać ich oczekiwania niż słuchać szefa swojej partii. System ten sprzyja rozwojowi tzw. demokracji dwupartyjnej. Znaczy to, że największe szanse mają dwie największe i wpływowe partie, zaś mniejsze zwykle przegrywają z kretesem i rzadko kiedy mają szanse na zaistnienie w parlamencie. Z drugiej strony taka ordynacja daje szansę indywidualistom o bardzo wyrazistych poglądach i dużym poparciu, bo mogą zaistnieć niezależnie od partii i choć na pewno nie utworzą rządu, ani nie będą mili znaczenia w głosowaniu, to mogą zwrócić uwagę rządu i parlamentu na jakieś istotne społeczne problemy, no i oczywiście zmusić władze do zajęcia się nimi.
Wadą są nikłe szanse dla pozostałych partii. Podczas ostatnich wyborów w Wielkiej Brytanii do parlamentu została wybrana też grupa posłów z partii liberalnej. Wyliczenia pokazywałey, że w praktyce dostali oni dużo więcej głosów (proporcjonalnie) niż miejsc w Izbie Gmin. W jednomandatowych okręgach wyborczych zwycięzca bierze wszystko.
Ordynacja w Polsce to ordynacja proporcjonalna z tzw. progiem wyborczym. Próg wyborczy jest dość wysoki i wynosi 5%. To zapobiega wejściu do Sejmu zupełnie małych ugrupowań o niewielkim poparciu. Dzięĸi temu nie mamy w Sejmie pana Janusza Korwina Mikke z jego ksenofobicznymi i odjazdowymi poglądami. Tak na marginesie - ma gość dobry towar, chciałbym namiary na dilera.
Ale ordynacja proporcjonalna daje dużą władzę szefom partii, bo głosujemy nie na nazwisko, ale na partię. A szefowi partii trzeba być posłusznym (na wielu szczeblach politycznych), bo to partia decyduje o miejscach na liście. Na dodatek - co nas często martwi - taka ordynacja powoduje w Polsce konieczność ciągłych koalicji. A koalicja to ograniczenia, kompromisy i konsensusy. Czasem koalicje są wręcz egzotyczne jak słynna pisowska z Lepperem i Giertychem. Z kolei PSL jesttak świetnym koalicjantem, że był juz w koalicji ze wszystkimi od lewej do prawej strony sceny politycznej.
Koalicja rozmywa odpowiedzialność. Chcielibyśmy mieć ten luksus, że możemy obarczyć jedną partię odpowiedzialnością, a nie słuchać podczas kampanii, że niestety chcieliśmy, ale sie nie udało, bo musieliśmy się liczyć z koalicjantem.
Zatem jaka ordynacja wyborcza byłaby korzystniejsza dla Polski? Przypomnę, że Kukiz powołuje się na to, że to Platforma kiedyś zbierała podpisy za ordynacją większościową, a potem kompletnie z tego pomysłu zrezygnowała. Czy zatem nas oszukali? A może zmądrzeli i stwierdzili, ze ta większościowa wcale nie byłaby dobra? Ciekaw jestem, co sądzą o tym czytelnicy NP.
Komentarze
14 września 2012, 11:57
14 września 2012, 12:40
Z tą ostatnią tezą nie bardzo się zgadzam, bo mam jednak wrażenie, że ten podział jest wewnątrz Polaków, w ich mentalności. Zatem podział się może nawet uwydatnić. ;)
14 września 2012, 13:32
Pamiętam jak Platforma dumnie wkroczyła do sejmu z pakami w których było 700 tys. podpisów za JOW. Następnie to wszystko przemielili i w dupie postawili tych wyborców. A pan tak ładnie pisze, że odstąpili od tego pomysłu. I jeszcze pana pytanie, czy zatem nas oszukali. No i na koniec stwierdza pan, że może zmądrzeli.Panie, zastanów się co piszesz. Zatrudnij się do GW. Takich tam potrzebują. Dorobisz se do emerytury.
Kukiz po prostu chce odtworzyć tych, których głosy zmielono. I chwała mu za to.
Zapraszam do:
zmieleni.pl/
14 września 2012, 14:01
A na dodatek razem z Kukizem kłamiecie. Prawo stanowi, że inicjatywa sejmowa (obojętnie czy partyjna, rządowa, czy społeczna) ważna jest do końca kadencji sejmu. Potem te zebrane podpisy poszły na przemiał i nie Platforma je niszczyła. One już prawnie nie były ważne, bo kadencja sejmu się skończyła, marszałek przetrzymał to w zamrażarce, a PO w kolejnej kadencji doszła do wniosku, że jest dostatecznie silna. Dlatego zadaję pytanie, czy w sumie to kogoś tym oszukała, czy nie. Ja się oszukany nie czuję, bo wiem, ze polityka to sztuka sposobu zmiany poglądów.
14 września 2012, 16:46
14 września 2012, 21:26
System dwupartyjny, który - co odczytuję podskórnie i w niedopowiedzeniach - według Belfra ma być wadą - dla mnie jest systemem optymalnym. Być może się mylę - co do intencji autora lub co do optymalności - choć co do tego drugiego, to szczerze nie sądzę.
"Wadą są nikłe szanse dla pozostałych partii. Podczas ostatnich wyborów w Wielkiej Brytanii do parlamentu została wybrana też grupa posłów z partii liberalnej. Wyliczenia pokazywałey, że w praktyce dostali oni dużo więcej głosów (proporcjonalnie) niż miejsc w Izbie Gmin. W jednomandatowych okręgach wyborczych zwycięzca bierze wszystko."
Otóż jest to wada pozorna, albowiem problem, który stwarza, już i tak mamy, z całym dobrodziejstwem inwentarza. Zresztą, wspominasz o tym, choć w innej intencji: próg wyborczy. Problem polega na tym, że partie w Polsce są finansowane z budżetu - i wiąże się to właśnie z przekroczeniem owego smakowitego "progu wyborczego". Przy czym 5%, to lista krajowa - lokalne komitety - 3%.
I otóż azaliż albowiem ponieważ system dotowania partii z kasy państwa, po przekroczeniu progu wyborczego, nie gorzej petryfikuje partie, niż system dwupartyjny. Za kasą od państwa (czyli od nas - czy sobie tego życzymy, czy nie) idą lokale, struktury, reklama, pieniądze na bieżącą działalność - itd., itp. To bariera dla nowych bytów politycznych niemal nie do przebicia - i faktycznie, jeśli takowe powstają, to z odłamów lub charyzmatycznych liderów JUŻ ZNAJDUJĄCYCH SIĘ W SEJMIE. Mało tego - partia, choćby i z najrozsądniejszymi pomysłami - która w wyniku chybionej strategii wyborczej nie załapie się na próg - ginie z kretesem i nic jej nie uratuje.
To głupie trochę, bez systemu dwupartyjnego - n'est ce pas?
A teraz przyszło mi się shańbić - marnie i z kretesem. Nie wiem, jak się z tego podniosę - choć pewnie jakoś dam radę, bo choć upadek moralny bolesny, to kości zazwyczaj całe:)
Otóż wypada mi się zgodzić z father bossem.
PO nic tu nie zmieni. Samo opiera swój byt i prosperity na istniejącym stanie rzeczy. Nikt rozsądny nie podcina gałęzi, na której siedzi. Stąd na razie, dyskusja o JOW - choć słuszna, jest jak najbardziej akademicka. To coś, jak rozmowa o legalizacji marihuany - wszyscy wiedzą, że to oczywistość, ze proszę bardzo, nie róbcie z nas idiotów - a i tak będzie głupio i prawą noga za lewe ucho. Czemu? Bo tak, nie wtrącajcie się zanadto - i homo sapiens może być homo homorus, bo tak, i już.
Zatem pragnienia o JOW możemy sobie na razie wsadzić tam, gdzie słonecznik nie zagląda, nawet jak go bardzo nagiąć - chociaż miło jest sobie niezobowiązująco pogawędzić przy ognisku.
Człowiek rozsądny poczyni w tym miejscu cały szereg zastrzeżeń - wiadomo, czemu PO jest tu bezradne, wiadomo, czemu z przyczyn obiektywnych żadna partia nie jest w stanie zmienić teraz ordynacji wyborczej na większościową - ewentualnie systemu dotowania partii. Człowiek rozsadny to wie - ale "homo smolensis" ma prawo się czepiać - cham się uprze, i mu daj!
PO obiecało zmiany w finansowaniu partii i JOW - a nie dało. Palikot też. Ot, łajdaki! Wybierzmy Kaczyńskiego - ten da
Niemniej racja jest tu, paradoksalnie, mimo obiektywnych przeszkód - po stronie tego bezmyślnego troglodyty ze sztachetą - niechcący ma rację: zapomnijmy o Kaczyńskich, bo już nie rządzą, PO obiecało - niech coś z tym zrobi! Furda, że ma koalicjanta, hybrydę systemu prezydencko-parlamenta rno-gabinetowego i wariata za opozycję.
Niechże zrobi!
O co gorąco apeluję - wierząc w cuda tak, jak każdy złakniony ich sceptyk.
PS: Zamiast Kaczyńskiego, wybierzmy Cthulhu. Od razu wiadomo.
Wybierz większe zło:D
Oczywiscie człowiek rozsadny wprowadzi od razu
14 września 2012, 21:38
Znasz Kukuiza?
Wooooooow?
Jaki jest? Ila ma wzrostu? To prawda, że tyle pije?
Człowiek to świata nie zna... Ech, ja tam, z ludzi znanych w szerszym kręgu, znam tylko swoją kioskarkę...
Jak ja ci zazdroszczę - pewnie rąk nie myłeś przez tydzień, jak ci grabę podał? No, nie wstydź się, tez bym nie mył! U mnie, na wiosce, jak była Doda z koncertem, to cisnęła w tłum szminkę.
Odkupiłem na allegro i mam - nawet mały ołtarzyk domowy zrobiłem.
Ale kudy tam temu do picia z Kukizem - choćby, co wiemy skądinąd - zalewał się codziennie z przerażającą liczbą ludzi.
PS: pogłoski o jego trzeźwieniu mam za poważne - facet wyraźnie wziął się za siebie. Kłopot w tym, że prawdopodobnie wziął się za jakieś środki zastępcze - inaczej jego nawrócenia na pislam pojąć nie mogę. Twarda kuracja, ot co.
14 września 2012, 23:11
Twoje uwagi są cenne, bo pokazują drugą stronę medalu. Ale masz rację. PO zmieniła punkt siedzenia, więc i punkt widzenia się zmienił. Swego czasu gardłowali za postawieniem Kaczyńskiego i Ziobry przed TK i nadal kokietują tym wnioskiem, ale nikt już im nie wierzy. Są w połowie kadencji prawie i zaczynają myśleć, że nie wolno kumplom z PiSu tego robić, bo przecież razem w tej sejmowej knajpie wódkę piją.
Father bossie masz rację. Nigdy nie będę czuł się oszukany. Przede wszystkim dlatego że mam świadomość tego, że polityka jest ciut bardziej niemoralna od pedofilii, a politycy uczciwości mogą się uczyć od k... Nie mam złudzeń i od dawna nie miałem. Mało tego, zawsze mówię, ze tak naprawdę wybieramy mniejsze zło.
Jak na razie wciąż tym mniejszym jest PO.
17 września 2012, 15:02
17 września 2012, 17:18
Konieczność uzyskania ponad 50 % głosów zmusza do wejścia w koalicje lokalne jeszcze na etapie wyborów. A mandat parlamentarzysty jest silniejszy, gdy ma poczucie, że zagłosowała za nim ponad połowa wyborców.
Szanse na JOW są obecnie zerowe, bo wymaga to zmiany Konstytucji. Małe partie tego nie poprą z oczywistych względów - JOW faktycznie prowadzą do układu dwupartyjnego. Musiałby się więc dogadać PO-PiS, ale na to bym nie liczył. Pozornie wydaje się, że obu partiom byłoby to na rękę. PO prawdopodobnie by na tym zyskała, ale obecnie używa straszaka JOW do szantażowania PSL. PiS natomiast zdaje sobie sprawę, że w JOW nie jest w stanie objąć władzy i utrwali na długo swoją pozycję partii opozycyjnej. Do JOW potrzeba bowiem wielu rozpoznawalnych indywidualności, a Kaczyński jak wiadomo, pozbył się niemal wszystkich. Musiałby szukać osób spoza partii, ale takie osoby nie będą dość spolegliwe wobec Kaczyńskiego i tym sposobem Kaczyński utraci jednoosobową kontrolę nad swoją reprezentacją w Sejmie. Dużo lepsze dla PiS są wybory wg obecnej ordynacji, szczególnie w sytuacji, gdyby na lewo od PO powstał silny konkurent (jakiś konglomerat SLD i RP), a konkurencja z prawej strony nie przeszłaby progu wyborczego. To może dać mu zwycięstwo w wyborach i upragnioną władzę w koalicji z wiecznym obrotowym PSL.
Tak więc myślę, że trzeba poczekać na zmianę pokoleniową w kierownictwie PiS. O ile PiS przetrwa taką zmianę, to zapewne, z partii narodowo-socjalistyczn ej przekształci się w partię konserwatywno-liberaln ą, być może dokonując fuzji z konserwatywnym skrzydłem PO. Reszta PO stworzy natomiast partię centro-lewicową, wypierając lub wchłaniając SLD i Palikota. Wtedy powstanie układ 2+ (dwie silne partie plus wieczny PSL), który obie silne partie być może zechcą zamienić w czysto dwupartyjny, aby nie musieć dzielić się władzą z PSL, a przy okazji zabetonować taki duopol na stałe. To oczywiście tylko futurystyka, ale wydaje mi się pewne, że JOW zostaną wprowadzone dopiero gdy do Sejmu wejdą maksymalnie 3 partie.
17 września 2012, 22:26